Bardzo sceptycznie podchodziłam do tej książki. Pierwsza książka Rafała Tomańskiego specjalnie mnie nie zachwyciła, a i temat marcowej katastrofy już mi się przejadł. Proszę mnie źle nie zrozumieć - wydarzenia z marca 2011 nie są mi obojętne, ale poziom informacji oraz ich ilość w mediach już mnie po prostu przerósł dawno temu. Paradoksalnie to opis trzęsienia ziemi i dramatycznych wydarzeń tuż po nim stanowi najmocniejszą stronę Made in Japan. Moim zdaniem.
"Otwarcie granic, chęć prawdziwego zrozumienia obcokrajowców i innych kultur, a nie tylko ślepe naśladowanie trendów, nienarzucanie własnej wyższości i rezygnacja z wiary w bycie narodem wybranym. Przychylny stounek do języka angielskiego jako środka komunikacji w nowoczesnym świecie biznesu, transparentność polityki, konsekwentne wprowadzanie zmian gospodarczych, walka z systemem synekur, uproszczenie procesu decyzyjnego w firmach... lista problemów jest o wiele dłuższa. Jeśli nie wprowdzi się zmian, skutki dla Japonii mogą być opłakane. (...) Kraj Kwitnącej Wiśni może okazać się niedługo wydmuszką po jednej z najbardziej złożonych kultur świata."
Pozostałe rozdziały nie do końca mnie przekonują. Autor dosyć krytycznie wypowiada się na temat kraju, jakim jest czy też stała się Japonia. I to akurat do mnie przemawia (nawet momentami kojarzyło mi się z książkami Alexa Kerra), bo każdy wie, że Japonia nie jest krainą szczęśliwości, ale miejscem, które ma swoje problemy - jak każdy kraj na świecie - i warto także o tym pisać. Wydaje mi się jednak, że podejście autora jest nieco zbyt jednostronne. I nieco zbyt czarne. Bo czy po tych wszystkich zmianach proponowanych przez autora Japonia będzie jeszcze Japonią?
Poza tym treści prezentowane w książce w wielu momentach nie mają z Japonią wiele wspólnego, wręcz wydaje się, że katastrofa z marca 2011 roku jest jedynie pretekstem, aby na jej kanwie snuć rozważania o nowinkach ze świata technologii, internetowych biznesach czy nowoczesnej armii. Zadawałam sobie pytanie: po co? I do teraz nie wiem, bo słowa autora nie przekonują mnie, że informacje te są istotne dla książki, która ma pokazać Japonię po katastrofalnych dla niej w wielu skutkach wydarzeniach.
Made in Japan nie tworzy dla mnie spójnej konstrukcji. I nie chodzi nawet o samą treść, chociaż mnie osobiście poruszane w tej książce tematy średnio interesują, ale o sposób podania informacji. Rozdziały są krótkie, składają się w głównej mierze z opisu bez refleksji, a myśl końcowa zwykle jest urwana i tak do końca nie wiadomo, co autor miał na myśli...
Jeśli chodzi o bardziej namacalne sprawy, to spodobał mi się format książki i papier, nawet przekonałam się do większości zdjęć (część została zrobiona przez autora, część zapożyczona), mimo że niewiele mają wspólnego z tekstem, przy którym się pojawiają. Nie do końca rozumiem japonizujące obrazki kwiatków wiśni czy torii pojawiające się tu i ówdzie, ale cóż. Mimo to książka jest dosyć przejrzysta.
Czekam na kolejną książkę. Do trzech razy sztuka, jak to mówią.
Poza tym treści prezentowane w książce w wielu momentach nie mają z Japonią wiele wspólnego, wręcz wydaje się, że katastrofa z marca 2011 roku jest jedynie pretekstem, aby na jej kanwie snuć rozważania o nowinkach ze świata technologii, internetowych biznesach czy nowoczesnej armii. Zadawałam sobie pytanie: po co? I do teraz nie wiem, bo słowa autora nie przekonują mnie, że informacje te są istotne dla książki, która ma pokazać Japonię po katastrofalnych dla niej w wielu skutkach wydarzeniach.
Made in Japan nie tworzy dla mnie spójnej konstrukcji. I nie chodzi nawet o samą treść, chociaż mnie osobiście poruszane w tej książce tematy średnio interesują, ale o sposób podania informacji. Rozdziały są krótkie, składają się w głównej mierze z opisu bez refleksji, a myśl końcowa zwykle jest urwana i tak do końca nie wiadomo, co autor miał na myśli...
Jeśli chodzi o bardziej namacalne sprawy, to spodobał mi się format książki i papier, nawet przekonałam się do większości zdjęć (część została zrobiona przez autora, część zapożyczona), mimo że niewiele mają wspólnego z tekstem, przy którym się pojawiają. Nie do końca rozumiem japonizujące obrazki kwiatków wiśni czy torii pojawiające się tu i ówdzie, ale cóż. Mimo to książka jest dosyć przejrzysta.
Czekam na kolejną książkę. Do trzech razy sztuka, jak to mówią.
Więcej informacji na stronie wydawnictwa.
(Cyt. za: Rafał Tomański, Made in Japan, Gliwice 2013, s. 187.)
Czytanie tej książki zaplanowałam sobie na okres studiów, a dokładniej na czas codziennego podróżowania autobusem na uczelnię. Wizualnie bardzo mi się podoba, jednak samej treści jeszcze nie znam, ale podejrzewam, że będę mieć o niej podobne zdanie. Mimo wszystko baaardzo się cieszę, że udało mi się ją wygrać, gdyż bardzo ładnie prezentuje się na półce i przypomina mi o tym blogu ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję i zachęcam do przeczytania - może Tobie bardziej się spodoba. :)
UsuńWidziałam tę książkę w Empiku, ale zniechęcona dość kiepskim moim zdaniem stosunkiem ceny do objętości, zrezygnowałam z kupna i zdecydowałam się najpierw poszukać recenzji. Dziękuję za tę recenzję, na razie poczekam aż książka trafi do bibliotek :)
OdpowiedzUsuńZwykle nie mam cierpliwości, aby czekać, aż jakaś książka trafi do biblioteki, więc kupuję. A potem część z takich książek tylko zbiera kurz. :)
Usuń