poniedziałek, 7 stycznia 2013

Skarbiec wiernych wasali. Wystawa


Żeby dobrze zacząć Nowy Rok pod znakiem szczęśliwej, mam nadzieję, trzynastki, udaliśmy się do Krakowa. Naszym głównym celem była otwarta w grudniu wystawa w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha "Skarbiec wiernych wasali. Dramat 47 roninów". Wystawa oparta jest o sztukę teatrów kabuki i bunraku Chūshingura opisującą wydarzenia, które rozegrały się w udziałem 47 słynnych samurajów. Na licznych drzeworytach autorstwa miedzy innymi Hokusaia i Hiroshige poznajemy akt po akcie tę historię. Osobiście bardzo lubię japońskie drzeworyty i mogę się w nie wpatrywać, jeśli nie godzinami, to na pewno przez dłuższą chwilę - podziwiać detale, pomysły twórcy i dobór kolorów. Jedyne, czego mi zabrakło na wystawie, to pokazanie strojów teatru kabuki, w których odtwarzano postacie z teatralnej sztuki, albo kilku lalek teatru bunraku. Jeśli nawet nie wszystkich, to przynajmniej kilku. :)


Polecam także rozmowę z kuratorką wystawy panią Agnieszką Gorlich.


"Artysta występuje z pozycji Innego, Obcego. Odkrywa potencjał, różnorodność, a jednocześnie i obcość nieznanego mu dotąd świata, który wbrew pozorom nie tak łatwo poddaje się globalizacji. Jest zarazem bacznym obserwatorem tej – tylko pozornie nam znanej – rzeczywistości, podejmując wątki komercjalizacji,wskazując paradoksy społeczne i kulturowe. Fascynuje go także malarskość tego odmiennego od naszego świata...".

Przy okazji trafiliśmy także na trwajacą do 20 stycznia wystawę filmów wideo z Azji "Intrude" autorstwa Wojciecha Gilewicza. Filmy zostały zrealizowane w latach 2008-2012 w czterech krajach: Chinach, Japonii, Korei i na Tajwanie. Z pozoru proste i niczym się nie wyróżniające ujęcia, ale jeśli się przyjrzeć, okazuje się, że pierwszy rzut oka bywa czasami mylący. :)


Obie wystawy polecam! :)

A już na sam koniec odnaleźliśmy, co wcale nie było trudne, krakowski słup pokoju, który stoi przy kościele św. Marcina przy ulicy Grodzkiej.


Raz na jakiś czas miło jest wybrać się do Krakowa. :)

6 komentarzy:

  1. Oooo, na pewno się z Robaczkiem przejedziemy. A'propos 47 roninów - właśnie wyszedł drugi zeszyt komiksu pod tym samym tytułem, ilustrowanego przez Stana Sakai (tego od Usagi Yojimbo), polecam.
    http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=41963

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujące kolory - opowieść o 47 roninach zwykle bardziej szaro-buro mi się kojarzy. Dzięki za cynk!

      Usuń
  2. Na roninów to bym się wybrał. Wystawa czynna do 2 kwietnia, więc jest szansa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam dziś na obu tych wystawach. Piękne drzeworyty, chociaż dla mnie wystawę dopełniłaby projekcja tej sztuki w miejscu gdzie można spokojnie usiąść i podziwiać historię jak i aktorów. Filmy autorstwa Gilewicza na pierwszy rzut oka są faktycznie dość niepozorne, ale zdecydowanie warto usiąść na poduszkach i bliżej się im przyglądnąć. Również polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie by się w ogóle marzyła sztuka teatralna jakiejś japońskiej trupy. Chociaż jeden akt mogliby zagrać. :)

      Usuń