środa, 19 lutego 2014

Mr. Fugu


Nie jest to książka, na którą czekałam. Dowiedziałam się o niej zupełnie przypadkiem i od razu mnie zaciekawiła. Nie tyle może zarys fabuły wydał mi się interesujący, co informacja, że książka zawiera ilustracje japońskiej artystki Yukari Fukudome. A ja lubię ilustracje i przyznać muszę, że ta okładkowa, nieco jakby od niechcenia wykonana, mnie przekonała. I ciekawie zapisany tytuł Mr. ふぐ, czyli Mr. Fugu.

"Pamięta, że największe wrażenie zrobiło na niej samo metro, za każdym razem, kiedy nim jechała, wszyscy ludzie w wagonikach wydawali jej się jacyś tacy martwi i zupełnie nie z tego świata. Jakby nieobecni, śpiący, sprawiający wrażenie, jakby ich nic nie interesowało bardziej niż telefon komórkowy, który zawzięcie trzymali w dłoniach i przeglądali wiadomości".

Historia przekonała mnie już dużo mniej. Nie chodzi nawet o to, że Japonii nie ma w tej książce zbyt wiele, bo Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest tematem przewodnim, a opowieść tragicznej miłości mogłaby dziać się gdziekolwiek na świecie. Bohaterowie mnie po prostu nie chwycili za serce. Ani oni, ani ich historia. W każdym niemal opisie Mr. Fugu podaje się informację, iż autorka zafascynowana jest japońskim teatrem, więc myślałam, że będzie to jakoś w książce można odczuć. Mnie się to jednak nie udało. Ale znawcą teatru nie jestem, więc mogę się mylić.

Niestety, również ilustracje wewnątrz książki nie podobały mi się zbytnio. Prosta okładka zmyliła mnie, bo spodziewałam się podobnego stylu w całej książce, a tymczasem ilustracje były bardzo kolorowe i nie przypadły mi do gustu. Poza tym nie pasowały my do końca do bądź co bądź tragicznej historii głównych bohaterów.  

Mimo że emocji Mr. Fugu ma co niemiara, ja czytałam tę książkę z obojętnością. Nie wciągnęły mnie rozterki bohaterów, a jedynie nieco znużyły. Książkę czyta się łatwo i szybko, w dwóch miejscach jednak był mały zgrzyt, bo zdania "Pamiętał go aż nazbyt dobrze... takiego głosu nie idzie po prostu zapomnieć." (s.42) oraz "Przecież tak nie szło żyć..." (s.63), wydały mi się zbyt potoczne i raziły na tle całości. To książka nie dla mnie. Trochę szkoda.

Więcej informacji na stronie wydawnictwa oraz tutaj w rozmowie z autorką.


(Cyt. za: Joanna Shigenobu, Mr. Fugu, Warszawa 2014, s. 87.)

25 komentarzy:

  1. Ilustracje rzeczywiście jakieś takie, jak z książeczki dla dzieci z serii z lat 80tych "Poczytaj mi, mamo". Szkoda, że treść też słaba. Niestety wiele książek traktujących o Japonii lub z Japonią w tle to mierne pozycje, które jadą jedynie na tytule, pełne banałów, stereotypów i - niestety - pełne błędnych informacji lub interpretacji, tego co autor widział (lub o czym słyszał). A jeśli bohaterowie są bezbarwni, czy, jak mówisz, nie chwytają za serce, to nic książki chyba nie uratuje.
    Dzięki za recenzję. Sama czytam o Japonii wszystko, co mi wpadnie w ręce i dobrze wiedzieć, że akurat po tę książkę może niekoniecznie warto sięgać.
    Ze swojej strony mogę NIE polecić książek: Lea Jacobson "Amerykańska gejsza" i Tim Anderson "Tune in Tokyo". Chyba, że już czytałaś.
    Pozdrawiam, Asia z btth.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą - jest wiele książek słabych, miernych i nic nie wnoszących. Jednak uważam, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie, więc najlepiej zapoznać się z daną książką, filmem etc. samemu. :) O "Amerykańskiej gejszy" kiedyś już pisałam (http://japoniablizej.blogspot.com/2010/02/amerykanska-gejsza.html) - nie było źle moim zdaniem. A "Tune in Tokyo" nie miałam okazji przeczytać. Jeszcze. :)

      Usuń
  2. Ależ nie czuła jesteś koleżanko! :-)
    Ilustracje piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca pasowały mi do tej książki. Mnie jakoś nie rozczuliły. ;)

      Usuń
    2. japoniablizej w info o ksiazce podalas błędna informacje, ksiazka nie ma stron 87 tylko 182 strony ;)

      Usuń
    3. Wszystko się zgadza - cytat pochodzi z 87 strony. :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, jak napisałam - warto przekonać się samemu, bo "Mr. Fugu" nie jest książką dla mnie, co nie oznacza, że innym się nie spodoba. :) Mnie historia wydała się sztampowa i infantylnie naiwna. Po prostu. :) Co do rysunków - zgadzam się, rzecz jasna.

      Usuń
  4. Wy tu pitu pitu o ksiazce, a ja jeszcze czytam. Podoba mi sie wiersz na samym początku ksiazki,,, no i chyba zakochalam sie w Isao ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to widzę, że Cię wzięło. ;) Miłej dalszej lektury.

      Usuń
    2. Przeczytania :) myśle ze historia nie najgorsza, cos w tym jest ... Główny bohater nadal w moim typie... chyba w wakacje polece na małe poszukiwania do Tokyo... I dwa słowa do Agaty, siostrzyczko nie pisz proszę wiecej z mojego konta ;))) bo sie zdenerwuje!!!!

