Kaiyūkan to jedno z największych publicznych akwariów na świecie. Cała konstrukcja pomyślana jest w bardzo sprytny sposób - odwiedzający Kaiyūkan z każdym poziomem schodzą w dół, aby na sam koniec znaleźć się bodajże na poziomie -8. Podróż zaczyna się od przejścia przez Aqua Gate, gdzie nad głowami pływają nam między innymi płaszczki.
Przekraczając bramę wchodzimy w świat Pacyfiku, japońskich lasów, roślinności z Iriomote, królestwa meduz, fok i wielu innych krain. Wszystkie są piękne i równie fascynujące. Ogromną popularnością cieszą się pory karmienia, np. pingwinów.
Albo największej atrakcji Kaiyūkanu, którą jest rekin wielorybi (ponoć są dwa - nie wiem, czy tak jest w rzeczywistości, a jeśli tak, to dlaczego tym razem był tylko jeden - nie wiem). Piękne i majestatyczne zwierzę, które również podglądałyśmy podczas karmienia.
Na ostatnim poziomie "sięgamy dna" i możemy podziwiać zarówno główną atrakcję, jak i wiele innych mieszkańców akwarium w całej okazałości. Ciężko nie stać przy szybie i się po prostu nie gapić. Bez końca.
Kaiyūkan oferuje wiele dodatkowych atrakcji - stampy z wizerunkami zwierząt, sklepy z pamiątkami, a także "Touch Pool", czyli miejsce, gdzie można podotykać sobie małe rekiny i płaszczki. Nie skusiłam się i byłam w stanie myśleć tylko o tym, że będąc płaszczką czy rekinem, nie chciałabym być kilka godzin dziennie poklepywana przez setki rąk i rączek...
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Zdarza mi się pójść do
zoo czy akwarium właśnie, ale... Napiszę tylko, że coraz częściej, mimo
wartości poznawczej, ochronnej niektórych gatunków etc. miejsca takie
wzbudzają we mnie raczej smutek niż radość... Jest coś niesamowitego w podglądaniu i byciu tak blisko (mimo że przez grubą szybę) tylu niesamowitych stworzeń. To fakt. Jednak wolałabym żeby nie bo takich okazji, takich szyb i zamkniętych wewnątrz nich zwierząt...
Informacje praktyczne:
Website: http://www.kaiyukan.com/language/eng/index.htm
Czynne: zwykle czynne cały rok codziennie od 10:00 do 20:00 (do 21:30 w maju, lipcu, sierpniu i październiku)
Wstęp: 2300 jenów, ulgowy 1200 jenów
Dojazd: metrem linią Chuo do stacji Osakako
Mapa: http://www.gojapango.com/travel/japan_poi_map.php?poi_id=855
Byłam zachwycona ocenarium w Lizbonie, a to wygląda na jeszcze ciekawsze. Koniecznie muszę je odwiedzić podczas wizyty w Japonii :)
OdpowiedzUsuńZ pewnych względów na pewno warto. :)
UsuńByliśmy w tym roku w Kaiyukan i bardzo mi się podobało ! :-)
OdpowiedzUsuńObecnie mam zupełnie inne spojrzenie na ogrody zoologiczne i takie stacje badawcze, kiedyś nie było opcji, żeby postała tam moja noga. Ale zmieniłam zdanie, gdy okazało się, że dzięki nowemu (po potworach Gudzwińskich) wrocławskiemu zoo rysie znowu zasiedlają polskie lasy, a stacja na Helu wypuszcza foki do morza.
Po pierwsze bez tego już dawno by te zwierzaki pomarły, po drugie jak mają odpowiednią ilość wody i miejsca są szczęśliwsze - bo jedzonko przychodzi zawsze, nic ich nie zeżre pod drodze, nie mają stresu. Jeżeli warunki naturalne są dobrze odtworzone, żyją dłużej i lepiej, co już zostało potwierdzone. :-) Także niech budzi to w Tobie radość :-)
Ja właśnie mam do takich placówek ambiwalentny stosunek. Być może za dużo było ostatnimi czasy przykrych zdarzeń związanych z takimi miejscami... Ale czasami budzą i radość. :)
Usuń