Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nikko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nikko. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 25 września 2012
LightUp!
Jesień w Japonii kojarzy mi się nie tylko z podziwianiem zmieniających swoją barwę liści (kōyō), ale także z imprezami LightUp. Rok temu całkiem przypadkiem udało nam się zobaczyć podświetlone Tōshō-gū oraz ogród Shouyoen w Nikkō.
Niesamowite przeżycie. Poza zabudowaniami świątynnymi było zupełnie ciemno.Chłód, cisza, bo niemal wszyscy porozumiewali się szeptem, głęboka noc, mimo że było chyba dopiero około dziewiętnastej... i cudowna atmosfera. Przed wejściem na teren Tōshō-gū ustawione zostały stragany, gdzie rozdawano zupełnie za darmo ciepłą zieloną herbatę i japońskie słodycze oraz krakersy. Zaopatrzeni w prowiant mogliśmy podziwiać widoki.
Wejście do ogrodu było dodatkowo płatne, jednak warto było wydać tych kilaset jenów. Wszystkie drzewa zostały przepięknie podświetlone i nie można się było napatrzeć. W kontemplacji jednak przeszkadzały tłumy Japończyków z aparatami, którzy chyba za punkt honoru postawili sobie zrobienie zdjęcia każdemu listkowi z osobna... Mimo tłoku wszyscy byli wyrozumiali i przy najładniejszych drzewkach obowiązywała kolejka.
W czasie LightUp rozstawianych jest także mnóstwo świeczek - nie tylko wzdłuż ścieżek czy na schodach, ale także na środku chodników. Ze świeczek formuje się najróżniejsze kształty, np. serc czy mapy Japonii.
Impreza LightUp Nikkō miała miejsce co prawda w listopadzie, a nie we wrześniu, ale to wtedy właśnie doswiadczyliśmy z L. pięknej złotej japońskiej jesieni. I tak mi się skojarzyło z tą naszą za oknem. :)
środa, 18 kwietnia 2012
otchłań.
Jest takie miejsce w Nikkō, które udało nam się z L. odwiedzić kilka lat temu. Tym razem, niestety, nie mieliśmy czasu, aby tam wrócić. Kanmangafuchi znajduje się niedaleko chramu Tōshō-gū. Nie za długi spacerek w zielonej cichej okolicy prowadzi nas wprost do otchłani. Po drodze mijamy japońskie domy, lokalną florę oraz hostel Turtle Inn Nikko (świetna lokalizacja moim zdaniem).
A potem świątynię i cmentarz, na którym znajduje się kilka wizerunków Jizō, kamienny park, dużo zieleni i po kilku metrach wita nas otchłań.
Otchłań powstała na skutek wybuchu wulkanu Nantai. Teren jest przepiękny, cichy, zakłócany jedynie szumem rzeki Daiya. Wzdłuż ścieżki wizerunki kilkudziesięciu Jizō (ok.70, chociaż niektórzy powiadają, że ich liczba się zmienia...), niektóre są tak stare, że na posagach zatarły się rysy twarzy, głowy, całej sylwetki. Początkowo posągów było 100, ale część uległa zniszczeniu podczas powodzi w 1902 roku.
To bardzo klimatyczne miejsce, szczególnie po zmierzchu. :) I świetne na złapanie oddechu po dość wyczerpującym zwiedzaniu chramu Tōshō-gū. Nie dociera tu pewnie zbyt wielu turystów (my byliśmy w otchłani sami jak palec nie licząc Jizō ;)), więc można spokojnie spacerować wzdłuż rzeki, kontemplować otoczenie, usiąść i zjeść bento. :)
Więcej informacji tutaj i tutaj. Polecam, gdyby akurat ktoś był w pobliżu. :)
A potem świątynię i cmentarz, na którym znajduje się kilka wizerunków Jizō, kamienny park, dużo zieleni i po kilku metrach wita nas otchłań.
Otchłań powstała na skutek wybuchu wulkanu Nantai. Teren jest przepiękny, cichy, zakłócany jedynie szumem rzeki Daiya. Wzdłuż ścieżki wizerunki kilkudziesięciu Jizō (ok.70, chociaż niektórzy powiadają, że ich liczba się zmienia...), niektóre są tak stare, że na posagach zatarły się rysy twarzy, głowy, całej sylwetki. Początkowo posągów było 100, ale część uległa zniszczeniu podczas powodzi w 1902 roku.
To bardzo klimatyczne miejsce, szczególnie po zmierzchu. :) I świetne na złapanie oddechu po dość wyczerpującym zwiedzaniu chramu Tōshō-gū. Nie dociera tu pewnie zbyt wielu turystów (my byliśmy w otchłani sami jak palec nie licząc Jizō ;)), więc można spokojnie spacerować wzdłuż rzeki, kontemplować otoczenie, usiąść i zjeść bento. :)
Więcej informacji tutaj i tutaj. Polecam, gdyby akurat ktoś był w pobliżu. :)
piątek, 4 listopada 2011
nikkō.
W związku z tym, że jak pada hasło "Nikkō", to większość wie, o co chodzi i ma przed oczami japoński barok niemalże, czyli świątynie ozdobione bez opamiętania, oraz czyli trzy małpki, postanowiłam pokazać coś innego, co, moim zdaniem, jest ciekawsze czasami niż oglądanie kolejnych zabytków, szczególnie, gdy widziało się je już nie raz i nie dwa nawet... :)
Można na przykład popróbować japońskiej wódki, czyli shōchū. Tutaj:
Podziwiać i kupić najprawdziwsze oryginalne ukiyo-e, czyli "obrazki z przepływającego świata". Także te dla dorosłych. ;)
Jak zgłodniejemy, wyśmienicie ugości nas bardzo znana (i polecana nawet przez przewodniki spod znaku Lonely Planet, o czym informuje tabliczka przy wejściu) restauracja serwująca między innymi yakitori - Hippari Dako. Jedzenie wyśmienite, a obsługa bardzo sympatyczna i znająca chyba każdy kraj na świecie, o czym świadczyć może z milion karteczek, wycinków, wizytówek, biletów, zdjęć itp. zostawionych przez gości na wszystkich ścianach restauracji. To dość "gajdzińskie" miejsce. :)
A na koniec możemy sobie sprawić smoka. W jedyne piętnaście minut mistrz sztuki władania pędzlem wyczaruje na papierze bestię w jakich tylko wymarzycie sobie kolorach. Strona artysty tutaj.
A te wszystkie atrakcje w drodze do świątyń. Nie warto więc wsiadać od razu w autobus przy stacji, tylko trochę się przejść (taki spacerek zajmuje około pół godziny - nie licząc czasu spędzonego na wgapianiu się w wystawy itp.). My pokonaliśmy tę trasę dzisiaj cztery razy, więc jest do zrobienia. :) Polecam!
Można na przykład popróbować japońskiej wódki, czyli shōchū. Tutaj:
Podziwiać i kupić najprawdziwsze oryginalne ukiyo-e, czyli "obrazki z przepływającego świata". Także te dla dorosłych. ;)
Jak zgłodniejemy, wyśmienicie ugości nas bardzo znana (i polecana nawet przez przewodniki spod znaku Lonely Planet, o czym informuje tabliczka przy wejściu) restauracja serwująca między innymi yakitori - Hippari Dako. Jedzenie wyśmienite, a obsługa bardzo sympatyczna i znająca chyba każdy kraj na świecie, o czym świadczyć może z milion karteczek, wycinków, wizytówek, biletów, zdjęć itp. zostawionych przez gości na wszystkich ścianach restauracji. To dość "gajdzińskie" miejsce. :)
A na koniec możemy sobie sprawić smoka. W jedyne piętnaście minut mistrz sztuki władania pędzlem wyczaruje na papierze bestię w jakich tylko wymarzycie sobie kolorach. Strona artysty tutaj.
A te wszystkie atrakcje w drodze do świątyń. Nie warto więc wsiadać od razu w autobus przy stacji, tylko trochę się przejść (taki spacerek zajmuje około pół godziny - nie licząc czasu spędzonego na wgapianiu się w wystawy itp.). My pokonaliśmy tę trasę dzisiaj cztery razy, więc jest do zrobienia. :) Polecam!
piątek, 1 sierpnia 2008
nikkō
Dzisiaj odbyliśmy swoją ostatnią podróż shinkansenem. :( Przyzwyczailiśmy się już do dobrego i ciężko się będzie teraz przestawić na podróżowanie metrem. Zdecydowanie wolę japońskie pociągi. Jutro wygasa nasz JR Pass - wykorzystamy go jeszcze do zobaczenia Yokohamy.
A dziś udało nam się zobaczyć tylko, bo nie przejechać, "pokemonowy" shinkansen. :)

Są też takie samoloty...
Pojechaliśmy dziś do Nikkō - skarbnicy japońskości. Podobno, jeśli nie byłeś w Nikkō, tak naprawdę nie wdziałeś Japonii. Istnieje nawet japońskie przysłowie: Nikkō wo minakereba "kekkō" to iu na. Można je tłumaczyć dwojako. Najczęściej jako: "Nie mów wspaniały, dopóki nie zobaczysz Nikkō". Druga wersja jest zgoła odmienna: "Zobacz Nikkō i powiedz wystarczy". :)

Nie wiem, komu można przypisać te słowa, ale chyba temu komuś chodziło o spopularyzowanie Nikkō. Ludzi jak mrówków. Wycieczki szkolne. Wycieczki zagraniczne. Mnóstwo "białych twarzy", niektóre nawet wyglądały już znajomo. :) Tłumy.


Po drodze do najważniejszych zabytków, jak i po całym mieście, porozrzucane są tym podobne poidełka, z których każdy może korzystać. Woda jest zimna i czysta. Nic więcej nie trzeba strudzonym wędrowcom. :)
W Nikkō jest wiele do zobaczenia. Już sam budynek stacji wyróżnia się swoją nietypową dla Japonii architekturą. Pewnie dlatego, że zaprojektował go Frank Lloyd Wright.

