Już jakiś czas nie było żadnego przepisu. A że niedawno doszło do udanej improwizacji, dzielę się jej efektem końcowym - kokosowymi naleśnikami z anko. W sumie to nie wiem, czy nie bliżej im do omletów. A to wszystko przez to, że okazało się, że w lodówce mam tylko mleko kokosowe. Postanowiłam jednak zaryzykować. I wyszło. :)
Co potrzebujemy:
3 jajka
skrobia ziemniaczana
mleko kokosowe
sól
anko (użyłam gotowej koreańskiej pasty)
oliwa
Co robimy:
W misce łączymy jajka, 2 kopiaste łyżki skrobi ziemniaczanej, szklankę mleka kokosowego i szczyptę soli. Ciasto, jeśli można w ogóle tak powiedzieć, jest bardzo płynne - gdyby okazało się za gęste, należy dolać mleka. Następnie smażymy naleśniki na patelni z niewielką ilością oliwy. Zwykle robię dosyć grube te naleśniko-omlety, aby po usmażeniu przeciąć je wpół. Takie połówki smaruję pastą z fasolki azuki, a potem składam na pół, aby powstały swego rodzaju trójkąty. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz