Ekwipunek nie ogranicza się do strzał, łuku i spodni hakama (袴). Nie przypuszczałam, ile tego wszystkiego jest. Specjalna rękawica (yugake), miniaturowy sandałek do przecierania i rozgrzewania cięciwy (waraji), zapasowa cięciwa na specjalnej szpuli (tsurumaki) i wiele, wiele innych. Pozwoliłam sobie sfotografować zawartość torby na akcesoria ("torby podróżnej" - gassaibukuro) Janusza. :)
Jak wszystkie sztuki w Japonii tak i w kyūdō bardzo liczy się forma. Wszystko jest równie ważne - nasza postawa, każdy ruch, najmniejszy gest ma swoje znaczenie. Przed wykonaniem strzału trzeba dopełnić szeregu formalność.
Liczy się harmonia ciała, umysłu i łuku - wszystkie te elementy muszą tworzyć jedność. Jak bardzo jest to trudne i ile wymaga czasu, mogliśmy się przekonać już dziś. Naszym pierwszym zadaniem była nauka "Jak wejść do dōjō (道場)" oraz "Jak usiąść w pozycji kiza (跪座)". Bolało. :) Kolejnym krokiem była nauka odpowiedniej postawy z użyciem gomuyumi (ゴム弓), czyli symulatora łuku, oraz pierwsze próby naciągania cięciwy i strzału. Na sucho, bez użycia strzał. Na całe szczęście. :)
A na koniec filmik o kyūdō produkcji Empty Mind Film, o których już wspominałam niedawno.
Z tego miejsca chcieliśmy jeszcze raz podziękować Januszowi oraz całemu Wrocławskiemu Stowarzyszeniu Kyūdō za możliwość wzięcia udziału w treningu. W planach podejście drugie. :)
Jednym z moich marzen jest ćwiczyć Kyudo....niestety, tutaj w Cork (Irlandia), w tym wigwizdowie nie ma nic takiego - jedyne co to Kendo :)
OdpowiedzUsuńKyudo facynuje mnie swoją formą. Może kiedyś do niego wrócę... :)
Usuń