Pierwszym przystankiem na drodze jest sławny czerwony mostek Shinkyō. Dawniej jedynie szogunowi wolno było przez niego przechodzić. Dziś również jest to niemożliwe. Można jednak za skromną opłatą 350 jenów :) postawić na nim swoje stopy.

Jak wiele architektonicznych zabytków Japonii i ten mostek jest rekonstrukcją. Oryginał pochodził z XVII wieku. Niestety został zniszczony podczas powodzi.

Mauzoleum szogunów Tokugawa, które się tu znajduje i do którego ciągną tłumy turystów, wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. We mnie budzi sprzeczne uczucia. Wszystko jest bardzo mocno zdobione. Widać tu silne wpływy sztuki chińskiej. I przesyt. Jednak całość robi dość pozytywne wrażenie. Kojarzy mi się trochę z barokiem tylko w "azjatyckim" wydaniu. :)



Chyba najsłynniejszym symbolem Nikkō są trzy niepozorne zdawałoby się małpki. :) Każdy wybiera się tutaj, aby właśnie je zobaczyć. Ich tak znane gesty oznaczają: nie słyszeć zła, nie wymawiać zła, nie widzieć zła. Są częścią większej opowieści o małpach, która przedstawia koleje życia.

Niedaleko mauzoleum znajduje się Otchłań Kanmangafuchi. To ukryta w lesie ścieżka nad rzeką, gdzie znajduje się ciąg posążków Jizō, o których już wspominałam przy okazji Kamakury. Podobno Jizō zmieniają czasami swoje miejsce i nigdy nie można ich zobaczyć w takim samym porządku.



A rzeka niesamowita. Rwąca i krystalicznie czysta.


Nikkō jest spokojnym, śpiącym wręcz, miasteczkiem i na pewno warto wybrać się i tutaj. Nie jest może moim faworytem, ale i tak polecam. Jak prawie wszystko w NIPPON-ie. :)
A dziś udało nam się zobaczyć tylko, bo nie przejechać, "pokemonowy" shinkansen. :)
Są też takie samoloty...
Pojechaliśmy dziś do Nikkō - skarbnicy japońskości. Podobno, jeśli nie byłeś w Nikkō, tak naprawdę nie wdziałeś Japonii. Istnieje nawet japońskie przysłowie: Nikkō wo minakereba "kekkō" to iu na. Można je tłumaczyć dwojako. Najczęściej jako: "Nie mów wspaniały, dopóki nie zobaczysz Nikkō". Druga wersja jest zgoła odmienna: "Zobacz Nikkō i powiedz wystarczy". :)
Nie wiem, komu można przypisać te słowa, ale chyba temu komuś chodziło o spopularyzowanie Nikkō. Ludzi jak mrówków. Wycieczki szkolne. Wycieczki zagraniczne. Mnóstwo "białych twarzy", niektóre nawet wyglądały już znajomo. :) Tłumy.
Po drodze do najważniejszych zabytków, jak i po całym mieście, porozrzucane są tym podobne poidełka, z których każdy może korzystać. Woda jest zimna i czysta. Nic więcej nie trzeba strudzonym wędrowcom. :)
W Nikkō jest wiele do zobaczenia. Już sam budynek stacji wyróżnia się swoją nietypową dla Japonii architekturą. Pewnie dlatego, że zaprojektował go Frank Lloyd Wright.
Pierwszym przystankiem na drodze jest sławny czerwony mostek Shinkyō. Dawniej jedynie szogunowi wolno było przez niego przechodzić. Dziś również jest to niemożliwe. Można jednak za skromną opłatą 350 jenów :) postawić na nim swoje stopy.
Jak wiele architektonicznych zabytków Japonii i ten mostek jest rekonstrukcją. Oryginał pochodził z XVII wieku. Niestety został zniszczony podczas powodzi.
Mauzoleum szogunów Tokugawa, które się tu znajduje i do którego ciągną tłumy turystów, wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. We mnie budzi sprzeczne uczucia. Wszystko jest bardzo mocno zdobione. Widać tu silne wpływy sztuki chińskiej. I przesyt. Jednak całość robi dość pozytywne wrażenie. Kojarzy mi się trochę z barokiem tylko w "azjatyckim" wydaniu. :)
Chyba najsłynniejszym symbolem Nikkō są trzy niepozorne zdawałoby się małpki. :) Każdy wybiera się tutaj, aby właśnie je zobaczyć. Ich tak znane gesty oznaczają: nie słyszeć zła, nie wymawiać zła, nie widzieć zła. Są częścią większej opowieści o małpach, która przedstawia koleje życia.
Niedaleko mauzoleum znajduje się Otchłań Kanmangafuchi. To ukryta w lesie ścieżka nad rzeką, gdzie znajduje się ciąg posążków Jizō, o których już wspominałam przy okazji Kamakury. Podobno Jizō zmieniają czasami swoje miejsce i nigdy nie można ich zobaczyć w takim samym porządku.
A rzeka niesamowita. Rwąca i krystalicznie czysta.
Nikkō jest spokojnym, śpiącym wręcz, miasteczkiem i na pewno warto wybrać się i tutaj. Nie jest może moim faworytem, ale i tak polecam. Jak prawie wszystko w NIPPON-ie. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)