środa, 6 sierpnia 2008

sześć drzewek

"Oprócz błękitnego nieba..." i tak dalej, i tak dalej. :) Nareszcie przestało padać. I nawet internet zaczął szybciej działać. :) Więc już się biorę do roboty i piszę, jak wyglądało dziś.

Pojechaliśmy do Roppongi, tej części Tokio, gdzie spotkać można bardzo dużo turystów, szczególnie wieczorową porą, gdy swoje podwoje otwierają bary i kluby nocne. Punktem zbornym w Roppongi jest kawiarnia Almond - znak charakterystyczny tej okolicy.


Nazwa Roppongi oznacza "sześć drzew". Kiedyś sześć drzew właśnie wyznaczało tutaj określony teren. Inna opowieść mówi o sześciu daimyo (panach feudalnych) zamieszkujących tę okolicę - wszyscy mieli w swoim nazwisku znak kanji oznaczający drzewo. Znajduje się tu wiele muzeów sztuki i nowoczesnych kompleksów biurowo-usługowych.



Przypadkowo trafiliśmy do Fuji Photo Museum, gdzie obejrzeć można wiele starych i nowych modeli aparatów fotograficznych, a także wystawy zdjęć.




Wybraliśmy się do Suntory Museum of Art, aby obejrzeć wystawę poświęconą kimonom kosode z czasów ery Edo(1603-1868). Przepiękna kolekcja prawie 300 kimon.


Pomiędzy betonem budynków i kolorami neonów przebłyskiwała Tokyo Tower, jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Tokio.


Ma prawie 333 metry wysokości i jest to najwyższa samo stojąca stalowa konstrukcja na świecie. Została zbudowana w 1958 roku, więc liczy już sobie wiele wiosen. Niezmiennie jednak cieszy się popularnością.


Maskotką Tokyo Tower jest... Spróbujcie określić to coś sami...:


Na wieży znajdują się na dwa obserwatoria - jedno na 150 i drugie na 250 metrze. Pierwsze okazało się być dla nas w zupełności wystarczające. Cenowo również. :)




Tuż obok Tokyo Tower znajduje się buddyjska świątynia Zozoiji. Niestety główny budynek opatulony został w rusztowania. Ale i ten mniejszy nieźle się prezentuje.



A na koniec moment uchwycony w kolejce po bilety. Kawaii!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz