Więc czego mi brakuję/za czym tęsknię..., kiedy wracam myślami do Japonii? Za milionem większych i mniejszych rzeczy, miejsc, smaków i ludzi. A najczęściej za:
電車 (densha)
Uwielbiam jeździć pociągami w Japonii. Jest szybko, wygodnie, na czas. Frazesy, wiem. Cóż z tego, skoro tak umilają i ułatwiają przemieszczanie się w japońskich metropoliach i pomiędzy miastami. Nie chodzi mi nawet o metro, które bywa tricky, ale o pociągi, głównie sieci JR, właśnie. Urzekł mnie Enoden, duch dawnych czasów z drewnianą podłogą. O shinkansenach nawet nie wspomnę - mogłabym w nich mieszkać niemalże, są tak wygodne, czyste i je się w nich ekibeny, co dla mnie jest duuużym plusem. :) Lubię to, że mogę zasnąć, a mój bagaż będzie na mnie czekał, kiedy się obudzę. Lubię to, że bilety są sprawdzane tylko raz. Lubię to, że jakoś tak zawsze udaje mi się obudzić przed moją stacją. Fakt, jeżdżenie pociagami w godzinach szczytu nie należy do przyjemności, a nawet raz miałam styczność z panami "upychaczami", ale to chyba jedyny minus. Jest jeszcze cena, ale jak się ma JR Pass, to nie ma ona znaczenia.
団子 (dango)
Tęsknię za wieloma smakami, także jeszcze tymi nieodkrytymi, ale chyba za dango najbardziej. Być może także dlatego, że nie da się go zjeść w Polsce - chyba że ktoś zna jakies miejsce?? A domowe dango nigdy nie będzie tak dobre, jak to sprzedawane przez wyjadacza w robieniu dango na kiotyjskiej ulicy. Moje ulubione to chyba najpopularniejsze kushi-dango, które kupić można nawet w konbini. Poniżej filmik, na którym widać dango, jakim się zajadałam w Japonii codziennie. Kupowaliśmy je np. w Kioto w małym sklepiku u Kowalskiego-sana, jak nazywaliśmy sprzedawcę, który już po dwóch dniach niemalże na nas wyczekiwał pod koniec swojej pracy. Smutno było, kiedy dango się skończyło i musieliśmy szukać gdzie indziej.
社会文化 (shakai bunka)
Kultura społeczna. Lubię to, że do pociągu czy autobusu obowiązuje kolejka. Lubię to, ze wszystko jest tu celebrowane i o wszystko dba się z pieczołowitością - każdy i każde zadanie jest tak samo ważne. Jak mówi Jiro: "musisz kochać, to co robisz", a to oznacza, że się angażujesz, że chcesz wykonać swoją pracę jak najlepiej. I mimo że wiem, że ta cała uprzejmość, czasem wymuszona i nieszczera, to czasami tylko gra relacji klient-sprzedawca, turysta-tubylec etc., to sprawia to przyjemność. Wiadomo, istnieją i ciemne strony, mniej przyjemne sytuacje - rzecz oczywista. Ale nie oszukujmy się, to nie dotyczy przeciętnej gadziny odwiedzającej Japonię. Często dlatego, że przeciętna gadzina poza kwitnącą wiśnią, kimonem i shinkansenem o Japonii niewiele wie. I nie bardzo sie przejmuje, czy czyjąś japońską dumę urazi swoim niecnym barbarzyńskim zachowaniem. A i Japończycy nie mają złudzeń, że jakaś gadzina opanuje biegle zawiłą japońską sztukę życia.
祭 (matsuri)
Festiwale religijne i nie tylko, u-wiel-biam. Za cudny nastrój, zabawę, podtrzymywanie tradycji i piękne stroje, wozy paradne etc. Za świetnie jedzenie, możliwość objadania się na standach do nocy i odkrywania nowych smaków. Za atmosferę, uśmiechy nieznajmonych i sprowadzanie tego, co boskie na ziemskie padoły. Nie ma w matsuri niepotrzebnego patosu, co nie oznacza, że nie traktuje się tych festiwali poważnie. Głównie jednak chodzi o radość. I to widać, słychać i czuć.
公園 (kōen)
Parki, ogrody, skrawki zieleni, miniaturowe drzewka i piękne róże, alejki z bambusami i kwiaty w donicach na ulicy. A wszystko wymuskane, pielęgnowane i uwielbiane. Święte drzewa, festiwale chryzantem i inne fakty świadczą, o tym, że Japończycy traktują swoja przyrodę z szacunkiem. A do tego urzeka ich ona swym pięknem i przemijalnością, w których to cechach widzą odbicie ludzkiego życia. Stąd te tłumy na hanami fotografujące każdy niemal płatek. I tłumy jesienią podziwiające czerwone liście japońskich klonów. Szukają kontaktu z naturą, którą jednak często potrafią zakuć w beton.
Oj tęsknię za Japonią, tęsknię. :)
Jak ja bardzo chciałabym tego wszystkiego doświadczyć, tak naprawdę bardzo bardzo :D Może kiedyś... :D
OdpowiedzUsuńŻycze, żeby się udało. :)
UsuńJa jeszcze nie byłam, a już do tego wszystkiego tęsknię!
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam. ;)
UsuńFaktycznie te rzeczy cieszą zawsze. Tym bardziej, że mam to ciągle na miejscu mieszkając w Osace. Japonia warta jest poznania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak najbardziej warta poznania. I zazdroszczę czasami tej japońskiej codzienności. :) Pozdrawiam
UsuńMam nadzieję że niedługo będę mogła powiedzieć że warto za tym wszystkim tęsknić - za 5 dni ruszamy w pierwszą podróż do Japonii!!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę udanej podróży więc i czekam na relację. :) Pozdrawiam
UsuńPrzechodzę podobny nostalgiczny nastrój za pierwszą wyprawą we wrześniu ubiegłego roku, a zarazem już wyczekuję tej następnej. Jeszcze nie wiem kiedy, ale wiem że pewnego dnia będę tam znowu! :) Dodałem sobie JB do RSS readera i będę te dwa uczucia podsycał śledzeniem kolejnych wpisów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do paru zdjęć z wyprawy:
http://michalflorczak.tumblr.com/tagged/japan
Mnie ta nostlagia łapie aż nazbyt często, dlatego planuję już podróż w przyszłym roku - może się uda. :) Zapraszam na bloga i już zerkam na zdjęcia. Ech, wspomnień czar... :) Pozdrawiam
UsuńTeż staram się kombinować jak tu znaleźć się tam w kwietniu przyszłego roku tak aby w końcu trafić na hanami! I może do tego zawitać jeszcze na Okinawe. Oczywiście wszystko zależy od urlopu i budżetu bo jak wiadomo, to nie jest do końca miejsce przyjazne kieszeni ;) Dziękuję za post na facebooku i pozdrawiając zabieram się za bento bo to pora lunchu!
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli chodzi o zmiany pór roku w Japonii, polecam przepiękny film Takeshi Kitano "Dolls". I nie tylko dlatego :)
Też właśnie o kwietniu myślę. :) Twoje zdjęcia bardzo mi sie podobały. A "Dolls" znam, to jeden z moich ulubionych filmów japońskich. :) Pozdrawiam
Usuń