Do tej pory tylko raz miałam styczność z twórczością Naomi Kawa. Dwa lata temu obejrzałam Hanezu. Również w ramach Festiwalu Nowe Horyzonty. Tym razem wybrałam się razem z Karoliną z Podróże Japonia na najnowszy film tej japońskiej reżyserki Futatsume no mado.
Skłamałabym, gdybym napisała, że film mnie zachwycił. Podobał mi się, ale był miejscami nierówny, a niektóre sceny wydały mi się wręcz zbędne (szczególnie te obrazujące zabijanie kozy - mam tylko nadzieję, że to nie działo się naprawdę...). Filmowi nie brakowało jednak świetnych momentów, pięknych również wizualnie.
Futatsume no mado to przede wszystkim para nastolatków - Kyoko i Kaito oraz otaczający ich świat widziany przez pryzmat nastoletnich doświadczeń. Sama historia może nie jest porywająca, ale mnogość emocji sprawiała, że można było niemal namacalnie poczuć ból, strach, niepewność bohaterów. Momentami miało się wrażenie, że jesteśmy naocznymi świadkami najbardziej intymnych zdarzeń w ich życiu, jak śmierć matki Kyoko.
To także film o związku natury z człowiekiem, temat często poruszany przez Kawase, który tutaj przejawia się między innymi w scenach z morzem, które dla wyspiarzy oznacza wiele różnych rzeczy - strach, wolność, odkrywanie, życie i śmierć. Podwodne sceny należą moim zdaniem do jednych z najlepszych w filmie. Kawase pokazuje, że natura raz za razem uczy nas radzić sobie z tym, co nieuniknione.
Film będzie można zobaczyć ponownie w ramach festiwalu Nowe Horyzonty 31 lipca.
Więcej informacji na oficjalnej stronie filmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz