poniedziałek, 3 września 2018

Budda 2.0, czyli japońskie bóstwa schodzą na ziemię


Miałam napisać o tym wydarzeniu już dawno temu, ale zupełnie wyleciało mi z głowy. Mam nadzieję, ze chociaż niektórym z Was uda się jeszcze wpaść na tę wystawę do Krakowa. Warto!


Budda 2.0 jest nie tylko odpowiedzią japońskich twórców na tragiczne wydarzenia z marca 2011 roku. To również miks buddyjskiej ikonografii i mangi, z którego wyłania się współczesny obraz japońskich bóstw, a w szczególności Buddy, bogini miłosierdzia Kannon oraz Jizō, opiekuna dzieci. W projekcie udział wzięli liczni twórcy komiksów, reprezentujący młodsze i starsze pokolenia, ci utytułowani oraz ci mniej znani, których komiksy opowiadają najróżniejsze historie - od walk robotów, po sport i opowieści dla młodzieży. 


I to na tej wystawie widać, ponieważ przedstawione prace są z bardzo odmiennych światów. Różnią się techniką, doborem barw i kreski, a nawet tematem - jedne traktują przedstawione bóstwo zgodnie z buddyjska ikonografia, w odpowiedniej pozie i właściwymi atrybutami, a inne z przymrużeniem oka, np. w ciemnych okularach czy z laptopem w ręce. Część prac jest bardzo kawaii i niejedną z nich powiesiłabym sobie na ścianie. Szkoda, że akurat do tej wystawy nie wydano katalogu...



Ekspozycja sama w sobie także jest urzekająca. Wchodząc na wystawę mamy wrażenie, że przenieśliśmy się do małej Japonii. Są maty tatami, suchy kamienny ogród, papierowe przepierzenia shōji. Musimy nawet zdjąć buty, aby obejrzeć z bliska część prac (dostępne są skarpetki dla zwiedzających). To wszystko wprowadza nas w nieco specjalną atmosferę i bardzo mi się to podobało.




Budda 2.0 to wystawa, która łączy w sobie dwa spojrzenia na temat - tradycyjny i współczesny, a do tego prace ogląda się w świetnie zaaranżowanym wnętrzu. A to wszystko razem tworzy bardzo zgrabną całość i daje nam opowieść o współczesnych japońskich bóstwach, które mimo przedstawienia ich w humorystyczny i jakby z pogranicza bajkowego świata, przede wszystkim są i z uwagą opiekują się nami maluczkimi...

2 komentarze:

  1. Byłam na tej wystawie jeszcze w maju z mężem gdy odeiedzaliśmy Kraków! Też żałuję, że nie wydali katalogu, niedawno byłam na kończącej sie wystawie drzeworytów w Łazienkach Królewskich i ona też nie miała katalogu, chyba muzea nie wiedzą co dobre :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko kiedy kupuje takie wydawnictwa, ale z tej wystawy na pewno chciałabym taki katalog mieć. Trudno. :)

      Usuń