piątek, 18 lipca 2008

maiko!

Tytuł posta mówi sam za siebie i już wiadomo, jaka była najlepsza chwila tego dnia. :) W drodze do Gion udało nam się zobaczyć MAIKO.


Ale od początku.
Postanowiliśmy dziś w końcu zobaczyć jakieś zabytki na popularnej turystycznej trasie. Wyznaczyliśmy sobie punkty kontrolne :) i ruszyliśmy na piechotę. Takie było drugie postanowienie - zwiedzamy Kioto pieszo. Wyszedł nam niezły spacer - od stacji głównej przez zamek Nijo i Pałac Cesarski aż do Gion. A po drodze jeszcze muzea...
Zaczęliśmy od Costume Museum, które szczerze polecam, szczególnie osobom interesującym się japońskim strojem. Wystawa poświęcona jest czasom księcia Genji, a więc okresowi Heian (794-1185). Jedna z lalek, to postać Murasaki Shikibu, autorki "Opowieści o księciu Genji



Dodatkową atrakcją, dla mnie przewspaniałą, jest możliwość założenia kimona właśnie z tego okresu. Oczywiście, nie całego stroju, ponieważ to zajęłoby pewnie pół dnia, ale zawsze jakaś namiastka jest. :)


Wzbudziliśmy niemały entuzjazm pani kustosz oraz zwiedzających. Grupka japońskich nastolatek koniecznie chciała sobie z nami zrobić zdjęcie. No więc usiedliśmy w dostojnych pozach, jak na parę z cesarskiego dworu przystało, i się zaczęło. Flesz za fleszem, okrzyki kawaii! oraz znaki "pisu"...
Po takich wrażeniach warto było odetchnąć w zamku Nijo, do którego udaliśmy się głównie po to, aby zobaczyć, a raczej usłyszeć, słynną słowiczą podłogę. :) I rzeczywiście wydaje ona dźwięki, ale ze śpiewem słowika trudno by mi było je skojarzyć. Zamek ma przepiękny ogród, do którego warto zajrzeć.




Kolejnym naszym przystankiem było Muzeum Mangi otwarte całkiem niedawno. Miejsce fantastyczne, ale głównie dla otaku (szalonych fanów) i osób które lubią mangi czytać. I znają japoński, gdyż zdecydowana większość mang jest właśnie w tym języku. L. odnalazł jedne z pierwszych wydań "Ghost in the Shell", więc misja zakończona została sukcesem. :)


Następnie chcieliśmy obejrzeć Pałac Cesarski. Sytuacja jednak wygląda podobnie jak w Tokio - trzeba mieć specjalne pozwolenie. W odróżnieniu od Tokio jednak, tutaj można przynajmniej zobaczyć ogrody i świątynie znajdujące się na terenie pałacowym. L. chciał być jak najbliżej japońskiej kultury, aż tak zbliżył się więc do Pałacu, że ... włączył się alarm. Nikt nie zareagował, ale pewnie nasze zdjęcia już są sklasyfikowane jak "tych pod żadnym pozorem nie wpuszczać na teren Pałacu". :)

Po drodze do Gion wstąpiliśmy do Kyoto Handicraft Center. Dużo sklepów bezcłowych, trochę drogo, ale i tak na kilka rzeczy się skusiliśmy. Jest informacja turystyczna, gdzie można dostać mapki i ulotki na temat atrakcji Kioto oraz kupić bilety na przedstawienie do Gion Corner.

To był chyba dla nas najważniejszy punkt programu na dziś. Dwa razy dziennie odbywa się tu przedstawienie, które można by nazwać "Tradycyjna Japonia w pigułce". Podczas godzinnego spektaklu możemy zapoznać się, a właściwie tylko liznąć, takich sztuk jak chado (ceremonia parzenia herbaty), gagaku (muzyka dworska), kado (układanie kwiatów), gra na koto, kyogen (sztuki komiczne) czy bunraku (teatr lalek).







Dla mnie momentem, na który najbardziej warto było czekać, był występ maiko. Maiko to praktykantki doskonalące się w tradycyjnych sztukach taki, jak np. taniec, konwersacja czy gra na koto. W przyszłości staną się gejszami, symbolami Japonii oraz jej starego, i zanikającego już niestety, świata.



Okazało się, że jest to ta sama maiko, która widzieliśmy po drodze do Gion Corner. Musimy koniecznie wrócić do Gion. Jest to cudowna dzielnica pełna starej zabudowy i gejsz oraz maiko, które może udać nam się jeszcze gdzieś wypatrzeć.

1 komentarz:

  1. gejsze są piękne i troszkę demoniczne. może przez ten makijaż

    OdpowiedzUsuń