"Even at my age I haven't reached perfection."
W końcu nadszedł dzień premiery w kinach. Oboje z L. nie mogliśmy się doczekać. Uwielbiamy sushi i często robimy je w domu, choć kiedyś wcale miłośnikami sushi nie byliśmy. A przynajmniej ja. :) Może do sushi trzeba dojrzeć...? ;) Na pewno do tak wysublimowanych smaków, jakie serwuje swoim klientom 85-letni Jiro Ono. Niepozorna wydawać by się mogło maleńka sushiya na kilka miejsc cieszy się tak ogromną popularnością, że miejsce trzeba sobie zarezerwować co najmniej kilka miesięcy wcześniej. Sukiyabashi Jiro to miejsce uhonorowane trzema gwiazdkami Michelina, gdzie zjeść można jedynie sushi. Ale za to jakie - ponoć najlepsze na świecie. Za jedyne 30tyś. jenów...
Dokument jest świetnie zrealizowany, piękne zdjęcia sushi i wspaniali ludzie, którzy opowiadają o swojej pasji, trudach z nią związanych i odpowiedzialności. Momentami wzrusza, zaskakuje, zachwyca, a nad całością czuwa Jiro Ono - raz z poważną, zadumaną miną, a raz z uroczym uśmiechem. Nie sposób go nie lubić. Opowiada, że praca to ciągłe doskonalenie się - nie ma ono końca, jest celem życia, a nikt nie jest nigdy wystarczająco dobry, aby spocząć na laurach.
Więcej informacji znajduje się na oficjalnej stronie filmu. Polecam!
Doskonały, widziałam :) I po wyjściu z kina poszłiśmy na sushi na Szajnochy :)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego - piękne sushi podane z pasją. Aż ślinka leci. ;) A sushi na Szajnochy całkiem dobre. :)
Usuń