Pierwszy raz z Daisuke Yoshimoto zetknęłam się kilka lat temu we wrocławskiej galerii BWA. Pamiętam, że to pierwsze spotkanie z butoh na żywo było dla mnie tak silnym przeżyciem i tak niezrozumiałym, że po kilkunastu minutach musiałam wyjść. Długo jeszcze myślałam o tym, czego byłam świadkiem i postanowiłam podejść do butoh raz jeszcze. Udało mi się zobaczyć Daisuke-sana jeszcze kilka razy od tamtej pory i za każdym razem jego butoh fascynuje mnie coraz bardziej. Kolejna okazja nadarzyła się kilka dni temu.
Na placu przed kościołem św. Elżbiety w wieczornym gwarze na chwilę nastała cisza przerywana jedynie akompaniującym w tle śpiewem. W scenerii mającej uosabiać ormiańską świątynię byliśmy świadkami utrwalania pamięci. O historii, ludziach, wydarzeniach, w których sami nie braliśmy udziału.
Obserwowanie Daisuke-sana to zadanie fascynujące. Fizyczność artysty już stawia odbiorcę w gotowości - piękno miesza się z brzydotą, a jednoznaczność z niedopowiedzeniem. Bo ciało, które zdawać by się mogło najlepsze lata ma już sobą, ukazuje nam się w nowym świetle. Pełnym subtelnej, ale potężnej energii. Każdy mięsień odgrywa swoją rolę, a napięcie, które towarzyszy artyście w akcie twórczym jest momentami nie do zniesienia. Ciało otulone w biel jeszcze bardziej uwydatnione, a każdy gest, grymas na twarzy jeszcze bardziej widoczny w przestrzeni. Biel ciała poprzecinana jest jedynie cienką czerwienią nici lub w przypadku Świadka zbryzgane owocem granatu. Patrząc na butoh Daisuke-sana trudno pozostać obojętnym.
Obserwowanie Daisuke-sana to zadanie fascynujące. Fizyczność artysty już stawia odbiorcę w gotowości - piękno miesza się z brzydotą, a jednoznaczność z niedopowiedzeniem. Bo ciało, które zdawać by się mogło najlepsze lata ma już sobą, ukazuje nam się w nowym świetle. Pełnym subtelnej, ale potężnej energii. Każdy mięsień odgrywa swoją rolę, a napięcie, które towarzyszy artyście w akcie twórczym jest momentami nie do zniesienia. Ciało otulone w biel jeszcze bardziej uwydatnione, a każdy gest, grymas na twarzy jeszcze bardziej widoczny w przestrzeni. Biel ciała poprzecinana jest jedynie cienką czerwienią nici lub w przypadku Świadka zbryzgane owocem granatu. Patrząc na butoh Daisuke-sana trudno pozostać obojętnym.
Mając świadomość do jakich wydarzeń nawiązuje Świadek jeszcze mocniej odczuwamy przekazywane emocje. Kontekst historii zmusza nas do skupienia, a na mnie każda minuta wywarła ogromne wrażenie. Momentami wręcz chyba zbyt mocno wchodziłam w tę historię, ponieważ brakowało mi tchu. Uczestniczenie w butoh jest bardzo mocnym przeżyciem. Nawet jeśli jesteśmy jedynie niemym świadkiem.
Świadka można doświadczyć codziennie do 27 kwietnia we Wrocławiu. Więcej informacji o wydarzeniu tutaj. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz