środa, 9 maja 2012
Water children.
Już za kilka dni w ramach Planete+ Doc Film Festival będzie okazja zobaczyć nagradzany holenderski dokument Water children. Mianem wodnych dzieci określa się w Japonii dzieci nienarodzone. Poświęca się im specjalne rytuały w świątyniach, a niedoszłe matki ubierają posążki bóstwa Jizō w dziecięce ubranka, aby ten otaczał opieką dusze ich nienarodzonych dzieci.
Jak czytamy na stronie festiwalu:
"W Japonii nienarodzone dzieci określane są mianem „wodnych dzieci” i czczone specjalnym religijnym rytuałem. Nigdy w życiu nie miały okazji dokonać dobrych uczynków i dlatego nie są w stanie przekroczyć mitologicznej podziemnej rzeki. Ich dusze uwięzione są w kamiennych figurkach, które umieszcza się na brzegu rzeki.
Reżyserka Aliona van der Horst śledzi losy Tomoko Mukuiyamy - niekonwencjonalnej, japońsko-holenderskiej pianistki, która przechodzi okres menopauzy, uświadamiając sobie, że nigdy już nie będzie mogła mieć dzieci. W jednej z japońskich wiosek Mukuyiama tworzy multimedialną instalację, za pomocą której opowiada o uczuciach, związanych z życiem i śmiercią. Instalacja, określana przez nią mianem „katedry”, zbudowana została z 12 000 białych jedwabnych sukien, które wiszą wysoko nad głowami widzów, tworząc białą kopułę, w środku której widać strumień światła. To jak sklepienie katedry, w której na nowo tworzy się życie. Odwiedzające wystawę kobiety mogą założyć jedną z sukien, poplamić ją menstruacyjną krwią, którą zresztą Mukuyiama poetycko nazywa „księżycową”, a następnie odwiesić ją z powrotem.
Kamera rejestruje szczere wypowiedzi kobiet, które opowiadają historie o płodności, niepłodności, seksualności, a także utracie dziecka. Reżyserka przedstawia nam też własny punkt widzenia tych zagadnień, bowiem, jak się okazuje, ma osobisty powód do nakręcenia tak zjawiskowo poetyckiego filmu."
Więcej na oficjalnej stronie dokumentu. Można również zajrzeć na stronę Tomoko Mukuiyamy. Polecam!
poniedziałek, 7 maja 2012
Inspirująca i inspirowana. Popkultura japońska
"(...) kultura japońska ulega swoistej >>mumifikacji<<: niektóre zjawiska czy obiekty, np. kaligrafia, ceremonia herbaciana czy kimono, zyskują status odwiecznych tradycji, mających reprezentować jej autentycznego ducha. Z drugiej strony, japońska popkultura równie często funkcjonuje na zasadzie kontrastu - jako swoiste kuriozum, które ma zaspokajać potrzebę egzotyczności. Fascynuje, ponieważ jest inna: szalona, dziwaczna, drastyczna, zaskakująca."
Z ciekawością zaczęłam czytać tę pokonferencyjną publikację, ponieważ temat wydał mi się interesujący. Przenikanie się kultur jest zjawiskiem, które nieustannie mnie fascynuje i sama lubię szukać japońskich wpływów w nam bliskiej kulturze tzw. europejskiej, a także przyglądać się temu, jak Japonia czerpie z Zachodniego kręgu kulturowego i jak przekształca niektóre jego elementy tworząc z nich nową japońską jakość.
Jednak książka ta do mnie nie przemówiła. Mogę polecić chyba tylko osobom, które akurat zajmują się/interesują się przedstawionymi w książce zagadnieniami. Być może tematy w niej poruszone nie do końca mnie przekonały, chociaż rozdział o filmie Shimotsuma monogatari oraz o współczesnym plakacie japońskim przykuły nieco moją uwagę, ale te opisujące Rosję sowiecką z punktu widzenia japońskiej popkultury czy japoński hip-hop już nie.
Więcej informacji na stronie wydawnictwa.
(Cyt. za: Artur Szarecki, Popkultura poza dualizmami: ubiór, ciało i konsumpcja w filmie Shimotsuma monogatari, [w:] Inspirująca i inspirowana. Popkultura japońska, Toruń 2011, s. 79-80.)
sobota, 5 maja 2012
goshuinchō.
O istnieniu goshuinchō dowiedziałam się przypadkiem. Odwiedzając liczne w Japonii chramy shintō i świątynie buddyjskie co jakiś czas widziałam Japończyków z małymi książeczkami w dłoniach, pod pachą, wystające z plecaka. Okładki zawsze przykuwały wzrok, ponieważ nawet najprostsze wzory wyglądały przepięknie.
Goshuinchō zakupione na terenie chramu Meiji w Tokio.
Okazało się, że książeczki te służą pielgrzymom do kolekcjonowania specjalnych wpisów z odwiedzanych miejsc kultu. Obecnie wpisy zbierane są również przez turystów, nie tylko japońskich. Zwykle moja osoba pytająca o goshuinchō spotykała się z niemałym zdziwieniem. Nigdy jednak nie odmówiono mi wpisu, za który zresztą się płaci. :) Najczęściej opłata wynosi 300 jenów, a czasami, "co łaska", a po wpisy trzeba udać się do specjalnego budynku na terenie chramu lub świątyni.
Wpis składa się z wykaligrafowanej nazwy danego chramu lub świątyni, a czasami także zawiera imiona bóstw. Dodatkowo wpis stemplowany jest kilkoma czerwonymi pieczęciami. W niektórych chramach lub świątyniach do wyboru jest kilka wzorów. Całość jest zwykle nie do odczytania dla przeciętniej gadziny, ale z estetycznego punktu widzenia wpisy zachwycają. Zazwyczaj wpisami zajmują się mnisi, miko lub pomocnicy świątynni.
Goshuinchō wyglądają podobnie. Mogą różnić się okładką, która czasami przedstawia motyw danego chramu lub świątyni. Bywają i okładki drewniane, czego przykładem są goshuinchō z Kōya-san. Tutaj podejrzeć można przepiękne okładki z najważniejszych miejsc kultu w Japonii. A to przykład w Enoshimy:
Podczas ostatniej podróży udało mi się zebrać wpisy z trzynastu miejsc. Oto kilka przykładów:
Tōshō-gū, Nikkō
Kanda-myōjin, Tokio
Fushimi Inari-taisha, Inari
Tō-ji, Kioto
Enoshima-jinja, Enoshima
A na koniec filmik z otrzymywania wpisu w Sensō-ji w Tokio.
Goshuinchō zakupione na terenie chramu Meiji w Tokio.
Okazało się, że książeczki te służą pielgrzymom do kolekcjonowania specjalnych wpisów z odwiedzanych miejsc kultu. Obecnie wpisy zbierane są również przez turystów, nie tylko japońskich. Zwykle moja osoba pytająca o goshuinchō spotykała się z niemałym zdziwieniem. Nigdy jednak nie odmówiono mi wpisu, za który zresztą się płaci. :) Najczęściej opłata wynosi 300 jenów, a czasami, "co łaska", a po wpisy trzeba udać się do specjalnego budynku na terenie chramu lub świątyni.
Wpis składa się z wykaligrafowanej nazwy danego chramu lub świątyni, a czasami także zawiera imiona bóstw. Dodatkowo wpis stemplowany jest kilkoma czerwonymi pieczęciami. W niektórych chramach lub świątyniach do wyboru jest kilka wzorów. Całość jest zwykle nie do odczytania dla przeciętniej gadziny, ale z estetycznego punktu widzenia wpisy zachwycają. Zazwyczaj wpisami zajmują się mnisi, miko lub pomocnicy świątynni.
Goshuinchō wyglądają podobnie. Mogą różnić się okładką, która czasami przedstawia motyw danego chramu lub świątyni. Bywają i okładki drewniane, czego przykładem są goshuinchō z Kōya-san. Tutaj podejrzeć można przepiękne okładki z najważniejszych miejsc kultu w Japonii. A to przykład w Enoshimy:
Podczas ostatniej podróży udało mi się zebrać wpisy z trzynastu miejsc. Oto kilka przykładów:
Tōshō-gū, Nikkō
Kanda-myōjin, Tokio
Fushimi Inari-taisha, Inari
Tō-ji, Kioto
Enoshima-jinja, Enoshima
A na koniec filmik z otrzymywania wpisu w Sensō-ji w Tokio.
piątek, 4 maja 2012
nius.
JaponiaBliżej ma wreszcie swój kanał na YouTube. Filmików naszej produkcji jest na razie niewiele. Mamy nadzieję, że z czasem kolekcja będzie się powiększać o filmiki prosto z Japonii (oby!) oraz wydarzeń japonistycznych odbywających się w Polsce. A może nawet jakaś prywata się wkradnie. :) Zapraszamy.
wtorek, 1 maja 2012
fake food.
Jadąc do Japonii bez znajomości języka japońskiego damy radę zjeść. Poza barami szybkiej obsługi i znanymi także i u nas fast foodami, poradzimy sobie i w bardziej tradycyjnych restauracjach. Niemal w każdym miejscu. Kore hitotsu, kudasai* oraz palec wskazujący nam wystarczą. :) Na wielu bowiem witrynach lokali gastronomicznych znajdziemy plastikowe odwzorowanie dan zawartych w menu. W skali 1:1, w tych samych kolorach, czasami nawet z buchającą dookoła parą. Az ślinka leci?
W Japonii istnieje wiele firm specjalizujących się w tworzeniu sztucznego jedzenia, między innymi Replica Foods czy Nagao Sample. Wiele próbek robionych jest ręcznie z dbałością o najmniejszy szczegół. Klient ma mieć złudne wrażenie, że to, co widzi za szybą pięknie pachnie, wygląda smakowicie i na pewno zaspokoi głód. Na wielu filmikach dostępnych w sieci można podpatrzeć proces tworzenia plastikowych smakołyków.
Aby podziwiać te kulinarne dzieła, wystarczy pozaglądać w witryny barów i restauracji. A jeśli ktoś miałby ochotę zakupić sztuczne sushi czy pucharek z owocami, najlepiej udać się na Kappabashi-dōri. Znajdziemy tu wszystko, co potrzebne jest w kuchni i lokalach gastronomicznych - od produktów spożywczych, po ceramikę, sztućce, garnki, patelnie i, oczywiście, plastikowe próbki jedzenia.
A z plastiku można zrobić wszystko - lody, makaron, sałatki owocowe. A nawet... dzieło sztuki. ;)
A na koniec jeszcze kilka zdjęć fake food. Smacznego! ;)
* Dosłownie "To jedno poproszę".
W Japonii istnieje wiele firm specjalizujących się w tworzeniu sztucznego jedzenia, między innymi Replica Foods czy Nagao Sample. Wiele próbek robionych jest ręcznie z dbałością o najmniejszy szczegół. Klient ma mieć złudne wrażenie, że to, co widzi za szybą pięknie pachnie, wygląda smakowicie i na pewno zaspokoi głód. Na wielu filmikach dostępnych w sieci można podpatrzeć proces tworzenia plastikowych smakołyków.
Aby podziwiać te kulinarne dzieła, wystarczy pozaglądać w witryny barów i restauracji. A jeśli ktoś miałby ochotę zakupić sztuczne sushi czy pucharek z owocami, najlepiej udać się na Kappabashi-dōri. Znajdziemy tu wszystko, co potrzebne jest w kuchni i lokalach gastronomicznych - od produktów spożywczych, po ceramikę, sztućce, garnki, patelnie i, oczywiście, plastikowe próbki jedzenia.
A z plastiku można zrobić wszystko - lody, makaron, sałatki owocowe. A nawet... dzieło sztuki. ;)
A na koniec jeszcze kilka zdjęć fake food. Smacznego! ;)
* Dosłownie "To jedno poproszę".
Subskrybuj:
Posty (Atom)