czwartek, 29 stycznia 2015

Silent City


Całkiem przypadkiem (znowu!) trafiłam na film, którego akcja dzieje się w Japonii. Więc zobaczyłam. :) Tak pokrótce. Do Japonii wiedziona swoją pasją do filetowania ryb (!) przyjeżdża młoda Holenderka, Rosa. Nie bardzo odnajduje się w nowym otoczeniu, a do tego jej sytuacja finansowa staje się coraz gorsza - jako najmłodsza stażem i wciąż ucząca się, za swoją pracę nie otrzymuje wynagrodzenia. Musi znaleźć więc dodatkowe zajęcie. I zatrudnia się jako hostessa.

Gdzieś już to się czytało lub widziało, prawda? Nowością jest pasja filetowania ryb, która zaprowadziła naszą bohaterkę na drugi koniec świata. Reszta historii jest, niestety, sztampowa, ograna, a tym samym nudna. Niestety, nawet pasja głównej bohaterki nie do końca do mnie przemówiła. Być może również dlatego, że nie do końca uwierzyłam, że Rosa nad życie kocha filetować ryby i o niczym innymi nie myśli, marzy ani śni.

Byłam świeżo po obejrzeniu tego filmu, kiedy trafiłam na warsztaty sushi z Sebu Sushi, gdzie między innymi uczono nas jak filetować łososia. Nie odkryłam w sobie pokładów jakiejś szczególnej pasji do tego zajęcia, ale lepiej zrozumiałam, "o co w tym wszystkim chodzi". Mimo to nadal sceptycznie do fascynacji Rosy rybami podchodzę. Silent City można obejrzeć, ale niekoniecznie trzeba. :)


4 komentarze:

  1. Trochę się uśmiechnęłam pod nosem. :P
    Może też moją ukrytą pasją będzie np. oddzielanie żółtek od białek, najlepiej białych jajek? Choć nie oglądałam i na warsztaty nie uczęszczałam, to staram się zrozumieć. Każdą pasję trzeba pielęgnować i szanować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - każda pasja jest czymś, co należy pielęgnować. Mimo to film jakoś do filetowania ryb mnie nie przekonał. :)

      Usuń
  2. Ostatnio filetowałam sandacza. Koszmar. Ale film obejrzę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś filetowania spróbuję, ale na razie nie mam w planach. :)

      Usuń