Korzystając z wiosny, która w końcu nadeszła, wybraliśmy się za Wrocław. Naszym punktem docelowym był Kraków, ale po drodze spędziliśmy chwil kilka na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego, gdzie między innymi L. ratował żaby. :)
Kiedy w słonecznej aurze dotarliśmy do Krakowa, pierwszym naszym przystankiem było Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, gdzie podziwialiśmy czarki, kimona i utensylia związane z ceremonią herbacianą. Wystawę można oglądać do 3 maja. Polecam!
Następnie, jak przystało na mieszczuchów spoza Krakowa, udaliśmy się na spacer bardzo nam znanym szlakiem. :) Po drodze zahaczając o wystawę poświęconą twórczości Jacka Malczewskiego. Jak się okazało, wystawa była bardziej o twórcy niż o jego dziełach. :)
Na rynku byliśmy świadkami prawdziwej wojny... na poduszki. :) Studencka brać okładała się, aż pierze latało, kurzyło się i osiadało na wszystkim. Łącznie z nami. :)
Po takich emocjach musieliśmy znaleźć sobie jakiś cichy kącik. Udało się. Na ulicy Jagiellońskiej przy numerze 15-tym jest takie miejsce. Cisza, spokój, turystów brak prawie, a w kawiarni "U pęcherza" można i swój własny napełnić. ;)
Nice pictures
OdpowiedzUsuń