      Usuń
  5. Oj wzięło, wzięło... Nicole mnie denerwuje, ale Isao podoba mi sie coraz bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ot co, taka bajka dla dużych dzieci, albo lepiej dziewczynek. Czyta sie łatwo i szybko. Ciekawa jestem czy para głównych bohaterów istnieje naprawdę ??? A Isao rzeczywiście niczego sobie... w pewnym momencie może wzbudzić pozytywne emocje.
    "Jest jeszcze miłość, tak silna i gorąca, ktora potrafiła odmienić zimne i twarde serce samuraja..."

    OdpowiedzUsuń
  7. dzisiaj jechałam specjalnie do Empiku, zeby odebrać książkę... zaczynam czytać dziewczyny ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego czytania... mojej siostrze tez sie podobała, a teraz nawet mama zaczęła czytać... niezle Isao wyglada na ostatniej ilustracji :) hihihi

      Usuń
    2. Neko Chan, czytalas może "Basnie Japonskie", Royalla Tylera?? Interesująca pozycja, choć tez są rożne opinie na jej temat...

      Usuń
    3. Jestem na stronie 130.
      " A gdybym ci powiedziała, ze to ja jestem śmiercią i przyszłam po ciebie, Isao... " podoba mi sie jego odpowiedz na to jej pytanie ;) czytam dalej...

      Usuń
    4. Przeczytałam książkę i powiem, że jestem pod wrażeniem opisów, które przenoszą mnie w realistycznie przedstawiony Świat. Pomimo iż dużo zmieniło się na przełomie ostatnich lat, to jednak ta rdzenna, "wiekowa' populacja męska nadal dominuje nad kobiecą w Japonii. Zgodzę się, że trudno Europejskiej dziewczynie biorącej za męża Japończyka odnaleść się w tamtej kulturze i religii. To zupełnie inny Świat! Wydaje mi się, że ta miłość była nieszczęśliwa, ponieważ Nicole nie wiedziała tak do końca jakim mężczyzną jest Isao. Dużo jest też opisów właśnie tego ścierania się z tą odmienną kulturą i pytanie czy można żyć "tam" inaczej? Co znaczy kobieta w Japonii i jaka jest rola mężczyzny?! Ile trudności, dylematów, kompromisów i rozterek czekało na Nicol... warto przeczytać!

      Usuń
    5. japonia bliżej bez obrazy, ale wydaje mi sie, ze ten opis ksiazki jest bardziej rzeczowy i obrazujący co ona przedstawia... a oto chyba chodzi w całym tym pisaniu, pomimo tego, ze sie nie podoba, wypada chociaż po trosze omówić jej treść... Piszesz, ze historia tragicznej miłości równie dobrze mogłaby być pokazana w innym kraju... chyba raczej nie, bo tutaj główny bohater jest Japonczykiem... Piszesz, ze w ksiazce Japonii jest mało, a mi sie wydaje, ze jest jej wystarczająco, jeżeli ktoś chce poczytać opisy o konkretnych miejscach w Kraju Kwitnacej Wiśni, bez problemu mozna zaopatrzyć sie w jakiś z przewodników o tym kraju, a wtedy na pewno bedzie zadowolony. To jest taka troszkę bajka dla starszych, no bo przecież główna bohaterka od samego początku nie żyje, jak wiec mozna wyobrazić sobie cała resztę??? A jednak mozna, bo pomimo tego, ze jest to taka troszkę bajka dla dużych dzieci, to na pewno bajka z przesłaniem :)

      Usuń
    6. Jeśli chodzi o opis książki, to prawie nigdy nie opisujeę fabuły, bo nie lubię się powtarzać - opisy książek są dostępne szeroko w sieci, łącznie ze stronami wydawnictw. Wolę pisać o moich wrażeniach po przeczytaniu danej książki niż streszczać jej treść - powszechnie dostępną. Mówiąc o tym, że historia mogłaby dziać się w innym kraju, mam na myśli to, że wydarzenia i emocje bohaterów są uniwersalne - mogłyby się przydarzyć innym ludziom z innych kultur i światów. Może i jest to bajka z przesłaniem, ale dla mnie sztampowa i nuda. Nie podobało mi się. I tyle. :)

      Usuń
  8. Wlasnie skonczylam czytac.. Historia bardzo mnie wciagnela i wzruszyla.. Podoba mi sie rowniez pomysl przedstawienia jej w formie rysunkowej, gdyz domyslam sie,ze wlasnie taki byl zamysl ilustratorki.. No i do tego pomysl z maska tengu, ktory na poczatku uwazany byl za zlosliwego demona i zwiastuna wojny, jednak pozniej jego wizerunek przksztalcil sie w opiekunczy.. Ilustarcje sa naprawde piekne i musimy pamietac,ze ich autorka jest Japonka..Tam wszystko jest bardziej kolorowe..Fajnie gdyby niektorzy z nas potrafili sporzec na niektore rzeczy w jasniejszych i bardziej przyjaznych kolorach..;) Na pewno bede wracala do ksiazki..Lubie takie klimaty..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. alex may witaj w klubie :) ja szukam czy są może jakieś wieczorki autorskie, ale na razie nic nie mogę znaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj.. Niestety nie wiem, ale chetnie bym sie wybrala sama na taki wieczorek autorski..

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny przeczytane... Jezu, poryczałam się...

    OdpowiedzUsuń