niedziela, 16 lutego 2014

Restaurant Day&Wrocławski Bazar Smakoszy


Od jakiegoś czasu co jakiś czas odbywa się we Wrocławiu Restaurant Day, czyli dzień, w którym każdy może choć na chwilę otworzyć swoją restaurację i pochwalić się/sprzedawać swoje wyroby. Ponadto w każdą niemal chyba niedzielę odbywa się Wrocławski Bazar Smakoszy. Jako że od miesięcy (ech...) chciałam odwiedzić i jedno, i drugie właśnie dziś nadarzyła się cudowna okazja, aby uczestniczyć w obu wydarzeniach na raz. Restaurant Day zawitał do Browaru Mieszczańskiego, gdzie odbywa się Wrocławski Bazar Smakoszy.



Mnóstwo smaków i ludzi. Sery, ryby, mięsiwo, słodkości (tych było co nie miara), oleje i oliwy, chleby oraz kawy i herbaty z całego świata (w tym z wrocławskiej Czajowni) - do wyboru, do koloru, a wszystko smaczne i często własnej roboty. To świetne miejsce, aby popróbować nowych smaków oraz zainspirować się i stworzyć coś samemu, np. do bento. :)



Mieliśmy tak naprawdę trzy główne cele. I wszystkie udało się zrealizować. :)

1. Spróbować sushi od Sebu Sushi.
2. Osłodzić się u Cakes and the City, czyli najlepsze ciasta w mieście.
3. Wytrawnie (rybnie, jak się okazało) posmakować Jedzenia do rzeczy.


Sushi było skręcane z szybkością błyskawicy i fajnie było obserwować wprawne ruchy czekając na rolkę. Skusiliśmy się na rolkę pod wdzięczną nazwą Szczepan, do której dodawano między innymi sos teriyaki. Było pysznie i na pewno spróbujemy użyć tego sosu w domowym sushi. Już niedługo. :)


Przyszedł czas na słodkie ciasta Magdy i najlepsze ciasto cytrynowe ever. :) Skusiliśmy się również na kawałek sernika (słodkie niebo w gębie) oraz kruche wiśniowe z marcepanem - tam, gdzie marcepan, tam i uradowany L. Talenta kulinarne Magdy znam nie od dziś, a nawet miałam okazję piec z nią tarty. Słodkie. :) A chłopakom z Jedzenia do rzeczy pomagaliśmy zrobić z kolei tarty wytrawne. To był świetny Tarta Day. Ale wracając do dnia dzisiejszego... :)



Za rybnymi smakami nie przepadam, ale Thai Fish Balls były po prostu przepyszne. Ponoć furorę zrobiła zupa rybna, a mnie kusiły też szaszłyki z brukselki. Nie zdążyłam już jednak po nie wrócić...




Cieszę się, że w końcu udało nam się dotrzeć na Restaurant Day oraz Wrocławski Bazar Smakoszy. Wiele rzeczy kusi i nęci, szczególnie, że maneki neko łapką przyciąga klientów i czasami ciężko mu się oprzeć. Poza spróbowaniem kilku rzeczy na miejscu, skusiliśmy się na pesto cytrynowe, które już niedługo wypróbujemy. Może do bento. :)

4 komentarze:

  1. Sama powinnaś wziąć w tym udział, a nie tylko degustować! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ^ like :) świetna relacja, ja weekend spędziłam w pracy poza Wro :/ może next time :) buziaki!

    OdpowiedzUsuń