Postanowiliśmy kilka dni temu z L. nieco zaszaleć i wybraliśmy się na 6-daniową kolację japońską dla dwóch osób. Korzystając z "grupona". Głównie dlatego, iż dawno temu miałam okazję już zjeść w VUE Sushi&Martini (wtedy mieściła się w innym miejscu) i jakoś mnie nie zachwyciła - ani obsługa, ani jedzenie, ani wnętrza. Niestety, tym razem było podobnie...
W skład naszego menu wchodziło wino śliwkowe lub herbata, zupka miso, zestaw sushi oraz deser. Zaczęliśmy od wina i przystawek - kimchi oraz glony wakame. Obie całkiem smaczne.
Następnie zupka miso - L. dostał z kawałkami łososia, ja wolałam bez. Zupka była smaczna i treściwa.
I przyszedł czas na sushi. W skład wchodziły 32 kawałki, więc myśleliśmy, że nieźle się objemy. Okazało się jednak, że kawałki były malutkie. Na nasze zapytanie, czy dlatego, że zamówienie było z "grupona", pani kelnerka odpowiedziała, że nie, że u nich zawsze takie są... Cały zestaw zjedliśmy w kilka minut i wcale nie zapełniliśmy żołądków tak, jak się spodziewaliśmy. Samo sushi przeciętne - nie zapadło mi specjalnie w pamięć. "Twoje lepsze", jak powiedział L. :)
Na deser wybrałam lody z zielonej herbaty, które robione są na miejscu - dobre, ale jak dla mnie nieco za słodkie, brakowało mi tej matcha goryczki. L. natomiast chciał spałaszować coś o nazwie "Góra Fuji". Jemu smakowało, dla mnie było nie do przełknięcia. I wcale nie przypominało mi Fuji. :(
Wystrój chyba jeszcze po poprzedniej restauracji, która się tu mieściła, ale może pamięć mnie myli. Jest dosyć nastrojowo i przytulnie i na całe szczęście nie bardzo "stereotypowo japońsko". Obsługa OK, chociaż mnie osobiście irytuje chęć objaśniania wszystkiego - zakładając chyba, że klient się nie zna, więc trzeba mu od A do Z wszystko tłumaczyć. Ale może taka jest polityka firmy.
Podsumowując. Raczej po raz trzeci nie dam się skusić VUE Sushi&Martini. Mam już swoje ulubione miejsca na sushi, a najczęściej i tak "kręcę" jednak w domu. Może jeszcze kiedyś spróbuję okonomiyaki, bo jest takowe w karcie, ale cena moim zdaniem zaporowa, jak na placek z kapustą, który również można z łatwością przyrządzić sobie w domu. Plus za oshibori, których ciągle w wielu miejscach brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz