środa, 28 sierpnia 2013

Aruite mo, aruite mo


Fajny, niespieszny i refleksyjny film. To jeden dzień z życia rodziny, która spotyka się każdego roku, aby upamiętnić śmierć najstarszego syna. Ta tragedia zdaje się i jednoczyć, i dzielić rodzinę. Podobała mi się ta codzienność, zwykłe życie, które mogliśmy podglądnąć przez chwilę. I relacje rodzinne - nieco szorstkie, czasami z odrobiną zakłopotania, ale mimo wszystko czułe. Najciekawszymi postaciami są moim zdaniem babcia i dziadek, którzy na swój sposób radzą sobie z utratą ukochanego syna. Jak podpowiada tytuł filmu, bohaterowie Aruite mo, aruite mo pokazują, że trzeba iść przez życie. Mimo wszystko.

Jedną z głównych ról gra chyba mój ulubiony japoński aktor - Abe Hiroshi. Więc nie tylko nazwisko reżysera, ale i jego przyciągnęło mnie do tego filmu. :)



Więcej informacji na oficjalnej stronie filmu. Polecam!

niedziela, 18 sierpnia 2013

Matcha naleśniki


Widziałam już zielone naleśniki u Japonii pełną chochlą i sama się sobie dziwiłam, że jeszcze takich nie spróbowałam zrobić. :) I nadszedł ten dzień. Ale jak zwykle musiałam pokombinować.

Przepis na naleśniki zaczerpnęłam stąd, wyszły więc naleśniki pełnoziarniste. Z mojej strony dosypałam jeszcze jedna dużą kopiastą łyżkę matcha. :) Łatwo nie było, bo po dodaniu zielonej herbaty ciasto już trochę wymykało się spod kontroli na patelni i nie wszystkie naleśniki wyglądały tak ładnie. Wszystkie jednak smakowały pysznie. :)



Co potrzebujemy:

mąka pełnoziarnista (1 szklanka)
woda (1 szklanka)
1 jajko
matcha (1 kopiasta lyżka)
serek mascarpone (125g)
cukier puder (1 łyżeczka)
borówki

Co robimy:

Mąkę mieszamy z wodą i dodajemy jajko oraz szczyptę soli. Mieszamy, a na końcu dodajemy matchę. Serek mieszamy z cukrem pudrem. Smażymy naleśniki obustronnie, a po ich wystygnięciu dodajemy serek i borówki. Gotowe!


Itadakimasu!

piątek, 16 sierpnia 2013

Totoro!


Ale mi się dostało! Jakiś czas temu poprosiłam Maru o zrobienie dla mnie Totoro etui na iPada. Jest idealne - z mocnego filcu, ma zatrzask i śliczne. :) A w zestawie taki mały kawaii Totoro do torebki.


Więcej prac Maru można obejrzeć i kupić tutaj. Polecam!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Yokohama Doll Museum


Będąc w Yokohamie warto wybrać się do tamtejszego Muzeum Lalek. Nazwa jest nieco myląca, bo, co prawda większość kolekcji, to lalki, ale na wystawie można oglądać i inne zabawki. Z całego świata. Kolekcja liczy ponad 3500 eksponatów - jest więc, co podziwiać. Polecam nie tylko dzieciom. :)

Już przed wejściem wita nas Niebieskooka Lalka - Pauline. To wizerunek jednej z 13 tysiący lalek, które w 1927 roku zostały wysłane z Ameryki do Japonii. Każda miała imię oraz paszport, a wszystkie zostały wybrane przez amerykańskie dzieci. Stanowiły prezent na japońskie Święto Lalek. Prezent, który miał nieść pokój i zrozumienie. Lalki rozesłano do szkół i przedszkoli w całej Japonii. Współcześnie odnaleziono i zlokalizowano jedynie 300 lalek. Część uległa zniszczeniu w czasie wojny, część została kiedyś schowana i zapomniana. Zajmuje się tym specjalna organizacja, która powołała do życia Blue-eyed Doll Project. W tym samym roku japońskie dzieci postanowiły się odwdzięczyć i do Ameryki wysłano tzw. lalki Ichimatsu. Jedną z nich również zobaczyć można w muzeum.


A poza nią jest bardzo fajna kolekcja lalek w różnych strojach narodowych czy też regionalnych. Była nawet para polska. :) 


Są różne lalki i zabawki z całego świata. Część eksponatów można podziwiać tylko przez szybę, ale niektóre są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jak te owieczki.


Wystawiane sa również zabawki z Zachodu, nieco już leciwe.


Oraz te bardziej współczesne. Jest także spora kolekcja uwielbianych nie tylko w Japonii lalek Blythe.


W pobliżu muzeum jest fajny sklep z zabawkami, co widać już przed wejściem. :) Miło spędza tam się czas. To taki krótki powrót do dzieciństwa. :)


Informacje praktyczne.

