Moje drugie spotkanie z japońską dramą telewizyjną. Kawaii! :) Tym razem zamiast petto mamy... robotto. :) Czyli wymarzony, wymuskany chłopak-kochanek na życzenie. I jak to zwykle w j-doramach bywa, życie głównej bohaterki chotto się przez Naito (od angielskiego knight, a jak!) komplikuje...
Najpierw była, jak to zwykle bywa, manga. Do poczytania tutaj. Choć wersja filmowa wydaje się ciekawsza w odbiorze... :)
I jeszcze przewodnia piosenka, bo chwytliwa. :) I można poćwiczyć japoński, of kors.
Więcej o serialu i bohaterach na stronie Fuji-TV. Kawaiiiiiiiiiiiiiiiiii! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz