poniedziałek, 27 października 2014

Kumiko, the Treasure Hunter


W ramach tegorocznego American Film Festival miałam okazję obejrzeć film, który umknął mi podczas Nowych Horyzontów - Kumiko. The Treasure Hunter. Ostrzegano mnie, że to bardzo smutny film i faktycznie nie jest to historia z happy endem. Mimo to (a może dlatego?) film mi się podobał. Piszę o nim dlatego, że akcja wywodzi się z Japonii, a główna bohaterka jest Japonką. Inspiracją dla filmu była prawdziwa historia Takako Konishi


Dla mnie ten film to (poza samą historią) przede wszystkim świetną rolą Rinko Kikuchi oraz muzyką The Octopus Project. Grana przez Kikuchi Kumiko jest wycofana i zamknięta w sobie. Pracuje jako OL (office lady), w domu czeka na nią tylko królik Bunzo, a jedyną przyjemność, jak się wydaje, Kumiko czerpie z poszukiwania skarbów. Kiedy wpada na trop walizki pełnej pieniędzy, którą jeden z bohaterów filmu Fargo ukrywa w Minnesocie, ta myśl tak nią zawładnie, że nic innego nie będzie się liczyć. Kumiko rusza więc śladem fikcyjnych bohaterów przekonana o tym, że na końcu odnajdzie skarb...


Więcej informacji na oficjalnej stronie filmu.Polecam!

sobota, 25 października 2014

Skośnie w Berlinie


Berlin okazał się być bardziej japoński niż myślałam. :) Poza cudownymi herbacianymi miejscówkami, odwiedziliśmy dwie japońskie restauracje. Na pierwszy ogień poszła Hashi.


Ostrzyłam sobie żeby na to miejsce już od dawna. Zaciekawiło mnie wnętrze oraz możliwość zjedzenia bento. Hashi mieści się w fajnym miejscu, na styku trzech ulic i niedaleko opisywanej już przeze mnie Mamechi, do której blisko na deser. Nazwa lokalu oznacza po japońsku pałeczki i trudno ich w środku nie zauważyć - wystarczy spojrzeć w górę. :)




Wnętrza (szczególnie podobały mi się ławki i kolorystyka), atmosfera i obsługa świetne. Tym większe było moje rozczarowanie, kiedy spróbowałam przyniesionych nam dań.Zamówiliśmy dwa rodzaje bento - z kurczakiem teriyaki oraz z kurczakiem kaarage. A do picia japońskie piwo oraz herbatę oolong (jak ja tęsknię za tym smakiem!). Przy kasie wypatrzyliśmy ciasteczka matcha - musiałam spróbować. I były pyszne. :)




Bento ładnie i szybko podane, poza kurczakiem był ryż, sałatka, pikle, sałatka ziemniaczana i edamame. W zestawie była również pyszna zupka miso. Największym rozczarowaniem był ryż (suchy i jakby odgrzewany) oraz kurczak - zarówno teriyaki (ugotowane mięso polane sosem), jak i kaarage (panierka w ogóle nie była chrupiąca i jakaś taka bez smaku).


Drugiego dnia postanowiliśmy zajrzeć do Kuchi, miejsca, które znalazłam w sieci i które od razu urzekło mnie swoim wnętrzem. Nie rozczarowałam się. Mimo że z zewnątrz Kuchi wygląda bardzo niepozornie i w pierwszej chwili nie zauważyliśmy wejścia, to w środku jest przecudnie. Nie udało się zrobić fajnych zdjęć, bo w środku było pełno ludzi - w każdym razie wnętrze jest przytulne. Można usiać przy barze, małych stolikach lub przy długich ławach razem z nieznajomymi. Najbardziej podobały mi się materiały tradycyjne użyte jako tapety na ścianach. Cudo. :)




Do Kuchi przyszliśmy na michę, czyli donburi. Jedna micha była z kurczakiem teriyaki (przepyszny, aromatyczny i chrupiący), a druga z tempura(dawno nie jadłam tak dobrych krewetek w tempurze). Najpierw jednak dostaliśmy znowu pyszną zupkę miso oraz genialną herbatę ze świeżym imbirem.







Hashi dałabym jeszcze drugą szanse, jeśli będzie okazji, to jednak Kuchi pozostaje jak na razie moim faworytem. Za wnętrza, obsługę i pyszne jedzenie pięknie podane.

Nie ukrywam, że miejsca  z herbatą, głownie matchą, oraz japońskie restauracje były moim głównym celem. Ale co rusz Berlin dawał nam jakieś japońskie znaki. :)

A to przy berlińskim murze w East Side Gallery





A to w różnych wystawach sklepowych.







Berlin na pewno ma "japoński" potencjał. Dla mnie najważniejszymi miejsca pozostają Matcha Shop oraz Mamecha, ale pewnie i inne kulinarne miejsca zasługują na uwagę. Trochę rozczarowało mnie UNIQLO, ponieważ liczyłam na jakieś fajne koszulki, ale asortyment mają dużo mniejszy niż sklepy w Japonii. No i rozmiarówka inna. :)

Było kilka również bento elementów, ale o tym za jakiś czas na JBB. :)

niedziela, 19 października 2014

Herbaciany Berlin, czyli zielony shopping


Jeszcze jeden berliński post około herbaciany, bo właśnie w Berlinie trafiłam do cudownego miejsca P&T oraz w końcu dotarłam do drugiego zielonego raju na ziemi, do sklepu z matchą, czyli MatchaShopu.


paper&tea


Szukając w berlińskich uliczkach kafejki Mamecha przypadkiem trafiłam do P&T, czyli Paper&Tea. Już od progu zakochałam się w tym miejscu i żałowałam, że nie mam przy sobie z miliona euro na wydanie. Nie tylko P&T powaliło mnie różnorodnością herbacianego asortymentu (w tym matchą i cudownie pachnąca zieloną herbatą Sakurą), ale całokształtem - przepiękne wnętrza i utensylia herbaciane, cudowna obsługa i możliwość skosztowania na miejscu wielu herbat.




Zachwycałam się każdym centymetrem P&T i trudno mi było stamtąd wyjść - szczególnie, że akurat częstowali pyszną herbatą imbirową. Na pewno chciałaby tam wrócić i może nawet coś kupić. :) P&T prowadzą nie tylko sklep, ale żyją herbatą i z herbaty - co jakiś czas organizują również seminaria herbaciane. Kiedyś planuję się wybrać...







matcha shop




Matcha Shop miałam już dawno zakodowany w głowie i często zerkałam na ich sklep online planując kiedyś w końcu wybrać się do Berlina i odwiedzić to miejsce. Zachwyciła mnie idea sklepu z matchą - nie z zieloną herbatą, ale z MATCHĄ właśnie. Tylko i wyłącznie.


Sklep nie jest za duży, mimo to pełen przestrzeni oraz pięknych utensyliów do ceremonii herbacianej, różnego rodzaju produktów z matchą oraz samej matcha właśnie. Przemiła obsługa i asortyment zasługuje na najwyższe noty. Tym razem nie obyło się bez zakupów, ale byłam na to przygotowana. :) I tak w zielonej torbie wylądowało matcha muesli, matcha do pieczenia, czekoladki matcha i matcha mapan oraz napój energetyczny z matchą. :) Z tego wszystkiego zapomniałam o matcha soli. :) I żałuję, że na czekoladki Miyuko się nie załapałam - chciałabym kiedyś spróbować...






Matcha Shop, ich danke Ihnen sehr für erfolgreiche Einkaufen und bis zum nächsten Mal!


Na pewno warto do tych miejsc zajrzeć będąc w Berlinie. Myślę, że zainteresują nie tylko miłośników herbaty czy matchaholików. :) Ja już myślę o powrocie...