Historia Hachiko jest znana na całym świecie. I ja pisałam o niej jakiś czas temu. W łikend zupełnie przypadkowo natrafiłam w telewizji na amerykański film z Richardem Gerem w roli głównej Hachi: A Dog's Story.
Mnie ta historia zawsze i w każdej postaci urzeka, a że jesem straszną psiarą, więc za każdym razem przeżywam tę historię równie mocno. Hachi: A Dog's Story to świetny film, bo historia tego wiernego psa jest świetna i do dziś łapie za serce. Amerykanie, oczywiście, musieli dodać coś od siebie - Hachiko wyczuwający szóstym zmysłem atak serce swojego pana, czy postać japońskiego przyjaciela profesora, aby wpleść kilka linijek tekstu po japońsku. :) Mimo to film ogląda się, chciałoby się powiedzieć, przyjemnie, gdyby nie smutek wiernego psa czekającego niemal przez dziesięć lat na swojego pana.
Japoński trailer, bo w sumie to czemu nie. :)
Więcej informacji tutaj. Polecam!
niesamowita historia, film przepiękny, też w ten weekend oglądałam i wylewałam łzy.
OdpowiedzUsuńŚciska za serce, to fakt.
Usuńhistoria wzrusza ale ja jakoś nie mogę się przekonać do amerykańskich adaptacji japońskich historii.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, mimo wsystko film nie był zły, moim zdaniem. :)
UsuńPo objerzeniu japonskiej wersji filmu z 1987 roku plakalam jeszcze dobre 20 minut. Amerykanska adaptacje jakos srednio mi sie widzi po tym ogladac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Historia Hachiko jest tak niesamowita, że na drugi plan schodzi, czy adaptcja jest japońska, amerykańska czy jeszcze jakaś inna, ale fakt, że japoński film miał inny klimat. :)
Usuń