W najnowszym wydaniu TRAVELER-a ponownie coś o Japonii, a tak konkretniej to o Tokio. I to w cyklu "Najseksowniejszych miejsc na świecie". (sic!)
Pewnie to przez te wszystkie perwersyjne rozrywki mizu shōbai oraz love hotele. :) No i są jeszcze przybytki zwane Condomania. Chyba nie ma potrzeby tłumaczyć...
Seksualność i podejście do ciała oraz nagości różni się nieco od podejścia Zachodniego świata. Zachęcam zapoznać się z lekturami na ten temat. Mimo wszystko określenie "seksowny" jakoś mi nie do końca do Tokio pasuje.
Tekst w TRAVELER-ze napisany jest przez panią Dorotę Hałasę, więc polecam. Tak jak i jej książkę Życie codzienne w Tokio.
Także miesięcznik PODRÓŻE nawiązuje do Kraju Kwitnącej Wiśni pisząc o hanami, czyli o "oglądaniu kwiatów". W domyśle chodzi rzecz jasna o sakurę, czyli wiśnię.
Japończycy mają fioła na punkcie hanami. Jakkolwiek by to nie brzmiało, nie da się tego inaczej określić. Rok rocznie telewizja, gazety i inne media przedstawiają prognozy kwitnienia, aby można było zaplanować oglądanie co do dnia i niemal godziny. Polecam zeszłoroczny artykuł w Metropolis Magazine.
Jak już kiedyś wspominałam, hanami w Japonii to moje niespełnione wciąż marzenie podróżnicze. Nie wiem, czy Dorotas pamięta o polish hanami pod małymi wiśniami. :) Może TA majówka?
Ej bo się obrażę! Już nie raz u "siebie" nawiązywałam! Oczywiście, że pamiętam i czekam, czekam... codziennie oglądamy prognozy :P
OdpowiedzUsuńAle zastanawiam się jak to rozwiązać... technicznie:
- czy kupujemy kocyk w czerwono-białą kratę?
- kto ma koszyk piknikowy?
- jakie menu?
- I czy te cholerne wiśnie zakwitną?!
Odpowiadając... technicznie:
OdpowiedzUsuń- kocyki już są, nie tylko w kratkę
- koszyk jakiś też się znajdzie
- menu sushiowe of kors (inne wariacje również mile widziane)
- a kogo to obchodzi, zabawa i tak przednia będzie :)
Zawitałam do sklepiku z gazetami. "Traveler" zwrócił uwagę jak najbardziej i kusi, by zakupić, jednak w "Podróżach" mogliby się postarać bardziej - zdjęcia, owszem, ładne, ale ciut za mało tekstu (a przecież jest o czym pisać!). Co mnie przed kilkoma dniami skusiło, tak a'propos artykułów w prasie, to wywiad z Miyazakim w "Polityce":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
PS. Zauważam, że na ogrodzie zaczynają kwitnąć brzoskwinie. Stąd wniosek, iż lada moment przyjdzie kolej na wiśnie. A po głowie chodzi mi japoński likier wiśniowy;P
"TRAVELER-a" pożyczyć mogę. :) Szczerze mówiąc oba artykuły nie wnoszą wiele nowego. Przyzwyczaiłam się już do tego, że zwykle artykuły na temat Japonii w popularnych magazynach nie są odkrywcze. Miło je się czyta, dużo kolorowych zdjęć, ale zazwyczaj opisują Tokio, Kioto lub kimona i rozwój technologiczny. Co nie znaczy, że nie miło byłoby zobaczyć tam i swoje nazwisko. (sic!) No i w "TRAVELER-ze" chyba popełnili malutki błąd - zdjęcie z dzielnicy Shibuya podpisano jako Shinjuku. A "Politykę" już mam! :)
OdpowiedzUsuńO, spóźniłam się;) TRAVELERa właśnie wczoraj wieczorem zakupiłam, nie mogłam się oprzeć. Dziękuję jednak za propozycję pożyczenia:) W sumie skusiło mnie to, że autorką tekstu była pani Hałasa. Nie znałam jej wcześniej, przyznam, ale po Twoim wpisie poszukałam o niej w Necie. Jako że nie mogę nigdzie dostać jej książki, poczytałam kilka jej artykułów z Gazety Polskiej w Japonii online. Spodobał mi się sposób, w jaki pisze.
OdpowiedzUsuńCo do gazet, w nowym KINIE jest artykuł o festiwalu Berlinale 2010 i japońskich na nim akcentach filmowych. Gazetce jednak się oparłam, przeczytałam artykuł na miejscu;)
Hm, no to ja czekam na Twoje nazwisko przy drukowanych tekstach o Japonii!:) Życzę tego szczerze.