Królestwo danieli, zielni i długo nie zmieniających się świateł ulicznych. :) W godzinę drogi od Kioto znaleźliśmy się w trochę innym świecie. Przepiękny park, w którym można pospacerować do woli. Wszędobylskie daniele często wywołują uśmiech na twarzach. Są rozkoszne, ale i nieco natarczywe.
Mimo ostrzeżeń P., kupiliśmy krakersy przeznaczone specjalnie dla nich. I zaczął się frontalny atak, który szybko przejął na siebie L.
Miejscowi również nie zawsze sobie z nimi radzą. :)
Nara oferuje wiele miejsc wartych zobaczenia. My ograniczyliśmy naszą wizytę do parku blisko stacji, w którym znajduje się świątynia Tōdai oraz Kasuga.
Pierwsza słynie z ogromnego posągu Buddy. Mierzy on prawie 15 metrów wysokości i pochodzi z VIII wieku. Sama świątynia to podobno największy drewniany budynek na świecie. Warto dodać, że jej pierwowzór był jeszcze większy od tego, który można podziwiać dziś.
Niemałą popularnością cieszy się, szczególnie wśród dzieci, pewna kolumna w głównej sali, tuż obok Wielkiego Buddy. Znajduje się z niej otwór. Podobno każdy, kto się przez niego przeciśnie, doświadczy oświecenia. W rezultacie otrzymują je głównie dzieci. :)
Druga świątynia, Kasuga, słynie z niezliczonych stojących lub wiszących latarni. Warto ją odwiedzić, gdyż wygląda przepięknie. Na dziedzińcu stoi japoński cedr liczący sobie już ponad 1000 lat. Robi niesamowite wrażenie.
Jakiś czas temu w Narze zorganizowano konkurs, którego tematem była maskotka miasta czy też jego symbol. Efekt końcowy jest moim zdaniem nieco karykaturalny... Wygrał rogaty mnich. :)
To ta postać po lewej stronie, żeby nie było niedomówień. :)
p.s. Spotkaliśmy dziś (dosłownie) drugi polski akcent, a mianowicie dwie (sic!) wycieczki naszych rodaków. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz