wtorek, 26 czerwca 2012
miłość na marginesie.
Spokojnie, powoli, cicho. Tak toczy się akcja powieści Yoko Ogawy. Opowiada o małym dramacie kobiety, małym, bo zamkniętym w jej głowie, wspomnieniach, uszach, który rozgrywa się w ciszy - raz po raz jedynie przerywany dziwnymi dźwiękami znikąd. Z przeszłości, z marzeń czy snów...
"Na pewno można przez to usłyszeć jakiś niezwykły dźwięk. Taki piękny, jakiego nigdy nie słyszeliśmy. Tam w środku mieszka duch dźwięku. To on sprawia, że rzeczy niesłyszalne stają się słyszalne. Jak na przykład plusk, kiedy dwie krople deszczu zderzają się ze sobą. Albo kiedy mój głos rozpływa się w powietrzu."
Bardzo do mnie przemawia styl Ogawy. Snuje ona opowieść niespiesznie, używając prostych słów, a jednak sprawia, że nie nudzimy się, tylko czytamy i czytamy, i czytamy, aby dowiedzieć się, co będzie dalej. Zakończenie tej historii młodej kobiety cierpiącej na głuchotę czuciowo-nerwową nieco zaskakuje. Ale nic nie zdradzę. Cicho sza.
Co mnie zaintrygowało, to fakt, że i w tej powieści (pierwszą książką autorstwa Ogawy, którą przeczytałam było Muzeum ciszy) tak ogromną rolę odgrywa cisza, a także, chociaż już w mniejszym stopniu, muzeum. Bardzo jestem ciekawa, czy te wątki-symbole pojawią się w kolejnej powieści.
Więcej informacji na stronie wydawnictwa. Polecam!
(Cyt. za: Yoko Ogawa, Miłość na marginesie, Warszawa 2011, s. 35.)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mnie się bardzo podobała ta książka, ciekawa jestem tej nowej, ale jeszcze sobie nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńObie książki mają niesamowity klimat. Muzeum ciszy jest bardziej mroczne, niepokojące, może dlatego podobało mi się bardziej. ;)
Usuń