czwartek, 24 lipca 2008

świątynie... znowu :)

Nie próżnowaliśmy dziś. Oj, nie. :)
Z samego rana (powiedzmy... :)) wyruszyliśmy w drogę. Najpierw autobusem do Ginkakuji, czyli Srebrnego Pawilonu. Potem już poruszaliśmy się tylko pieszo. I znowu wyszedł nam niezły spacerek. :)

Ginkakuji tak naprawdę nie jest ze srebra. Z założenia miał być nim pokryty, jednak zabrakło funduszy. Mimo wszystko to przykład wspaniałej architektury. Szkoda, że, kiedy weszliśmy na teren świątyni, zobaczyliśmy to:


Okazało się, że Pawilon aż do 2010 roku będzie niedostępny oczom zwiedzających z powodu renowacji. Wspaniałe tereny przyświątynne rekompensują nieco tę stratę.


I można dowiedzieć się czegoś o mchu, np. że i w mchowym świecie również istnieje elita. :)



Następnie tzw. Ścieżką Filozofii udaliśmy się do sanktuarium Heian. Sama ścieżka jest urokliwym miejscem, szczególnie popularnym w czasie kwitnienia wiśni. Wzdłuż niej znajduje się wiele kawiarenek, głównie w europejskim (?) stylu, np. takich, jak ta:


Natomiast świątynia Heian powstała całkiem niedawno, bo pod koniec XIX wieku. Budynki stanowią częściową replikę kompleksu pałacowego z epoki Heian.


Znajdują się tu również piękne i ciekawe ogrody.




Następnie kolejny raz udaliśmy się do Gion. Ty razem jednak nie udało nam się spotkać żadnej maiko, a tym bardziej gejszy. Za to spacerując po terenie świątyni Yasaka, byliśmy świadkami przygotowań do procesji, z którą mikoshi, czyli przenośna mała świątynia shintō, miała wrócić na miejsce do świątyni.


Mikoshi są pewnego rodzaju "pojazdem" dla boskiego ducha. Na początku festiwalu są one zwykle obnoszone po okolicy, a czasami pozostawiane w określonym miejscu, aż do dnia, w którym zostaną zwrócone świątyni. Tak, jak jest to w przypadku świątyni Yasaka i Festiwalu Gion.







Nie mieliśmy, niestety, czasu, aby śledzić całą procesję. Spieszyliśmy się bowiem do świątyni Kiyomizudera. Wizualnie jest to bardzo atrakcyjne miejsce, ponieważ główna hala świątyni znajduje się na drewnianych palach kilkanaście metrów nad ziemią.



Kiyomizu
oznacza w języku japońskim "czystą wodę". Nazwa ta odnosi się do źródła w obrębie świątyni. To specyficzny wodospad, który posiada trzy kanały. Każdy z nich ma podobno inne właściwości - jeden daje zdrowie, drugi mądrość, a trzeci długowieczność. Japończycy twierdzą, że można jednak napić się tylko z dwóch, ponieważ wypicie wody ze wszystkich trzech źródeł byłoby oznaką chciwości i mogłoby sprowadzić na daną osobę nieszczęście.



Tereny Kiyomizudery są bardzo przyjemne na popołudniowy spacer. Jest tu wiele różnych kapliczek, zakamarków i sławny "kamień miłości".


Tak naprawdę kamienie są dwa. Podobno przejście od jednego do drugiego z zamkniętymi oczami (odległość wynosi 18 metrów), ma gwarantować szybkie odnalezienie miłości. Połowie z nas, tej większej połowie :), się udało. A jeżeli kamień zawiedzie, można znaleźć miłość już za 500 jenów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz