poniedziałek, 15 lutego 2010

sushiowo w trójmieście

Zima to przecież najlepsza pora, żeby wybrać się nad morze. Polskie morze. :) Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. I obrzucani epitetami "Wariaty" odjechaliśmy w śnieżnobiałą dal..





Poza tym nie mogło nie być drugiego dna. W Muzeum Etnograficznym w Gdańsku-Oliwie trwa wystawa Kimona japońskie. Niestety, wystawa nie powaliła mnie na kolana. Kimona pochodziły głównie z kolekcji w Krakowie, Szczecinie i Łodzi, a ich liczba również nie była zbyt wielka. Wystawa połączona jest w Weekendami z Japonią, podczas których można się zapoznać z wybranymi aspektami kultury japońskiej. Nam udało się trafić na odczyt poezji haiku, a swą obecnością zaszczyciła zebranych sama pani dr Agnieszka Żuławska-Umeda. Hightlightem dnia był jednak L. ubrany w yukatę. Nie dał sobie zrobić zdjęcia. :)



Ten szaleńczy wyjazd nie byłby jednak do końca spełniony bez skosztowania trójmiejskiej kuchni sushi. :) Postanowiliśmy więc odwiedzić po jednej sushiarni w każdym z trzech miast. Prawie nam się udało. :)

W Gdańsku wypatrzyliśmy Kansai Sushi. Co prawda na samo Kansai się nie skusiliśmy. Za to wylądował przed nami łosoś, kotlecik tonkastu oraz California Roll. Dla początkujących mini przewodnik "Jak jeść sushi palcami" oraz "Jak jeść sushi pałeczkami". Sic!




W Sopocie trafiliśmy do baaardzo fajnego miejsca Tomo Suhsi. Tomo z japońskiego "przyjaciel". Prawda, że od razu miło. :)
Zdecydowaliśmy się na nasze ulubione sushi California oraz na maki z serkiem Philadelphia i łososiem. I tu nastąpił mój osobisty przełom - byłam w stanie zjeść to maki obłożone nori. Sic1 :) Zapewne przyczynił się do tego serek Philadelphia, który złagodził nieco ten rybno-morski posmak. Tutaj także przewodnik o jedzeniu sushi. Tym razem niemal multimedialny. :)





Natomiast w Gdyni polegliśmy. :( Mieliśmy na oku kolejną knajpkę Moshi Moshi Sushi, jednak zabrakło nam już czasu... Menu wystawiono na zewnątrz, wiec mogliśmy zobaczyć, co nas ominęło. Następnym razem... Zdjęcie zrobione z ukrycia, stąd kiepska jakość. :)



Cudowny łikend wspaniałych smaków. Zapraszamy do Trójmiasta, ale nie tylko na sushi. My na pewno mamy po co wracać. :)

6 komentarzy:

  1. A czy nam względnie mnie dane będzie kiedyś obaczyć Kuleczkę w jukacie? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten niesamowity widok mógłby pozostawić głębokie bruzdy na Twej psychice…
    :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak nabrużdżona jest moja psychika :P
    Nie lękam się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ne, ne, ne...
    Zważywszy na Twą zdrowotność odmawiam!
    Później procesy sądowe, odszkodowania o uszczerbki na ciele i umyśle…
    Ne, ne, ne i jeszcze raz neeeeeeee…!

    OdpowiedzUsuń
  5. To tak się odwdzięczacie za protekcję?
    Nie żądam przecie tete a tete w yukacie, a samego ..... okazania :P Nie daj się prosić. Bo się Magdzie poskarżę!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie wiem.. Nie wiem...
    Ja taki nieśmiały...!

    OdpowiedzUsuń