czwartek, 28 stycznia 2010

meishi

Podczas pierwszego pobytu w Japonii dostało mi się ich kilka. Od ludzi na ulicy, w pubach, a nawet od dyrektorstwa jednej z podstawówek. :) Wstyd było nie mieć swojej. Bo w Japonii to wstyd. Nie masz wizytówki = nie istniejesz. Meishi, czyli wizytówki, to w Japonii czasami małe dzieła sztuki. Od tamtej pory zbieram. Z co ciekawszych miejsc, od co ciekawszych ludzi. Wciąż nie mam swojej. :) Jest jedna, robocza, na szybko wydziergana, ale to nie to, co mi się marzy i śni. :) Za to kilka z mojej skromnej kolekcji.





Pierwsza pochodzi z muzeum i studia Hayao Miyazakiego, druga została mi wręczona przez dziewczynę z Harajuku, natomiast trzecia należy do sklepu z asortymentem Hello Kitty. Ostatnia pochodzi z punktu, gdzie można było dorobić klucz czy zamówić sobie pieczątkę hanko (osobista pieczątka używana zamiast podpisu).

Bardzo często meishi odnoszące sie do jakiś miejsc, np. sklepów czy restauracji, na odwrocie mają mapkę, gdyż w Japonii ciężko jest znaleźć określony adres - większość ulic nie ma nazw, a system numeryczny jest dość skomplikowany. Nawet taksówkarzowi zobligowani jesteśmy wytłumaczyć drogę do celu lub pokazać mapkę dojazdu. :)









W Japonii praktycznie wszystko ma znamiona ceremoniału. Z wręczaniem meishi jest podobnie. Nie można jej po prostu dać. Oczywiście wiele zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy i z kim mamy do czynienia. Ta mała, ale jakże istotna, ceremonia to meishi kokan.



Organizowane są kursy etykiety biznesu, w tym także odpowiedniego posługiwania się (dawania/otrzymywania) meishi.



Meishi trzyma się w wizytownikach. Są także specjalne albumy na wizytówki otrzymane.

p.s. Nazwa meishi tłumaczona jest zwykle jako "business card", czyli właściwie jest to wizytówka biznesowa. Myślę jednak, ze można pod to pojęcie roboczo podciągnąć wizytówki w ogóle.

niedziela, 24 stycznia 2010

bambus nieco inaczej

Jestem oczarowana. Bambusem. A raczej tym, co z niego tworzą artyści (?) spod znaku Nikita Groele. Urzekająca prostota i kolor, także ten naturalny.




Jednym z moich faworytów jest ten oto zestaw. Wpływ estetyki japońskiej nie jest tu bez znaczenia. :) Szczególnie umiłowałam sobie te charakterystyczne krzesła, które spotkać można w całej Japonii.


Wspomniałam o kolorze. Zieleń, przepiękny fiolet, czerwień to tylko kilka propozycji.




Design bardzo przypadł mi do gustu i z chęcią widziałabym kilka owych bambusowych cudeniek na salonach. :) Szczególnie, że wydają mi się one bardzo funkcjonalne. Szkoda tylko, że (niestety!) cena już o wiele mniej do gustu przypada. Żeby nie powiedzieć, iż jest totalnym bezguściem. :)

piątek, 22 stycznia 2010

tokyoplastic

Tokyoplastic to artyści, którzy dodają tę szczyptę kolorytu, która wywołuje uśmiech. Pozytywna energia i świetny design - cudowny w swej prostej formie. Napotkane już dawno temu w sieci przez zwykły przypadek, a teraz odświeżone.



Polecam zapoznać się z innymi pracami spod znaku Tokyoplastic. Strona urzeka. :)

wtorek, 19 stycznia 2010

dwie poduszki


To już drugi w moim komiksozbiorze japońskim egzemplarz. Komiks napisany/narysowany w duchu epoki Edo, a w szczególności obrazów ulotnego świata ukiyo-e. Opisywane historie są bardzo różnorodne, tak jak i ich bohaterowie: samuraje, kurtyzany, rzemieślnicy, psotne lisy. To dawna Japonia, świat samurajów i gejsz, niedopowiedzeń i subtelnych gestów pełnych znaczenia. Narracja jest dość specyficzna i trzeba się do niej przyzwyczaić. Również samo wydanie komiksu "po japońsku" (japońskie wydawnictwa czyta się od prawej strony do lewej, a więc i okładka znajduje się tam, gdzie u nas koniec książki :)) intryguje i jest miłym zaskoczeniem. Polecam!


Więcej na stronie wydawnictwa Hanami.

niedziela, 17 stycznia 2010

botanica

Spragnieni zieleni w zimowej bieli postanowiliśmy sprawdzić, czy są jakieś realne szanse na spełnienie jednego z marzeń L. o prawdziwym zielonym dywanie z trawy w sypialni. :) I cóż się okazało? Można. I to za sprawą, a jak, Japończyków, a właściwie jednego artysty: Makoto Azumy.


Jego projekt time of moss, co prawda, dotyczy mchu, ale zawsze to już coś na początek. Mech rośnie na specjalnym podłożu zwanym Terramac (zastrzeżony znak towarowy pomysłodawcy), całkowicie biodegradalnej materii, dzięki której standardowe dywany można zamienić na zielone kobierce z mchu. Jeżeli ma nam taki służyć w łazience, to nawet nie ma potrzeby podlewania, gdyż mech "wyłapuje" wodę z powietrza.

Więcej o samym projekcie tutaj. Polecam także zapoznać się z innymi pomysłami Makoto Azumy na jego stronie oraz blogu.

środa, 13 stycznia 2010

aragami

Kilka dni temu odświeżyłam sobie ten film, bo w mojej pamięci zostało wrażenie, iż nie bardzo przypadł mi do gustu. Jednak po ponownym obejrzeniu stwierdzam, że przypadł mi do gustu i to bardzo. :) Różne są recenzje, ale dla mnie Aragami na niesamowity klimat. Mówi się, że to horror, co przez długi czas skutecznie odstraszało mnie od tego filmu. Okazało się jednak, że to raczej film grozy niż horror (nie jestem znawcą gatunków filmowych, ale moje subiektywne odczucie znaczenia horroru to "ręka, noga, mózg na ścianie..." i nic poza tym). Trailer nie najlepszej jakości, niestety.



L. przez długi czas przekonywał mnie, że kobiece kimono pojawiające się w tym filmie, to najpiękniejsze kimono, jakie widział. Moim zdaniem może nie najpiękniejsze, jakie ja w życiu widziałam :), ale na pewno jego prosty wzór i kolor fioletu mają coś w sobie. Mogłabym takie mieć. :)

niedziela, 10 stycznia 2010

Final Wooden House


Przeglądając ostatnio na chybił trafił strony o architekturze oraz rankingi typu "najbrzydsze budynki świata" czy "najbardziej zakręcone budynki w Europie" :) natknęłam się na projekt japońskiego biura architektonicznego Sou Fujimoto Architects Final Wooden House.



Dom ten można dowolnie kształtować zamieniając na przykład podłogę z sufitem. :) Wykonany jest z drewna cedrowego, a jego bryła doskonale wpisuje się w otaczający ją krajobraz. Pomyślany był raczej jako przestrzeń "domku letniskowego", tymczasowego miejsca zamieszkania niż stałego miejsca pobytu. Stanowi z pewnością ciekawostkę i dobre pole do popisu dla wyobraźni przestrzennej. Final Wooden House reprezentuje także nieco odmienne podejście do architektury, do budynków mieszkalnych zwykle kojarzących się nam z czymś statycznym. A tutaj, jak mówi sam twórca Sou Fujimoto, konstrukcja cedrowego domu przekracza to, co zwykliśmy nazywać "drewnem" i stała się "istnieniem".

Więcej o projekcie tutaj oraz tutaj.

środa, 6 stycznia 2010

akiba mikoshi

Zgłębiając ostatnio temat mikoshi przed zbliżającym się małym wydarzeniem, o którym już niedługo więcej..., natknęłam się na wersję pop mikoshi. Nadmienię, iż mikoshi to przenośne sanktuarium shintō służące jako "pojazd" dla niezliczonych japońskich bostw, czyli kami. Zazwyczaj mikoshi wygląda tak:




Jest bardzo bogato zdobione i wykonane na wzór sanktuarium shintō. Obnoszenie mikoshi jest jednym z głównych punktów japońskich festiwali religijnych matsuri.

Natomiast natrafiłam w sieci na mikoshi, jaką zmajstrowali Japończycy spędzający swój czas w Akihabarze, tokijskiej dzielnicy zwanej "elektronicznym miasteczkiem", gdzie fani gier, mang i anime oraz innych rozrywek mogą się wyszaleć do woli. Akiba mikoshi, jak ją wdzięcznie nazwano, wygląda tak:



Japonia - świat tradycji i nowoczesności przeplatanych ze sobą wciąż i wciąż. Aż cieszy oczy. :)

poniedziałek, 4 stycznia 2010

song na dziś #13

Z Tokio w tle...



I don't know, what went wrong
If I did, would it matter cause
It just wasn't enough
You know when the moment comes
To be strong, to resistance
And that is what
We're lead to believe

When the big road falls apart
And you think that the feeling will linger
You need somewhere to start
I will be here

Guess that things didn't work out
It will soon disappear and will be miles away
Away from here
You don't mind if life's not that pretty
It will soon disappear and will be miles away
Away from here

When the big road falls apart
And you think that the feeling will linger
You need somewhere to start
I will be here
And when it all seems to fall apart
You can't breathe
You don't know what you're thinking
You need somewhere to start
I will be here

Oh oh oh oh oh
I will be here, I will be here
Oh oh oh oh oh
I will be here, I will be here

You know when the moment comes
To be strong, to resistance
And that is why
We're lead to believe

When the big road falls apart
And you think that the feeling will linger
You need somewhere to start
I will be here
And when it all seems to fall apart
You can't breathe
You don't know what you're thinking
You need somewhere to start
I will be here, I will be here

(http://www.mp4.com.pl/index.php?str=alf_tekstyf&teksty=19498)