Projektem Joanny Bodzek zainteresowałam się kilka miesięcy temu i od razu mnie zachwycił. Uwielbiam przenikanie się kontekstów kulturowych, a szczególnie, kiedy ktoś realizuje taką ideę w taki sposób jak widać to w projekcie Ki-Mono Reconstruction. Nie mogłam się już doczekać, kiedy będę mogła wyskoczyć do Krakowa i obejrzeć wystawę KIMONO UN-PERFECT poświęconą temu projektowi w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Udało się tydzień temu. :)
Wystawa jest zwieńczeniem projektu Ki-Mono Reconstruction, który artystka prowadziła od 2009 roku. To przedstawienie tradycyjnego stroju japońskiego w kontekście innej kultury (europejskiej/zachodniej) oraz innych materiałów - przedstawione kimona stworzone zostały nie tylko z takich materiałów jak ściereczki, włóczka czy koronka, ale również detale czy elementy dekoracyjne odbiegają od typowo japońskich. Zachwyciły mnie ślubne kimona ze sztućcami oraz koronkowe.
Kimono nadal jest strojem urastającym do rangi symbolu - i trudno się z tym nie zgodzić, skoro Japonia nadal głównie kojarzy się z tym strojem. Mimo że już nie na porządku dziennym, to jednak kimono nadal wpisane jest mocno w japońską kulturę. Moim zdaniem projekt Ki-Mono Reconstruction trochę to kimono odczarowuje, sprowadza na ziemię, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Bo mimo użycia innych materiałów czy kontekstu (np. kimono jako obrus piknikowy) kimono nadal pozostaje kimonem i niesie ze sobą ten sam zbiór skojarzeń i wyobrażeń. Japońskich.
W przestrzeni wystawy znalazło się miejsce na małą zaimprowizowaną pracownię artystki. Można było bliżej przyjrzeć się procesowi twórczemu, spojrzeć na schematy i zdjęcia, a czasami nawet podpatrzeć samą artystkę, która pojawia się w Muzeum i tworzy na miejscu.
Ja nie miałam tego szczęścia i nie spotkałam artystki, ale za to mogłam przymierzyć jedno z
lekkich kimon jej autorstwa. Do wyboru mamy dwa - niebieskie i
limonkowe. Oba piękne, ale z chęcią przygarnęłabym którekolwiek z wystawy. :)
Wystawę można oglądać do 13 września. Bardzo polecam!
Jakoś nie rozumiem... Co ma dekonstrukcja do wsadzania widelca za obi? Próbuję w myślach odwrócić kontekst i wsadzić ohashi za zapaskę i... też nic... Jakoś do mnie nie przemawia... Może dlatego, że to taka niepraktyczna sztuka dla sztuki...? A gdyby tak zrobić akcję w stylu "kimono na polskich ulicach" i zaprojektować jakieś praktyczne ubranka na bazie (kroju) kimona, które można by bez dysonansu i oderwania kulturowego nosić w naszej zachodniej rzeczywistości...? Taka "dekonstrukcja użytkowa"?
OdpowiedzUsuńKoronkowe i dziergane kimono zauroczyło mnie chyba najbardziej :) A skoro to Manggha, to wybiorę się, choćby i dziś, bo to tuż obok mnie.
OdpowiedzUsuńSuper *.* sama uwielbiam niestandardowe projekty i wykorzystania kimon (np. jako element stroju steampunkowego), a te tutaj są po prostu cudowne.
OdpowiedzUsuńCo do widelca za obi, ma on wg mnie pokazać, że kimono nie jest tylko strojem ceremonialnym/na specjalne okazje. Jeszcze do niedawna kimono było strojem wybitnie użytkowym i na co dzień.
Kimono jako fudangi (strój zwykły i codzienny) rozumiem i dlatego postuluję wyjście na polskie ulice :). Wtedy też idea kimona nabiera życia...
OdpowiedzUsuńA w muzeum... ciekawe, ładne, artystyczne, ale mam wrażenie, że jednak niepraktyczne i przez przesunięcie za linię sztuki nadinterpretowane. Mottainai...
Tak wlasnie dziala sztuka ;) przynajmniej prowokuje do wymiany mysli!
OdpowiedzUsuń