W ostatnią sobotę miałam okazję wziąć udział w warsztatach kompozycji w szkle oraz kompozycji japońskich
kokedama zorganizowanych przez Sylwię, czyli
Zieloną Wronę. Było to dla mnie małe wyzwanie, ponieważ ja i rośliny nieprzesadnie przepadamy za sobą. :) Okazało się jednak, że nie taki kwiatek straszny. A z pomocą Sylwii, która służyła radą i udzieliła wielu cennych informacji, udało się stworzyć kilka małych zielonych dziełek.
Na podstawowy warsztat składa się folia, łopatka do ziemi, rękawiczki, nożyczki oraz duża łyżka stołowa - nieoceniony rekwizyt. Do naszej dyspozycji były dwa rodzaje ziemi, trzy rodzaje kamieni (biały - grys biały bianco carrara, grys różowy i szary - grys granitowy) oraz roślinki (kaktusy, kalanchoe, drzewko szczęścia, bluszcz oraz cudownie pachnicy mech prosto z lasu i pozyskany legalnymi drogami). Szkło zostało przyniesione z domu. :)
Do swojej kompozycji w szkle wybrałam dwa kaktusy oraz kalanchoe. Idealnie te sukulenty wpasowały się w mój szklany koszyczek. Pierwszy etap to wybranie kamieni na dno naczynia. Następnie należy oczyścić mech z igieł, trawy etc. i wyłożyć nim naczynie. Kolejna warstwa to ziemia - roślinki należy obsypać dokładnie. A na koniec druga warstwa kamieni i gotowe.
Przyszedł czas na drugi punkt programu. :) Kokedama (苔玉) dosłownie oznacza "kulę mchu" i jest to bardzo prawdziwe. W skrócie rzecz ujmując to specjalnie formowana kula ziemi, do której wsadzane są rośliny, a całość obłożona jest mchem. Czasami mówi się o tych kompozycjach, ze jest to biedniejsza forma bonsai. :) Kokedama może stać lub wisieć - w każdej wersji wygląda bardzo efektownie, a jeśli się o nią odpowiednio dba, potrafi wytrwać nawet kilka lat.
Kokedama to brudna robota. :) W misce należy odmierzyć mniej więcej trzy łopatki ziemi, dodać do niej keramzyt, a następnie dolać wody i ugniatać, aby powstała plastyczna masa. Dopiero wtedy formujemy kulę mniej więcej wielkości dużej pomarańczy. Kolejny etap to test kuli - należy ją podrzucić i złapać. Jeśli kula przetrwa taką próbę, to znaczy, że jest dobrze i mocno uformowana.
A potem następuje ta trudna część. Kulę trzeba palcami przepołowić, a następnie wewnątrz umieścić korzenie bluszczu (lub innej rośliny, której chcemy użyć). Całą kompozycję obkładamy wcześniej oczyszczonym mchem. A następnie owijamy drucikiem, aby się nie rozpadła. Ostatnim etapem jest sznurek, którym obwiązujemy kompozycję. Tego samego sznurka możemy użyć, aby powiesić kokedamę - ja jednak miałam w założeniu, aby ją postawić, a nie wieszać.
Przed obwiązaniem Po obwiązaniu
I tak oto po dwóch godzinach mogłam zabrać do domu te dwie cudowne zielone kompozycje. A na dokładkę jeszcze była doniczka z mchu dla kaktusika.
Warsztaty były świetną zabawą i lekcją, a tego typu kompozycje idealnie nadają się na prezent i to własnoręcznie wykonany. Już mam pomysł na kolejne miniaturowe ogrody w szkle.
A tak moje kompozycje prezentują się w domu. Postanowiłam zebrać je wszystkie, dołożyć mchu oraz otoczaków, a wszystko umieścić na bambusowej tacce. Mam nadzieję, że te kompozycje będą ze mną przez dłuuugi czas. :)