Sakura! Ileż ja się o niej nasłyszałam, naczytałam, naoglądałam. Nawet jej smak udało mi się poznać jedząc bardzo aromatyczne ciasteczka
sakura mochi. W końcu udało mi się podziwiać ją na żywo, a nie tylko na niezliczonej ilości zdjęciach, jakie pojawiają się w sieci wiosną każdego roku. Co prawda w Tokio i Kioto już nie było czego podziwiać, ale w Matsumoto i w okolicach Fuji-san, jak najbardziej. Generalnie w miejscach, do których udało nam się dotrzeć,
sakura była już tylko wspomnieniem. Nie załapałam się więc na przykład na
sakurowe pyszności w Starbucks, ale udało mi się spróbować Kit Katów ze specjalnej edycji o smaku
sakury i zielonej herbaty. Widziałam też w kilku miejscach
sakurowe lody, ale jakoś się nie udało ich zasmakować.
W Tokio jedynie w Asakusie jeszcze coś kwitło.
Najbardziej zachwyciły mnie sakury kwitnące niedaleko Fuji-san.
Oczekiwania:
(Zdjęcie stąd.)
Rzeczywistość. Nawet się udało. :)
Chureito pagoda znajduje się na wzniesieniu, na którym posadzonych zostało ok. 650
sakurowych drzewek. Wspinaczka po schodach to niemal duchowe przygotowanie do pieknych widoków, jakie czekają na nas na górze.
W czasie kwitnienia jest tam pełno ludzi z aparatami, którzy chcą uwiecznić wiśnie, pagodę i Fuji na jednym zdjęciu. To cudowne miejsce, jedne z moich ulubionych w Japonii jak do tej pory, i na pewno muszę tam kiedyś wrócić.
Następnie podjechałyśmy nad Kawaguchiko. Jezioro piękne, natomiast otoczenie nieco mnie rozczarowało - jakoś tak mało przytulnie, pusto, szaro. Co prawda jest tam wiele do zobaczenia, ale trzeba mieć na to co najmniej dwa dni. Może jeszcze kiedyś będzie okazja. :) Wzdłuż jeziora wije się malownicza trasa obsadzona sakurami. Świetne miejsce na relaks.
Sakura powitała nas również w Matsumoto, urokliwym miasteczku otoczonym górami. Kwitnące wiśnie można podziwiać na terenie zamku. W jednym miejscu było ich tak wiele, że płatki tworzyły na ziemi niemalże dywan. Pięknie!
W Matsumoto udało nam się załapać także na
yozakurę (
夜桜), czyli nocne podziwianie kwitnących wiśni. W pięknych okolicznościach przyrody można było napatrzeć się nie tylko na podświetlone
sakury, ale i Zamek Kruków. Na werandzie przeznaczonej do podziwiania księżyca przygrywał zespół, a dodatkowo za 500 jenów panie w kimonach częstowały japońskim smakołykiem i zieloną herbatą, a elegancko ubrany pan przedstawiał skróconą wersję ceremonii herbacianej.
Ciesze się, ze w końcu udało mi się zobaczyć ten opiewany w wierszach, na obrazach etc. symbol Kraju Kwitnącej Wiśni. Marzy mi się jeszcze kiedyś takie prawdziwe hanami na niebieskiej ceracie pod wiśnią. :)
A na koniec japońska pieśń opiewająca cudowność sakury. :) Ponoć usłyszeć ją było można już w okresie Edo, a mi zawsze na myśl przychodzi, jak sakurę widzę.
桜 桜
野山も里も
見渡す限り
霞か雲か
朝日に匂う
桜 桜
花ざかり
桜 桜
弥生の空は
見渡す限り
霞か雲か
匂いぞ 出ずる
いざや いざや
見に行かん
|
|
sakura sakura
noyama mo sato mo
mi-watasu kagiri
kasumi ka kumo ka
asahi ni niou
sakura sakura
hana zakari
sakura sakura
yayoi no sora wa
mi-watasu kagiri
kasumi ka kumo ka
nioi zo izuru
izaya izaya
mini yukan
|
Cherry blossoms, cherry blossoms,
In fields and villages
As far as you can see.
Is it a mist, or clouds?
Fragrant in the morning sun.
Cherry blossoms, cherry blossoms,
Flowers in full bloom.
Cherry blossoms, cherry blossoms,
Across the spring sky,
As far as you can see.
Is it a mist, or clouds?
Fragrant in the air.
Come now, come now,
Let's look, at last!
|
(Tekst piosenki
stąd.)