Wybraliśmy się dziś na spacer do Ueno. To tylko dwa przystanki metra od naszego hostelu, więc wykorzystaliśmy pogodę i przeszliśmy się trochę. Na miejscu byliśmy po ok. 45 minutach. Przywitała nas gigantyczna panda, której pluszowa podobizna siedzi przy stacji kolejowej.
W Ueno poczuć można starą Japonię. Jest tu lunapark, który czasy świetności ma już za sobą. Lekko odrapane, ale wciąż bardzo popularne ZOO. A także pasaż handlowy Ameyokocho. Nazwa pochodzi z powojennych czasów, gdy sprzedawano tu artykuły czarnorynkowe, między innymi amerykańskie dżinsy. Warto zaznaczyć, że nie jest tu tak drogo, jak w innych częściach Tokio, np. w bardzo szykownej Ginzie, i można się targować. :)
Dzisiejszy zakup dnia to najnowsza płyta Alanis Morissette "Flavors of Entanglement". Ostatnim razem znalazłam w Tokio akustyczne "Jagged Little Pill", wydanie amerykańskie. Tym razem udało mi się trafić na japońskie z "krzaczkami" i w ogóle. Będzie można poćwiczyć japoński na tekstach. :)
W Parku Ueno znajduje się większość atrakcji, między innymi kilka świątyń oraz różne muzea poświęcone sztuce. jest tu również mini aleja gwiazd przedstawiająca znane osobistości Japonii, między innymi Akirę Kurosawę.
Przy jednej ze świątyń stoi pomnik z tym samym ogniem, który płonie w Hiroshimie i Nagasaki. Jest to również cichy manifest przeciwko wykorzystywaniu broni nuklearnej.
Dzień zakończyliśmy w bardzo kameralnym kinie oglądając "Kung-Fu Pandę" dubbingowaną po japońsku oczywiście. :) Było dużo śmiechu, ale jako że historia niezbyt skomplikowana, a i mieliśmy już okazję obejrzeć tę animację w Polsce, nie było większych problemów. Tylko ekipa kina pytała nas kilkakrotnie, czy na pewno chcemy zobaczyć ten film, bo jest w japońskiej wersji. :)
Pogoda nas porozpieszczała, żeby wieczorem dać nam trochę w kość. Nad Tokio przechodzą burze i strasznie leje. Nic tylko zaszyć się w jakimś kącie... i posłuchać płyty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz