poniedziałek, 1 maja 2017

Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej.


Jakoś tak się zdarza, że będąc w Japonii zawsze natrafiam na opowieści grozy. A to znajomy opowiada, jak to będąc dzieckiem mieszkał w domu dziadków na wsi - były tam skrzypiące schody, na których wieczorami pojawiał się... mały chłopiec. A to ktoś opowiada miejską legendę o Hanako (toire no Hanako-san) - dziewczynce, która czai się na swoje ofiary w toalecie. Do dziś jakoś tak mi nieswojo w publicznych toaletach... A ostatnio słyszałam historię jednej z wolontariuszek w Wazuce, która nieomal umarła ze strachu słysząc w nocy bieganie na dachu. Tajemnicze hałasy okazały się być stadem niesfornych małp...

"Yōkai (...) niepokoją nas, ponieważ >>nie mają sensu<<."

Od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego dostało mi się książkę o intrygującym tytule Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej. Na pierwszy rzut oka książka bogata w treść, monograficzna, nawet z ilustracjami i... nudnawa. Tak przynajmniej myślałam. Lubię tego typu opracowania, ale często przeczytanie całego tomiska wymaga nieco cierpliwości. I czasu. Jednak już w pierwszym zdaniu tej książki pojawia się słowo, które zawsze przyciąga moja uwagę. Kappa. I wiedziałam, że będzie dobrze. :) Pierwsze kilkadziesiąt stron pochłonęłam w trymiga.

Kappa w 12 odsłonach z XIX-wiecznej książki (fot. stąd)

Na pewno wpływ na to miał, poza tematem, który wciągający jest, styl autora. Foster zaznacza na wstępie, że książka jest opracowaniem naukowym, bo do takich się odwołuje (między innymi to opracowań poświęconych yōkaigaku 妖怪學, czyli nauce o yōkai, takich badaczy jak Komatsu Kazuhiko), jednak nie jest przeznaczona jedynie dla specjalistów. Autor przytacza opowieści zasłyszane, a także historie ze swojego życia. Dzięki temu yōkai naprawdę ożywają i nie są tylko jednowymiarowym opisem. 

Duchy, potwory, dziwne stwory, bóstwa, złośliwe lisy (kitsune), różnorakie demony, tanuki i wiele, wiele innych postaci tworzą barwny świat japońskich yōkai. Świat ukryty, tajemniczy, groźny, a jednocześnie dostrzegalny na co dzień i ujawniający się niemal w każdej dziedzinie życia. Bo yōkai to nie tylko stwory, ale także przedmioty, zjawiska etc. To jednak ich postaciowy obraz jest bardziej popularny i zmiękczany przez świat pop kultury. Yōkai są bohaterami mang (do tego świata wprowadził je Mizuki Shigeru), anime (chociażby słynnego Studio Ghibli), gier, reklam etc. Bywają  tak słodkie, że bliżej im do maskotek czy domowych pupili niż do przerażających i niebezpiecznych potworów. Prawdziwy boom na yōkai zaczął się w latach '80 ubiegłego wieku i trwa do dziś. Nie lubię się bać, więc to kawaii oblicze oswojonych stworów wszelakich, podszyte nutką niepokoju, bardziej do mnie przemawia.


Bohaterowie Yo-kai Watch (Yōkai Wotchi 妖怪ウォッチ)

Foster kilkakrotnie wspomina, że yōkai były (i są) odpowiedzią na niewytłumaczalne. Zwizualizowaniem strachów, niedomówień, rzeczy i zjawisk, które wychodzą poza nasze pojmowanie. A przez to tak naprawdę yōkai więcej mówią o ludziach, którzy je badali, tworzyli, doświadczali, niż o samych stworach.

"(...) to, co w yōkai wydaje się nam dziwne, nie powinno nas dziwić - to zaś, co obecnie sprawia wrażenie dziwacznego, staje się zrozumiałe, jeśli dokładnie zbadamy idee i praktyki z przeszłości oraz prześledzimy ich rozwój aż do dnia dzisiejszego. Yōkai są zatem oknem, przez które możemy spojrzeć na coś innego - na japońską mentalność i kulturę."

Ponadto wśród wielu teorii dotyczących yōkai istnieje między innymi taka, która traktuje te stwory jako zdegradowane bóstwa (kami). Jest to o tyle interesujące, że to kolejny przykład umiejscawiający yōkai na pograniczu - świata sacrum i profanum, przeszłości/folkloru i teraźniejszości/komercji, dnia i nocy, dobra i zła etc. Yōkai nie tylko znaczeniowo czy lokalizacyjnie znajdują się gdzieś pomiędzy. Również ich natura oraz wygląd często są niedookreślone. Bywają dziwnymi hybrydami, z cechami różnych zwierząt czy przedmiotów, których poszczególne elementy są nam znane/oswojone, ale jako całość stanowią dla nas istoty obce/nieznane.



Zdecydowanie moim ulubieńcem jest kappa. Nie do końca rozumiem, dlaczego akurat te stwory przyciągają moja uwagę - być może powodem jest fakt, że są to yōkai związane z wodą, a ja wodę bardzo lubię. :) Kappy są dla mnie świetnymi reprezentantami całego świata yōkai. W różnych opracowaniach i mediach, w których się z nimi spotkałam przedstawiane były od bardzo złośliwych stworów z morderczymi skłonnościami, po urocze wodne stworzonka o śmiesznym chodzie i uśmiechniętym dziobie.  Można je spotkać w wielu różnych miejscach. Polecam wybrać się na ulicę Kappabashi w Tokio. To w tamtym rejonie roi się od kapp, podziwiać można złoty posąg króla tych yōkai oraz złożyć ofiarę ze świeżych ogórków w świątyni im poświęconej.

Wracając do Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej. Dawno nie miałam takiej przyjemności w czytaniu opracowania bądź co bądź etnograficznego. Książka jest wypełniona informacjami, które podane są bardzo przystępnie, interesująco i w szerokim kontekście. Foster w świetny sposób pokazuje, że yōkai są straszne i śmieszne, niebezpieczne i groteskowe, występują w wielu wariantach zacierając granice miedzy przeszłością a czasami współczesnymi. I że warto je poznać.

(Cyt. za: Michael Dylan Foster, Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej, Kraków 2017,  s. 112)
(Cyt. za: Michael Dylan Foster, Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej, Kraków 2017,  s. 90)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz