środa, 28 sierpnia 2013

Aruite mo, aruite mo


Fajny, niespieszny i refleksyjny film. To jeden dzień z życia rodziny, która spotyka się każdego roku, aby upamiętnić śmierć najstarszego syna. Ta tragedia zdaje się i jednoczyć, i dzielić rodzinę. Podobała mi się ta codzienność, zwykłe życie, które mogliśmy podglądnąć przez chwilę. I relacje rodzinne - nieco szorstkie, czasami z odrobiną zakłopotania, ale mimo wszystko czułe. Najciekawszymi postaciami są moim zdaniem babcia i dziadek, którzy na swój sposób radzą sobie z utratą ukochanego syna. Jak podpowiada tytuł filmu, bohaterowie Aruite mo, aruite mo pokazują, że trzeba iść przez życie. Mimo wszystko.

Jedną z głównych ról gra chyba mój ulubiony japoński aktor - Abe Hiroshi. Więc nie tylko nazwisko reżysera, ale i jego przyciągnęło mnie do tego filmu. :)



Więcej informacji na oficjalnej stronie filmu. Polecam!

2 komentarze:

  1. Opis mnie zaiteresował, muszę obowiązkowo obekrzeć.
    tengoku-no-tegami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń