wtorek, 2 marca 2010
kocie zen
"Jedna droga, czy ze śmiechem przemierzysz ją, czy z płaczem."
Książka wpadła mi w ręce i oko całkiem przypadkiem. Nie tyle zaciekawił mnie tytuł (bo ja sie tam na zen nie znam :)), co design. Prosty, ale ujmujący. I jeszcze książka napisana z punktu widzenia kota. :) Brzmi znajomo? Jestem kotem Natsume Sōseki to jedna z moich ulubionych książek ever. Ale to tak trochę na uboczu tego wątku.
Więc mamy kota. A właściwie dwa. I więcej. W drodze do japońskiej stolicy Edo rozprawiają o zen. O istocie rzeczy. I mimo że buddyzm nie jest mi jakoś bardzo dobrze znany, to książka w przystępny, ciekawy i zabawny sposób przybliża najważniejsze prawdy.
"Wszystkie nurty mistyczne wspominały o konieczności uśmiechu i >>obowiązku radości<<. Zen nie pozostaje w tyle. To właśnie znaczy >>właściwe dążenie<<. Powinniśmy wybierać szczęście, dążyć do praktykowania szczodrości, przyjaźni, uśmiechu, radości. >>Smutek jest grzechem głównym<< mawiali ojcowie pustyni. Sami otwieramy śluzy przed smutkiem. Nie licząc wyjątkowych nieszczęśliwych zdarzeń, żałoby i temu podobnych..., powinniśmy ukazywać radosne oblicze, obdarować nim innych. Uparcie musimy zastępować odmowę akceptacją, a rezygnację - odwagą, zastępować miłością strach, a dobrym humorem, wesołością, radością - ponurość."
Polecam, chociaż żadna ze mnie kociara. Podobno "koty są miłe", jak zwykł powtarzać mój ulubiony bohater książek Terry-ego Pratchetta. Ja jednak wolę psy. :)
(Cyt. za: Henri Brunel, Opowieść o kocie, mistrzu zen, Warszawa 2005, s. 69)
(Cyt. za: Henri Brunel, Opowieść o kocie, mistrzu zen, Warszawa 2005, s. 66)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja na tę książkę mam 'apetyt' od dawna, leży sobie w moim empikowym schowku i jakoś na pewien czas o niej zapomniałam. Teraz wiem, że muszę (po prostu MUSZĘ) uwzględnić ją przy jakichś najbliższych zakupach książkowych. Ja kociarą akurat jestem;)
OdpowiedzUsuń