Zbierałam się i zbierałam, aby coś o tej książce napisać. I w końcu się zebrałam. Tak samo długo stałam w księgarni i zastanawiałam się: kupić czy nie kupić? Oto jest pytanie. Kupiłam. I teraz trochę żałuję. A znajomi powiedzą, że znowu się czepiam. :)
Co mnie skłoniło do wydania 39zł? Osoba autora (mimo że nie czytam bloga
Japonia oczami fana, ale jest on i jego twórca mi, i nie tylko zapewne mi, znany i wydawało mi sie, że ktoś z takim doświadczeniem w podróżowaniu po Japonii może mnie czymś zaskoczyć), objętość książki (ponad 400 stron o samym Tokio, jak możemy przeczytać na okładce) oraz nowość, z którą osobiście się jeszcze nie zetknęłam - kody 2D pozwalające w każdej chwili odtworzyć filmik do tematu, przy którym się znajduje.
Tyko że o Tokio to jest w tej książce tyle, co nic. I gdyby nie Akihabara i Harajuku, to wydaje mi się, że akcja mogłaby się równie dobrze dziać np. w Osace.
Japonia oczami fana swoją strukturą przypomina mi
Bezsenność w Tokio Bruczkowskiego, bo mamy
gadzinę, która opowiada o swoich perypetiach w Tokio/Japonii. Jednak nie odkrywa przede mną nic nowego, więc nudziłam się niemal śmiertelnie czytając tę książkę, a rozdział
Tokio nocą: Duchy, sake i jakuza to już było apogeum - moja cierpliwość weszła na kolejny poziom. Książki nie uratował nawet humor autora, który kompletnie mi nie podchodził, a raczej drażnił niż wywoływał uśmiech. Uważam także, że
Japonia oczami fana mogłaby być przynajmniej o jedną trzecią krótsza, ponieważ autor ma tendencję to pisania tego samego tylko innymi słowami, z czego wychodziło masło maślane. Zmęczyło mnie czytanie tej książki. Co więcej byłam tak znudzona i rozczarowana, że nawet nie chciało mi się otwierać kodów do filmików umieszczonych w tekście. Może kiedyś nadrobię...
A więc znowu przez 400 stron czytałam o tym samym - o japońskich toaletach, hotelach kapsułowych, popkulturze, automatach sprzedających i szybkich pociągach... I to jeszcze mogłabym przeżyć, może nie zanudziwszy się na śmierć, ale. Z jednej strony autor przez kilkadziesiąt niemalże stron podkreśla, jak ważne jest zrozumienie innej kultury, nie postrzeganie jej przez pryzmat własnej etc. Z drugiej strony przyrównuje Japonię do teatru (nie mając raczej na myśli sławnych słów Szekspira*); pisze, że życie mieszkańców Japonii jest zamkniętą w schematy nie-rzeczywistością.
"(...) cały otaczający nas świat zbudowany jest na iluzji. Każdy odgrywa tu jakąś rolę i postępuje według ściśle ustalonych schematów. Jednak to od nas zależy, jak tę ułudę wykorzystamy. Czy będzie ona źródłem naszej radości, czy przygnębienia. (...) To jest właśnie to - jedno wielkie przedstawienie - od chwili narodzin, aż po ostatnie tchnienie. Wszyscy aktorzy muszą być na swoich miejscach i odgrywać swoje często dramatyczne role przez całe życie."
Wydaje mi się, że autorzy tego typu książek o Japonii często zapominają, że Japończycy to też ludzie. I nawet jeśli nie zupełnie tacy, jak my, bo żyjący w innych realiach i innym kontekście kulturowo-historycznym, to jednak ludzie. Wciąż podkreśla się jacy oni są dziwni/fascynujący/inni etc. Że to wszystko, ta cała Japonia jest jakaś taka z kosmosu. Drażniło mnie także używanie słowa "fan" w stosunku do Japonii. Dla mnie
słowo to ma raczej negatywne konotacje - kojarzy mi się z czymś
jednowymiarowym, z kimś zaślepionym czymś, podchodzeniem do rzeczy
bezkrytycznie etc. W tym rozumieniu zdecydowanie nie jestem fanem
Japonii. Być może dlatego książka ta tak mi nie podeszła (?).
Jeśli chodzi o wydanie, to format przypadł mi do gustu, natomiast papier jest średni, a rysunki pojawiające się przed każdym rozdziałem, moim zdaniem, zbędne. Wszystkie zdjęcia zostały zrobione prze autora (oraz drugą osobę - świetnie, że nie zostały ściągnięte z sieci), natomiast zostały umieszczone na końcu książki - wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie zdjęć obrazujących dany rozdział na jego końcu. Pomijam już fakt, że książka zaczęła się rozpadać zanim jeszcze zdążyłam ją przeczytać...
* "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają."
(Cyt. za: Paweł "Mr Jedi" Musiałkowski,
Japonia oczami fana, Gdańsk 2012, s. 23-24.)