Przebywając na japońskich ulicach warto czasami spojrzeć pod nogi. Może być to szczególnie trudne pośród falującego japońskiego tłumu, ale warto. Bo oprócz znaków informujących o zakazie palenia, poza specjalnymi pasami dla osób niewidomych istnieją jeszcze manhole, czyli mówiąc "po naszemu" studzienki. Zastanawia mnie i urzeka to, że Japończykom chce się przykładać do rzeczy, które pozornie wydają się tak mało istotne. Studzienki, mimo ich niewątpliwej urody, nie znikają z ulic... Uwielbiam je i zawsze ich wypatruję. A oto kilka uwiecznionych przez nas przykładów:
Moim zdaniem to niewątpliwy plus dla estetyki miejskiej. Poza tym to czasami dobre źródło informacji o tym, gdzie się właśnie gaijin znajduje, na wypadek, gdyby się jednak zgubił w tłumie. :) Nasze manhole to jeszcze nic. Prawdziwe skarby można obejrzeć tutaj. Polecam!
Teraz, gdy to widzę, to sobie myślę, że to warte osobnej wystawy, albo osobnego działu w większej wystawie, albo... no :)
OdpowiedzUsuńTeż już o tym myślałam, ale na razie trochę za mało materiału. Może przy następnej wyprawie się dozbiera... ;)
OdpowiedzUsuńrewelacja, diabeł tkwi w szczegółach jak to mówią, uwielbiam czytać twojego bloga i zawsze mam dużo chęci na własny, ale jestem zbyt leniwa;)buziaki wielkanocne
OdpowiedzUsuń