Website: http://www.yokohama-doll-museum.com/english.html
Czynne: codziennie poza poniedziałkami od 9:30 do 17:00
Wstęp: 500 jenów (wystawy specjalne 800 jenów)
Dojazd: trzy minuty ze stacji Motomachi-Chukagai na linii Minato Mirai
Mapa: http://www.homeandabroad.com/map/mainInfoGMap.ha?mainInfoId=105297

niedziela, 11 sierpnia 2013

Tokyu Hands

“When You Visit, You Find What You Want”



I to hasło jest jak najbardziej prawdziwe, jeśli chcemy kupić np. długopis piszący na turkusowo, najróżniejsze akcesoria mniej i bardziej przydatne do domu, tandetne pamiątki albo strój na bal przebierańców. Na kilku piętrach (łatwo się zgubić) Tokyu Hands jest wszystko i nic. :)



Tokyu Hands przypomina mi trochę klimat dawnych polskich domów towarowych. Jest bardzo wiele działów i kupić to można niemal wszystko. Jednak sporo towarów to taki plastik-fantastik. Dobrze zaopatrzone są działy papiernicze, rękodzielnicze i dla majsterkowiczów, gdzie można znaleźć np. długopis chyba w każdym kolorze. 


Można także tutaj kupić komponenty i zbudować sobie np. coś takiego:


albo takiego:


Zawsze zachwycam się tymi małymi instalacjami. Kawaii! :)

Są też i artykuły, które wprawiają nieco w osłupienie, ale dla takich smaczków również warto pobuszować w Tokyu Hands. :)



W Tokyu Hands znaleźć jednak można naprawdę fajne i praktyczne rzeczy. Też. :) Ceny są również całkiem przystępne. Polecam wybrać się tam nie tylko na zakupy. :)

środa, 7 sierpnia 2013

Fujoshi Kanojo



Spodziewałam się, że będzie zabawnie, a tymczasem było jedynie słodko i nudnawooo. Ale do rzeczy.

Student zakochuje się w swojej szefowej, która okazuje się być wielką miłośniczką mang typu yaoi. Chłopak chcąc przpodobać się dziewczynie stara się tolerować jej hobby, które wykracza poza czytanie mang i odwiedzanie konwentów. Kiedy dostaje ona propozycję pracy w Londynie, para musi podjąć trudną decyzję o rozstaniu. Jak się jednak okazuje, to nie koniec ich znajmości.

Film oparty jest na mandze i wydawać by się mogło, że historia ma duży potencjał komediowy, ale niestety nie wykorzystano go należycie. Akcja toczy się powoli i przewidywalnie. Niektóre sceny sa bardzooo długie i nużące. Dawno już nie czekałam tak na koniec filmu...

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Good Day Books & słownik

Odkopałam słownik, który kupiłam podczas pierwszego pobytu w Japonii. Znalazłam go przypadkiem w Good Day Books, moim zdaniem najlepszej księgarni tokijskiej z używanymi książkami. Słownik przeznaczony dla japońskich dzieci do nauki języka angielskiego jest ciekawym wydawnictwem i urzeka swoją formą. Same hasła są przejrzyste z wieloma rysunkowymi przykładami. Dodatkowo kolorowe strony odsyłają nas odpowiednio do zagadnień kultury japońskiej w części japońsko-angielskiej słownika oraz amerykańskiej w części angielsko-japońskiej. Kosztował całe 100 jenów. 


Podoba mi się, jak ten słownik jest wydany. I mimo że przeznaczony da dzieci, na moim etapie nauki języka japońskiego może się bardzo przydać. :) Muszę częściej do niego zaglądać.



A teraz o Good Day Books. To miejsce, które odkryłam przypadkiem, a potem stało się codziennym niemalże punktem w moim planie dnia. Lata temu często tam zachodziłam, ponieważ ksiegarnia mieściła sie drzwi obok miejsca, w którym pracowałam. I wydałam tam sporo jenów, a potem miałam nadbagaż wracając do Polski. Ale to już zupełnie inna historia. :)  Spędzałam sporo czasu między regałami szukając interesujących mnie tytułów. To tam wyszperałam Minna no Nihongo prawie nieużywane, Unbeaten Tracks in Japan Isabelli Bird, Speed Tribes: Days and Nights with Japan's Next Generation Karla Taro Greenfielda i jeszcze kilka innych. Obecnie Good Day Books mieści się już w innym miejscu i postaram się je odwiedzić następnym razem będąc w Tokio.


Nie ma lepszej rekomendacji Good Day Books niż te słowa: "the best used English book store in Japan", Donald Richie.

(Zdjęcie ze strony księgarni.)

piątek, 2 sierpnia 2013

SeabreezeStudio

Od miesięcy co jakiś czas zerkałam na stronę SeabreezeStudio. Kusiło mnie wiele rzeczy, ale chyba najbardziej etui na iPada, bo było mi potrzebne, a liski na niebieskim tle rzucały się w oczy. :) W końcu nie wytrzymałam i zamówiłam. No i mam. :)


SeabreezeStudio zostało założone przez Yukiko Kamiokę w 2005 roku. Początkowo działało w Wielkiej Brytanii, od jakiegoś czasu jednak znajduje się już w Japonii. Mimo to przesyłka dotarła do mnie w 4 dni. 


Podobają mi się materiały, których używa Yukiko - wyglądają jak design z dawnych lat, a wszystko robione jest ręcznie i z dbałością o szczegóły. Wzorów i kształtów jest sporo i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. W ofercie SeabreezeStudio są torby, etui na telefony i tablety, portmonetki i inne przedmioty. Niektóre produkty SeabreezeStudio można kupić i w Polsce tutaj


Więcej informacji na stronie SeabreezeStudio. Polecam!