wtorek, 6 stycznia 2009

ptak, który zwiastował trzęsienie ziemi

Gdyby nie akcja książki, która umiejscowiona została w Japonii, pewnie bym nigdy po nią nie sięgnęła. Szczerość aż do bólu. :) A jednak przeczytałam i muszę stwierdzić, że w sumie podobało mi się. Czyta się łatwo i przyjemnie. W tle Japonia i kilka japońskich słów, smaków, wrażeń.

"To nie ma sensu. Mieszkam po drugiej stronie Tokio.
Spotkajmy się na stacji Takadanobaba.
Lily patrzyła na mnie najwyraźniej zdumiona i przerażona równocześnie,
że słowa potrafią być takie obce i takie długie."



Zdecydowanie opis na tylnej okładce nie oddaje klimatu książki. Sprowadza wszystko do morderstwa i romansu. Moim zdaniem to dość duże uproszczenie - mnie ta książka wydała się momentami nawet nieco oniryczna i oddalona od rzeczywistości. Szczególnie we fragmentach dotyczących głównej bohaterki i jej japońskiej miłości o wdzięcznym imieniu Teiji. :)

Wątki zafascynowania angielskiej bohaterki swoim Japończykiem, ich rodzaj oraz sposób opisu skojarzyły mi się z filmem Stratosphere Girl. Tutaj również mamy do czynienia z morderstwem i romansem na tle japońskich krajobrazów, a raczej tokijkich ulic. Polecam!


(cyt. za: Susanna Jones, Ptak, który zwiastował trzęsienie ziemi, Poznań 2004, s. 87.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz