sobota, 27 sierpnia 2011

JR Pass again

Powrócił temat JR Pass-ów. Pisałam już o nich przed poprzednim wyjazdem do Japonii. Teraz jednak korzystaliśmy z innego biura, aby zakupić vouchery. Trzy lata temu byłam bardzo zadowolona z czeskiego biura JTB, które sprawnie załatwiło nam JR Pass-y. I tym razem postanowiłam się do nich zwrócić, ale zostałam ( ja i moje mejle) całkowicie zignorowana. Wkurzona postanowiłam znaleźć inne miejsce i nie tracić czasu. Znalazłam i mogę (przynajmniej na tę chwilę...) szczerze polecić Japan Travel Center. Można zamówić i zapłacić za JR Pass-y w Internecie i po kilku dniach dostać je w swoje ręce (dokładnie po pięciu dniach w naszym przypadku).


Nie zamierzaliśmy tym razem wyjeżdżać poza Tokio (poza Kamakurą, Enoshimą i tym podobnymi miejscami, które są blisko stolicy), ale jednak bez Kioto się nie obejdzie. Jest potrzeba i chęć wielka zobaczenia tego miejsca raz jeszcze. Świątynie, uliczki dzielnicy Gion, miejsca już widziane i te, które wciąż czekają na odkrycie. Nie wspominając nawet o naszym ulubionym sklepiku sprzedającym bento. :) W związku z tym, że początkowo mieliśmy szaleńczy plan pojechania do Kioto tylko na jeden dzień zdecydowaliśmy się na podróż shinaknsenem. Perspektywa nocnego autobusu do i z powrotem była nam aż tak niemiła. :) Jak niektórym wiadomo, bilety na te pociągi są horrendalnie drogie. Po przeliczeniu przejazdów do Kioto oraz podróżowania pociągami po Tokio okazało się, że bardziej opłacalne będzie jednak zakupienie JR Pass-ów. Szczególnie, że miejsc, które czy chcemy, czy nie odwiedzić w Kioto jest sporo, więc i po tym mieście będziemy się przemieszczać korzystając z JR Pass-ów.

Osobiście polecam. Jest wygodnie, można jeździć prawie wszystkimi shinkansenami, w grę wchodzą także autobusy i promy JR.Więcej informacji tutaj.

czwartek, 25 sierpnia 2011

japoński wachlarz. powroty


"Poza tym zagubienie w dżungli języka było po prostu przyjemne, ba - nawet więcej - fascynujące. Jeśli chce się wyjechać 'jak najdalej od wszystkiego', Japonia, oferując gaijinowi niezwykłą mieszankę fizycznego bezpieczeństwa z przyprawiającym dreszcz poczuciem, że znalazł się na jakiejś innej planecie, jest dobrym wyborem. Lunatyczna topografia tokijskich zaułków i semiotyczny gąszcz niezrozumiałych znaków! "

Sceptycznie podchodziłam do drugiego wydania Japońskiego wachlarza. Przyznaję, dobrze było odświeżyć sobie tę książkę - powrócić do kilku trafnych i ciekawych spostrzeżeń. Wydawało mi się jednak, że to jedynie chwyt marketingowy - i tutaj muszę przyznać, że wciąż dużo za tym przemawia. Fakt, Japoński wachlarz. Powroty jest moim zdaniem lepiej wydany - papier, zdjęcia itp. są ciekawiej dobrane, ale to kwestia gustu. Natomiast co do treści, to nieco rozczarowuje - jak na drugie wydanie spodziewałam się nieco więcej. Więcej nowych tekstów, nowych odkryć i przemyśleń, a poza kilkoma "ps-ami" i jednym nowym tekstem, nieco szokującym (zabieg celowy?) nic nowego. W związku z tym, że nie bardzo potrafię, a też nie bardzo mi się chce, rozpisywać, polecam tę recenzję, która w dużej mierze oddaje i moje odczucia po lekturze nowego Japońskiego wachlarza.

Więcej na stronie wydawnictwa.

(Cyt. za: Joanna Bator, Japoński wachlarz. Powroty, Warszawa 2011, s. 328.)

środa, 24 sierpnia 2011

ojarus


W ramach tegorocznej edycji festiwalu BuskerBus ponownie pojawi się w Polsce grupa Ojarus. "Mistyczni japońscy clowni" występujący na całym świecie. :) Nie miałam jeszcze okazji zobaczyć ich występu na żywo, więc moze tym razem sie uda. Jeśli nie, to zawsze jest szansa spotkać ich gdzieś w Tokio. :)



Więcej na stronie festiwalu. Polecam!

niedziela, 21 sierpnia 2011

metalowa i złota Japonia

W końcu udało mi się dotrzeć do Muzeum Narodowego i zobaczyć dwie wystawy poświęcone Japonii. Pierwsza z nich, "Japońskie wyroby z metalu z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu", bardzo mała, bo zamknięta niemal w jednej gablocie, prezentuje japońskie wyroby z metalu, między innymi można podziwiać lustro, czajniczki oraz talerze. L. szczególnie ubolewał, że nie było do obejrzenia żadnych samurajskich mieczy. :)

Jak czytamy na stronie Muzeum:

"Metalowe imbryki na sake używane zimą do podgrzewania tego alkoholu i niezwykle realistycznie wykonane figury zwierząt – to najbardziej atrakcyjne zabytki prezentowane na tej wystawie. Wszystkie obiekty pochodzą z XIX wieku i wykonywane były głównie na eksport do Europy i Stanów Zjednoczonych.
>>Nic w Japonii nie wzbudza większej czci i poważania niż wykuty ze stali miecz samurajski. Przez wiele stuleci tysiące artystów rzemieślników wykorzystywało swoje uzdolnienia artystyczne do wytwarzania broni idealnej, będącej „dumą dla wojownika i natchnieniem dla poety” – mówi Dorota Róż - Mielecka kuratorka wystawy –użytkowe walory miecza szły w parze z estetyką, czyniąc zeń prawdziwe dzieło sztuki. W roku 1876 wszedł w życie cesarski dekret Haitōrei zabraniający noszenia mieczy i wykorzystywania ich jako symbolu pozycji społecznej. Płatnerze i rzemieślnicy, doskonalący przez wieki swoje umiejętności w wykonywaniu ozdobnych elementów oprawy mieczy zostali pozbawieni zamówień. Musieli znaleźć inne cele pozwalające na kontynuowanie zawodu<<. Wtedy właśnie zaczęli wytwarzać różnego rodzaju przedmioty metalowe: wazy, kadzielnice, talerze, figurki. Do ich wykonania używano zwykle brązu, rzadziej złota i srebra. Powszechnie stosowanym procesem ich wyrobu było odlewanie „na wosk tracony”. Do tego celu wykonywano gliniany rdzeń przedmiotu, pokrywano go warstwą wosku, który opracowywano rzeźbiarsko. Następnie kładziono warstwę gliny i wypalano wytapiając jednocześnie wosk. Do uzyskanej w ten sposób formy wlewano roztopiony metal. Po jego ostygnięciu formę rozbijano. Stosowano różne techniki zdobnicze: przedmioty bywały kute, cyzelowane w reliefie, wycinane ażurowo, ryte, złocone, inkrustowane barwnymi emaliami i metalami szlachetnymi. Wśród najciekawszych obiektów pokazywanych na wystawie znalazły się kadzielnica stosowana w czasie buddyjskich ceremonii, choshi czyli metalowe imbryki na sake, przepiękne figury koguta symbolu odwagi i męstwa i żurawia symbolizującego długowieczność oraz lustro, które w japońskiej kulturze pełniło zupełnie inną rolę. Jest to przedmiot występujący w legendach o powstaniu Japonii, przechowywany w świątyniach shintoistycznych jako symbol czczonego tam bóstwa. Jego funkcja praktyczna – odbijanie wizerunku – jest drugorzędna."



Druga wystawa, "Złota Japonia", bardziej przypadła nam do gustu. Więcej eksponatów, ciekawszy, przynajmniej dla mnie temat, przepiękne przedmioty i historia kinpaku, czyli płatków złota. Na wystawie można między innymi zobaczyć film dokumentalny o produkcji kinpaku i podziwiać kunszt jego wytwórców.

Jak czytamy na stronie muzeum:

"Wizerunki Buddy, parawany, wyroby z laki, wazy, kimona – wszystko złocone lub ozdabiane złotem – to niektóre z eksponatów pokazywanych na wystawie. Ciekawostką będą współczesne przedmioty zdobione tym szlachetnym metalem – podkładka pod mysz, karta telefoniczna i bibułki do demakijażu.
Złoto miało zawsze wielkie znaczenie w kulturze i sztuce Japonii. Błyszczące i pełne blasku, chwytające i odbijające światło symbolizowało w buddyzmie oświecenie, a także naturę samego Buddy. >>Wierzono, że złocenie posągów przedstawiających bóstwa jest najlepszą formą oddawania im czci - wyjaśnia kuratorka wystawy Dorota Róż-Mielecka. Z mroków pomieszczeń świątynnych wyłaniają się lśniące ciepłym złotym światłem figury: wielkie, majestatyczne i dostojne lub delikatne, pełne elegancji i wyrafinowania, czasami zaś schematyczne i manierystyczne. Pokrywano złotem nie tylko rzeźbione monumentalne wizerunki Buddów i bodhisattwów, ale dekorowano nim także niewielkie podróżne ołtarzyki zushi i większe domowe ołtarze – relikwiarze butsudany, w których przechowywano prochy przodków<<;. Złoto było też ważnym środkiem artystycznego wyrazu w sztuce świeckiej. Władcy dawnej Japonii pokrywali tym metalem elewacje i wnętrza swoich zamków, parawany, meble, wyroby z laki i metalu, tkaniny oraz ceramikę. Bito złote monety, a także uzupełniano tym kruszcem uszkodzenia w cennych wyrobach ceramicznych. Zastosowanie złota podnosiło artystyczną i materialną wartość przedmiotów. Oprócz walorów estetycznych złocenia miały także charakter propagandowy. Przepych i ozdobność wszechobecnego złota podkreślały bowiem siłę i potęgę ówczesnych władców i wywierały wielkie wrażenie na zagranicznych przybyszach. Wystawa „Złota Japonia” w Muzeum Narodowym we Wrocławiu ukazuje różne aspekty wykorzystania złota w sztuce tego kraju: w rzeźbie, malarstwie, rzemiośle artystycznym dawnym i współczesnym. (...) Większość prezentowanych obiektów wykonano w epokach Edo (1603–1867) i Meiji (1868–1912)." 

Jeden z posągów Buddy.

Pojemnik na herbatę.

Fragment parawanu pokrytego płatkami złota.

Muszla używana do gry kaiawase 貝覆.

Słodycze  z płatkami złota.

Płatkami złota pokryto między innymi sławny Złoty Pawilon w Kioto. Podziwiając kinpaku z bliska można się tylko domyślać, jak wielką precyzją i cierpliwością musieli się odznaczać ludzie za to odpowiedzialni. Najsłynniejszym wytwórcą kinpaku jest firma  Imai Kinpaku z Kanazawa. W mieście działa również muzeum przybliżające historię tego materiału.


Więcej informacji na stronie Muzeum.

sobota, 20 sierpnia 2011

kamień w parku.


Natrafiliśmy dziś z L. na wystawę rzeźby z kamienia na terenie Parku Słowackiego. Jestem zwolenniczką przenikania sztuki do przestrzeni miejskiej, jednak w tym przypadku efekt nie zachwyca. Rzeźby nie budzą większego zainteresowania i właściwie nie wiadomo o co chodzi. :) A dlaczego o tym piszę? Otóż jedna z rzeźb,Jour sun is soming out, jest autorstwa Katagiri Hironari. Ot taki japoński akcent. :)

Jak wam się podoba?

wtorek, 16 sierpnia 2011

malowane kredką.


Przeglądając, jak co kilka dni, moje ulubione miejsca w sieci, natrafiłam na blogu Moligami na prace Julie Podstolski. I się zachwyciłam. :) Podwójnie. Bo nie dość, że część prac przedstawia Japonię - głównie kimona i ulice, to jeszcze są one tworzone kredkami. Efekt jest niesamowity - niektóre rysunki wyglądają niemal jak fotografie. Polecam zajrzeć na stronę artystki. Jest pięknie. :)




środa, 10 sierpnia 2011

słowa #3

"Oto jedyny sposób na Tokio: włóczyć się bez specjalnego planu, ale wytrwale, trzymać się z daleka od zorganizowanych wycieczek, śledzić kroki tymczasowych przewodników, nikomu jednak nie wierząc do końca, jeździć pociągami, taksówkami i chodzić, chodzić; czuć miasto pod stopami, węszyć, pozwalać sobie na gubienie się i tonąć w erotyczno-katastroficznych fantazjach."

(Cyt. za: Joanna Bator, Japoński wachlarz. Powroty, Warszawa 2011, s. 100-101.)

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Michael Kenna Photography: Japan

"more like a haiku rather than a prose"


Przepiękne zdjęcia Japonii (i nie tylko). Czarno-białe, subtelne, przykuwające wzrok. Co jakiś czas do nich wracam i zawsze tak samo zachwycają. Polecam zajrzeć do galerii artysty oraz przeczytać jeden z udzielonych przez niego wywiadów.

czwartek, 4 sierpnia 2011

TOUCH WOOD


Nie znam się na gadżetach i mogę oceniać jedynie ich wygląd stosując kryterium "to mi się podoba, a to nie". :) Telefon japońskiej marki Sharp zdecydowanie wpada w oko. Ładny design, kształt i to drewno. Szkoda, że japońskie telefony nie działają w Polsce. Ten idealnie pasowałby do mojego drewnianego pendriva ochrzczonego przez L. jako WOOD. ;) Więcej na stronie producenta.

wtorek, 2 sierpnia 2011

obento.

Ostatnimi czasy bardziej niż zwykle interesuje mnie temat obento. Częściowo moja fascynacja nasiliła się po przeczytaniu książki Sztuka umiaru Dominique Loreau, o której więcej już wkrótce. :) Autorka pisze w kontekście obento między innymi:

"Przygotowanie obento daje nam poczucie, że dobrze rozpoczęliśmy dzień, pozwala antycypować przyjemność spożywania posiłku skrojonego na miarę, odpowiadającego naszym upodobaniom kulinarnym."

Jedzenie jest w obento bardzo istotne, ale równie ważny jest sposób jego podania. Taki jedzeniowy design. :) Nie bez znaczenia są dodatki w postaci sztucznej trawy lub wykrajanych z warzyw zwierzątek, kwiatków etc. Właściwie nic nas nie ogranicza. Dla zainteresowanych tematem polecam stronę Just Bento oraz książkę autorki bloga:


Natomiast moim kolejnym sieciowym odkryciem, dosłownie sprzed chwili, jest Hakoya. Możemy tutaj znaleźć przede wszystkim liczne tradycyjne i fantazyjne pudełka na obento, pałeczki i inne akcesoria. Mnie urzekły pudełka z serii kokeshi:




Pewnie podobnych miejsc jest w sieci i w całej Japonii ot groma, więc to dopiero początek. :) Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć w Tokio lub Kioto jakiś stacjonarny sklep Hakoya. I w końcu powstanie obento z prawdziwego zdarzenia. With a little help from my Friends. ;)

(Cyt. za: Dominique Loreau, Sztuka umiaru, Warszawa 2011, s.104.)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

100 People Portraits


Przypadkiem znalazłam w sieci stronę projektu, który jest już ukończony, ale nadal można go podziwiać. Ponad sto zdjęć przypadkowych osób wyłowionych z tłumu w tokijskim parku Yoyogi. Załapało się nawet kilku gaijinów. :) Osobiście lubię takie projekty - bez zbędnych stylizacji i puszenia się przed obiektywem. Prosto i naturalnie. Można podpatrzeć zwyczajnych ludzi i to wydaje mi się interesujące. Mam nadzieję, że projekt przekształci sie w 1000 People Portraits. ;) Polecam!