środa, 4 stycznia 2012
Manazuru.
"A żyć zwyczajnie wcale nie jest łatwo. Jest przecież tyle możliwości przeżycia czegoś niezwykłego. Lecz wszystko, co niezwykłe, wcześniej czy później musi się popsuć. Nie sztuka dać się zniszczyć w ten sposób. Sztuka jest wytrwać w zwyczajności."
Manazuru naprawdę istnieje. To nadmorska miejscowość, rodzinne miasto męża głównej bohaterki, jest miejscem akcji powieści Hiromi Kawakami. Kei raz po raz pojawia się w Manazuru. Coś ją tam ciągnie, przywołuje, a może i ktoś na nią czeka - dawno zaginiony, ale nigdy niezapomniany mąż? W Manazuru spotykają się dwa światy - ten codzienny i rzeczywisty, z tym onirycznym i wyobrażonym (w naszej głowie). Kei wędruje poprzez te światy, widzi/przeżywa wydarzenia przeszłe i teraźniejsze, splata je ze sobą. Gdzie kończy się jej droga? Na to pytanie musimy spróbować odpowiedzieć sobie sami. Manazuru zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż Nadepnęłam na węża, poprzednia powieść Kawakami, którą czytałam.
Więcej na stronie wydawnictwa. A ciekawa recenzja tutaj. Polecam!
(Cyt. za: Hiromi Kawakami, Manazuru, Kraków 2011, s.85.)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz