czwartek, 6 sierpnia 2020

Słuchając Wszechświata, czyli "Pszczoły i grom w oddali"






Muzyka towarzyszy mi od małego, nie ma u mnie dnia bez muzyki. Przyznam, że muzykę poważną znam bardzo wybiórczo i zdecydowanie za rzadko jej słucham. Mam swoje ulubione utwory - współczesne i klasyczne. Śledzę nawet poczynania jednego z polskich pianistów, ale do konesera i znawcy mi daleko. Kiedy w moje ręce trafiła książka Pszczoły i grom w oddali zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać.









"Jeśli poza nasza galaktyką jest jakaś gwiazda, na której warunki przypominają te na ziemi, z podobnym powietrzem, i tak samo rozchodzącymi się falami dźwięku, myślę, że tam rozwija się także muzyka. A w takim razie pojawiają się tez podobne do naszych instrumenty i być może w jakimś zakątku galaktyki jest ktoś, kto gra na fortepianie ze wszystkich sił."

Opowieść krąży wokół muzyki oraz czterech głównych bohaterów, uczestników międzynarodowego i prestiżowego konkursu pianistycznego w Yoshigae. Ku mojemu zdziwieniu, historie Jina, Masaru, Ayi oraz Akashiego były dla mnie tak samo interesujące i do końca nie miałam swojego faworyta/faworytki. Nikomu nie kibicowałam bardziej lub mniej i śledziłam losy wszystkich bohaterów z takim samym zaangażowaniem.

Cała czwórka zostaje wystawiona na ogromny stres, jakim jest udział we wspomnianym konkursie. Każda z postaci jest indywidualnością ze swoją historią i każda z tych osób bierze udział w konkursie z innego powodu. Jin, najbardziej tajemnicza postać, to młody chłopak, syn hodowcy pszczół, który chce "wynieść muzykę na zewnątrz" - nie ma w domu fortepianu, ćwiczy tylko wtedy, kiedy ma okazję do jakiegoś usiąść i generalnie odbiega od wizerunku statystycznego pianisty. Dla Masaru to szansa na sprawdzenie, czy publika pokocha jego wykonania znanych utworów, a tym samym być może w przyszłości również jego autorskie kompozycje. Aya to cudowne dziecko, które zniknęło nagle z koncertowej sceny, a jej udział w konkursie jest szeroko komentowany i przyjmowany z entuzjazmem, ale i nie bez złośliwości. Z kolei Akashi to ojciec rodziny oraz pracownik sklepu muzycznego, który żyje muzyką - dla niego sam udział w konkursie to ogromne wyróżnienie i ponowna okazja, aby odkryć swoją muzykę na nowo.

Śledzimy przebieg konkursu oraz to, co dzieje się poza nim. Wykonania każdego z uczestników wzbudzają niemałe emocje. Atmosfera oczekiwania udziela się nie tylko jurorom, ale całej publice, a także samym uczestnikom konkursu. Napięcie dodatkowo wzmaga obecność dziennikarki kręcącej film dokumentalny o konkursie i jego uczestnikach. Objętość książki mnie nieco zaskoczyła i zadawałam sobie pytanie, czy można pisać o muzyce czy tez o konkursie pianistycznym w interesujący sposób na ponad 450 stronach? Okazało się, że można!


Jedyne, co było nieco nużące, to sposób opisywania muzycznych doznań i ciągłe zapewnienia nas czytelników o wspaniałości i jeszcze lepszym, barwniejszym, bardziej spektakularnym wykonaniu danego utworu przez kolejnych uczestników konkursu. Rozumiem chęć autorki, aby opisać to, jak muzyka może wybrzmiewać i to, jak może oddziaływać w najlepszy sposób. Jednak czasami mniej znaczy więcej i tutaj chyba tych wszystkich "naj" było dla mnie momentami odrobinę za dużo. Niektóre fragmenty zupełnie niepotrzebnie się powtarzają, ale aż tak bardzo nie przeszkadzało mi to w czytaniu.

Nie wpadłam na pomysł, żeby podczas czytania, także posłuchać utworu pojawiającego się akurat w danym momencie w książce - być może wtedy przydługie, jak by się mogło wydawać, opisy nabrałyby inne wydźwięku. Na początku książki dostajemy informację, jakie utwory wybrał każdy uczestnik, aby zaprezentować je jurorom i publiczności w poszczególnych etapach konkursu, a na wewnętrznej części okładki znajduje się kod QR, dzięki któremu możemy przesłuchać wszystkie wymienione utwory na platformie Spotify.

Cała historia wydaje się być również nieco odrealniona i wygładzona. Nie ma tu mowy o  chęci wygranej za wszelką cenę czy ludzkiej zawiści. Każdy z bohaterów nad wygraną zdaje się przedkładać inne cele, a współzawodnictwo traktuje bardzo naturalnie i nie przywiązuje do niego większej wagi. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. I być może to mało autentyczne, ale przecież możliwe. Tych młodych ludzi łączy miłość do muzyki, jej uwielbienie i chęć dzielenia się najczystsza jej formą.

Na koniec taka ciekawostka - książka została zekranizowana, a jedną z ról powierzono polskiemu aktorowi, Andrzejowi Chyrze. :) Z chęcią obejrzę te ekranizację, szczególnie, że niektórych bohaterów inaczej sobie wyobrażałam.


Nie sądziłam, że można w takim napięciu śledzić losy uczestników konkursu pianistycznego! Książka  Pszczoły i grom w oddali była miłym zaskoczeniem. Myślę, że może spodobać się nie tylko miłośnikom muzyki klasycznej. A kto wygrał konkurs? Tego Wam nie zdradzę... :)


(Cyt. za: Riku Onda, Pszczoły i grom w oddali, Kraków 2020, s.299.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz