piątek, 31 grudnia 2021
Szczęśliwego Nowego Roku 2022!
czwartek, 30 grudnia 2021
Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników - kilka słów o książce
Ach! Pojawiam się jak rosa,
niknę jak rosa
- oto moje życie.
Nawet chwała Osaki
to tylko sen we śnie.*
Jedną z pierwszych książek o japońskiej tematyce, którą lata temu przeczytałam, była Bushido - dusza Japonii autorstwa Inazo Nitobe. Pamiętam, że wywarła na mnie ogromne wrażenie i do dziś wszystkim te książkę polecam. Mimo to samuraje, ich kultura, historie wojenne nigdy nie były w ścisłym kręgu moich zainteresowań. Oczywiście, nazwiska najważniejszych wojowników, historia 47 roninów czy słynny film Kurosawy są mi znane. Jednak świat samurajów nigdy aż tak bardzo mnie nie fascynował. Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, sięgnęłam po książkę Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników podarowaną mi przez Wydawnictwo RM.
Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników przedstawia opowieści o najbardziej znanych samurajach, a przez pryzmat ich historii poznajemy ówczesną sytuacją Japonii. Autor zdecydował się na interesujący zabieg - każdy rozdział składa się z fabularyzowanych i niefabularyzowanych fragmentów. Te pierwsze wprowadzają nam bohatera kolejnego rozdziału. Następnie na kanwie jego historii, autor opowiada nam, co w danym czasie działo się z Japonią.
*Cyt. za: Leonardo Vittorio Arena, Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników, Warszawa 2021, s. 128.
niedziela, 12 grudnia 2021
Micha, lekiem na całe zło
Jestem absolutną fanką donburi* (丼/どんぶり), czyli jednomiskowych dań japońskich składających się z ryżu i mięsa albo ryb, albo innych dodatków podawanych w misce. Można się więc spotkać z takimi wariacjami tego dania jak oyakodon (親子丼) z kurczakiem i jajkiem, tendon (天丼) z tempurą czy gyūdon (牛丼) z wołowiną.
Będąc w Japonii można się z tym daniem spotkać na każdym kroku (uwielbiam niewyszukane michy w Yoshinoya) i jak dla mnie zawsze smakuje wyśmienicie. Jest smaczne i sycące, idealne na zimne dni. Comfort food w najlepszym wydaniu. A do tego szybkie i proste w przygotowaniu także w domu.
Dlatego michy pojawiają się u mnie dosyć często, szczególnie jesienią i zimą, i to w różnych wariacjach. W zależności od tego, co mamy w lodówce i/lub na co jest ochota. Danie to świetnie się sprawdzi również do pudełka na wynos. Tym razem micha z polędwiczkami z kurczaka, marchewką i omletem tamagoyaki.
Co potrzebujemy
ryż do sushi 465gr/3 miarki
polędwiczki z kurczaka 0,5kg
2 marchewki
szczypiorek
marynata: sos sojowy/słodki sos sojowy, mirin, imbir
omlet: 2 jajka, mirin, sos sojowy
Co robimy
Ryż gotujemy tak jak na sushi. Mając suihanki, z którego korzystam, czyli garnek do ryżu, nie zajmuje to dużo czasu i mamy pewność, że ryż zawsze nam wyjdzie.
W między czasie zamarynowane wcześniej polędwiczki podsmażamy na patelni i odstawiamy. Kolej na omlet, czyli tamagoyaki. W misce łączymy jajka, łyżkę mirinu i łyżkę sosu sojowego (opcjonalnie można dodać też łyżeczkę brązowego cukru, jeśli chcemy, aby omlet był słodszy). Nie posiadam specjalnej prostokątnej patelni do tamagoyaki (jest na liście!), więc korzystam ze zwykłej zwijając omlet jedynie 2-3 razy. Smak i tak jest ten sam. :) Po ostygnięciu, tamagoyaki kroimy na małe kawałki.
Na koniec kroimy marchewkę i również podsmażamy na patelni. Kiedy ryż jest już gotowy, łączymy wszystkie składniki, dodajemy 1 łyżkę sosu sojowego i mieszamy. Można dodać jeszcze odrobinę świeżego szczypiorku. I gotowe!
Itadakimasu!
* Donburi oznacza w języku japońskim 'miskę'.