Mamecha. Takiego miejsca szukałam. Takiego miejsca nie znalazłam nawet w Japonii. Do tego miejsca chcę wracać i wracać. I to właśnie temu miejscu poświęcam osobnego posta i zaczynam moją relację z szukania Japonii w Berlinie.
Mamecha to miejsce, gdzie matcha gra pierwsze skrzypce. I był to główny powód odszukania jej na mapie Berlina. Nie było to trudne, mimo że z perspektywy ulicy łatwo Mamechę ominąć. W środku jest przytulnie i nieco japońsko - można usiąść sobie na tatami, które zostały świetnie wkomponowane w przestrzeń, albo zaszyć się na drewnianej ławie lub na krzesełku w bardziej schowanej części.
Zamówiliśmy matcha cappucino oraz matcha latte, a także coś słodkiego - matcha tiramisu i matcha sernik. Sernik tak nam smakował, że wróciliśmy na niego raz jeszcze następnego dnia. :) Co ciekawe, żadna z zamówionych rzeczy nie była bardzo matcha, co zwykle jest dla mnie minusem, jednak smaki były tak zbalansowane, że tym razem nie miałam się do czego przyczepić. :)
Mamecha oferuje wiele smakołyków, nie tylko matcha. Można zjeść także bento i inne japońskie potrawy, kupić onigiri i sałatkę z tofu. Wszystko jest bardzo szybko i ładnie podawane. Trochę żałuję, że nie skusiłam się jeszcze na matcha lody, ale może kiedyś będzie jeszcze okazja.
Mamecha prowadzona jest przez Japończyków i to widać, słychać i z kuchni czuć. Można się dogadać po japońsku, angielsku i niemiecku. I warto zabrać ze sobą sporo gotówki, bo nie można płacić kartą. A jest na co wydawać. Mamecha oferuje również w sprzedaży herbatę i herbaciane utensylia. Polecam, nie tylko matchaholikom takim jak ja. :)
A jakieś bliższe namiary na to cudo ^o^
OdpowiedzUsuńChętnie tam zajrzę, przy najbliższej bytności w Berlinie.
W tekście jest link do strony: http://www.mamecha.com/, tam można znaleźć wszystkie informacje. :)
Usuń