wtorek, 9 lutego 2016

Zielone matcha smoothie vol.3


Smoothies są dobre na każdą porę roku. Na wiosnę, aby dodać energii, na zimę, żeby wzmocnić organizm. A skoro mamy obecnie taką zimową wiosnę, to zielone smoothie wpisuje się idealnie. :)


Co potrzebujemy:

zielone jabłko
imbir
dwa średnie banany
mały jogurt naturlany
matcha

Co robimy:

W blenderze mieszamy jogurt, banany i łyżeczkę startego imbiru. Potem dodajemy kawałki zielonego jabłka bez skórki i płaską łyżeczkę matcha. Smoothie wychodzi treściwe i orzeźwiające. Kilka minut i gotowe. :)


poniedziałek, 8 lutego 2016

Wazuka vol.4, Chacha-chan!!!


Chacha-chan (茶茶ちゃん) to prawdziwa lokalna gwiazda reprezentująca Wazukę i herbatę tam produkowaną. Jej imię składa się z podwojonego znaku kanji oznaczającego zieloną herbatę. Czasami mówi się o niej również Wazuka-chan.


Chacha-chan wygląda bardzo słodko, jest zawsze uśmiechnięta i nosi tradycyjny strój używany podczas zbierania herbaty nazywany chamusume (茶娘), czyli "córka herbaty" czy też "herbaciana córka". Wizerunki dziewczyn ubranych w ten strój widać w wielu miejscach w Wazuce oraz Uji, gdzie istnieje nawet magiczna mechaniczna kula, która o każdej pełnej godzinie ukazuje kobietę zbierającą herbatę w takt muzyki.


Chacha-chan jest rozchwytywana gdziekolwiek się pojawi. Uczestniczy w wielu lokalnych wydarzeniach i festiwalach. Kiedyś szef farm, na których odbywałam wolontariat, przyznał się nam, że wcielił się raz w Chacha-chan, aby ubarwić lokalne wydarzenie w Wazuce. Zapytany o wrażenia, powiedział tylko, że było bardzo gorąco i ciężko się ucieka przed dziećmi w takim kostiumie. :)


W Wazuce Chacha-chan jest wszędzie. Mimo to zaskoczyło mnie, że nie można kupić sobie np. koszulki  z nią lub strapa do komórki, tak popularnego w Japonii gadżetu. Może to się kiedyś zmieni, bo Wazuka stara się coraz bardziej przyciągać turystów do siebie.

Właz do studzienki  (manhoru
 
Projekt włazu, który można oglądać w urzędzie administracyjnym Wazuki

 
            Chacha-chan wita nas w lokalnej kafejce                                            Drewniane rzeźbione podstawki
 
 
                                  Zielony automat z napojami                                                                   Etykiety

Matcha dango
 
Paczki z herbatą z Wazuki

W Wazuce jest także możliwość przebrania się w strój chamusume za jedyne 500 jenów. Można to zrobić tylko w soboty, a ilość strojów jest ograniczona. Nieświadoma tego wybrałam się w tygodniu i łamanym japońskim i/albo wzbudzając litość roześmianych urzędników w końcu porozumieliśmy się i mogłam taki strój przymierzyć. Ku uciesze całego urzędu. :) Po sesji zdjęciowej na korytarzu dosłownie wywieziono mnie w pole, a raczej na pole herbaciane, abym mogła się uwiecznić również w naturze. Efekt poniżej. :)



Chamusume jest całkiem wygodny, ale składa się z mnóstwa elementów, m.in. z narzutki, fartuszka, chusty na głowę, specjalnych ochraniaczy na ręce i nogi, a wszystko to trzyma się jakoś za pomocą wielu czerwonych kokardek. Świetna zabawa i frajda, szczególnie dla osób, które interesują się strojami, ich historią etc. i lubią się przebierać, jak ja. :)

c.d.n.

p.s. Maskotek związanych z zieloną herbatą jest więcej. Polecam zajrzeć tutaj. :)

poniedziałek, 1 lutego 2016

Wazuka vol. 3, the People


Trzecią część moich małych rozważań wspominkowych o herbacianym wolontariacie chcę poświęcić ludziom. Poza poznanymi wolontariuszami z różnych stron świata, o których wspominałam tutaj, oraz Yasu-sanem, twórcą całego zamieszania :), muszę napomknąć przynajmniej o kilku osobach, które miałam szczęście poznać w Wazuce i które odgrywały główne role podczas mojego pobytu tam - pomagały, pozwalały poznać siebie i swoje życie oraz sprawiły, że Wazuka na zawsze pozostanie w mojej pamięci.


Często były to przypadkowe, jednorazowe i chwilowe spotkania. Starszy pan, który poczęstował nas kaki, babcie z łaźni, których śmiech zawsze już będę pamiętać, czy Ricky, rezolutny dziesięciolatek, z którym miałam lekcję angielskiego. A na co dzień miałam wokół siebie grupkę osób, z którymi świetnie mi się pracowało i spędzało czas.


Osamu-san (zielona koszulka) oraz Ryō-san, czyli szefu i pomocnik szefa. Ich historia jest zaskakująca, szczególnie dla mieszkańców Wazuki, którym nie do końca mieści się w głowie, ze ktoś chciał porzucić wielkomiejskie życie i zostać farmerem. Otóż Osamu-san urodził się w Osace, ale 10 lat temu postanowił przyjechać do Wazuki i zająć się herbatą. Obecnie ma ponad 30 pól, prowadzi firmę Wachaen oraz propaguje działalność wolontariacką. Z kolei Ryō-san to były pracownik koncernu Mitsubishii, który jakieś 2-3 lata temu zostawił Tokio i karierę, aby stać się herbacianym specjalistą. Dzięki nim wiele sie dowiedziałam o herbacie, także od kuchni. :)


Moje dwie koleżanki wolontariuszki. Arina, Rosjanka i miłośniczka kanji, która była maskotką Wazuki jako jedyna blondynka oraz Tram z Wietnamu, nasz domowy DJ i autorytet kulinarny. Razem pracowałyśmy, prowadziłyśmy dom, śmiałyśmy się, uciekałyśmy przed robalami i japońskimi duchami oraz robiłyśmy sobie selfie na polach herbacianych (i nie tylko) ku uciesze Osamu-sana.

Selfie #1564


Giulie w krzakach herbaty, Włoszka,  która postanowiła przyjechać do Wazuki po raz drugi i z którą eksplorowałam zapomniane zakątki Wazuki i pracowałam. Na drugim zdjęciu Miwa-san i jej mąż, świetne małżeństwo opiekujące się wolontariuszami, które zajmuje się uprawą najpyszniejszego ryżu na świecie.

Tata i córka prowadzący Yamajin Cafe, miejsce              Małżeństwo Ikuko i Michaela, którzy
przecudne, do którego zaglądałam wiele razy                  stworzyli Blodge Lodge, pierwszy w
na pyszności matcha, po świetne wi-fi oraz                    Wazuka guesthouse. Cudna rodzinka,
pogawędki łamaną japońszczyzną.                                 którą mam nadzieję kiedyś odwiedzić.


Miya-san, miejscowy fotoreporter, bloger i                   Imienia tego pana nie pamięta, ale pojawiał
rzeźbiarz. Miałam okazję rozmawiać z nim                   się wszędzie wraz ze swoim psim              
niestety tylko raz. Polecam zajrzeć na bloga.                towarzyszem. :)               



Hasło "For you people" nie pojawiło się na początku tego posta bez powodu. Osamu-san zwykł tak często do nas mówić swoim tajskim angielskim, jak sam to określał. Jak już wspomniałam podczas czasu spędzonego w Wazuce napotkałam na swej drodze wiele różnych osób. Również dzięki nim będę ten czas wspominać z sentymentem i radością. I na pewno także dla tych ludzi kiedyś do Wazuki wrócę.

c.d.n.