Tylko trochę gubiąc się na największej stacji na świecie, dotarliśmy do naszego dzisiejszego celu, czyli Shinjuku. To centrum administracyjne Tokio. Mieszka tu także najwięcej obcokrajowców aż stu siedmiu różnych narodowości. Znajduje się tu wiele domów towarowych, sklepów z elektroniką, kin i restauracji. Nam momentami Shinjuku bardzo przypominało Shibuyę, inną rozrywkową dzielnicę Tokio.
Shinjuku pełne jest oszklonych wieżowców i cały czas budowane są nowe. Jak ten o nieco fantastycznym kształcie. Nam skojarzył się od razu z Ptasim Gniazdem, czyli Stadionem Olimpijskim w Pekinie. :)
Najbardziej chyba charakterystycznym budynkiem jest Tokyo Tochō, którego dwie wieże przecinają niebo. W każdej mieści się obserwatorium na wysokości 45-ego piętra. Widok może nie odbiera tchu, ale zobaczyć można najbliższą okolicę, a także górę Fuji przy dobrej pogodzie. Nam się znowu nie udało. :) Warto dodać, że oba obserwatoria są bezpłatne.
W gmachu budynku trafiliśmy na ogromne kumade.
Kumade oznacza w języku japońskim "niedźwiedzią łapę". Służy jako talizman w kształcie grabi, dzięki któremu można "zagrabić" sobie szczęście, powodzenie w biznesie, bezpieczeństwo rodziny. Zazwyczaj kupuje się je w listopadzie z okazji licznych festiwali koguta, który symbolizuje szczęście i powodzenie. W Informacji Turystycznej na parterze zobaczyliśmy troszkę mniej już tradycyjne kumade. :)
Obok dwóch wież najbardziej znanym znakiem charakterystycznym Shinjuku jest ten budynek:
Podobno wzorowany jest na nowojorskim wieżowcu. Może dlatego pobliski dom towarowy opatrzony jest napisem TIME SQUARE... :)
A na koniec poszliśmy poszukać "miłości", czyli kawałka sztuki wykonanego przez Roberta Indianę, amerykańskiego artystę związanego z nurtem Pop Art.
Taką "miłość" znaleźć można także poza Japonią. Wiele z nich znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a także między innymi w Chinach, Portugalii czy Kanadzie.
p.s.Wracając do Olimpiady 2008 - udało nam się dziś zobaczyć polską reprezentację na ekranie telewizora. :) Gambatte ne!
Foty budynków po prostu zapierające dech w piersi, bezcenne i kilka innych już mniej cenzuralnych słów.
OdpowiedzUsuń