"I like being a foreigner. It’s so rewarding not to have to belong to
things, not being allowed to belong to things. It’s really free. When I
was taking things for granted back in Ohio, it never occurred to me that
I could lead a life in which I set my own obligations and decide how I
want to comport myself. Because if you never leave your native culture,
you’re forever bound by it, without ever realizing it. If you ask a
person in Ohio or Japan about their own culture, it’s like asking a fish
about water. What can they say? When you come over here, or anyplace,
and you get your eyes opened, you can never get them shut again. (...) Imagine the freedom of looking at something and not knowing if it was edible or not. My first view of wagashi, Japanese sweets. Or not knowing if it were a shoe or a tool. My first view of a geta.
And imagine seeing things you know (A saw, for example) that worked
backwards. Everything was fresh, lying there, ready to be picked up and
explored."
Donald Richie(Cyt. za: Anet Pocorobba, "Freedom within Bounds", [w:] Kyoto Journal, nr 76/2013; link do wywiadu)
Mnie podobał się fragment, w którym Richie opisywał on swoją małą codzienność - wczesne wstawanie, kawę, cztery (bodaj) godziny pracy, wyjścia do kina, bo recenzję napisać by się zdało, krótkie życie towarzyskie wieczorami, bo o 22 to najlepiej już w domu być... Urzekło mnie to. Ta prostota i spokój.
OdpowiedzUsuńTo prawda, świetny fragment. W ogóle z tego wywiadu wyłania się uroczy człowiek żyjący w prosty i spokojny sposób. W Tokio. :) Nie ukrywam, że czytałam lekką nutką zazdrości. Wielka strata...
Usuń