Dzięki wydawnictwu PWN mogłam ponownie zanurzyć się w świat japońskiej kuchni i opowieści kulinarne Michaela Bootha. Istota ryżu. O duszy japońskiego jedzenia zapowiadała się świetnie i wcale a wcale się na niej nie zawiodłam. Wbrew pozorom o ryżu wcale nie jest w tej książce dużo. Sam autor przyznaje, że przez długi okres czasu nie przywiązywał do niego zbytniej uwagi - ryż był albo dobry, albo zły. I tyle. Ryż jednak jest spoiwem, które łączy w całość kuchnię japońską. Bo ryż to nie tylko sushi i onigiri, ale również inne dania tak charakterystyczne dla Japonii, np. kāre raisu czy omuraisu. Booth w swojej najnowszej książce ponownie zabiera nas (i swoją rodzinę) w kulinarną podróż po Japonii. Odwiedzamy wiele miejsc od Okinawy po Hokkaido, dzięki czemu jeszcze lepiej możemy zrozumieć złożoność, sezonowość i unikalność wpisanej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO washoku (和食), czyli kuchni japońskiej.
"Zróbcie mi przyjemność i przyjmijcie, ze w Japonii mieszkają najwytrawniejsi smakosze, że może się ona poszczycić najlepszym jedzeniem n świecie i ma najbardziej zaawansowaną kulturę restauracyjną na świecie (to akurat potwierdzają przewodnik Michelin i niemal wszyscy szefowie kuchni, których o to pytałem). W takim wypadku można chyba przyjąć, ze najlepsza restauracja także znajduje się w Japonii, prawda?"
Michael Booth zdobył niezłą popularność w Japonii - regularnie pojawia się w telewizji (np. tutaj), pisze o japońskiej kuchni, a telewizja NHK nakręciła nawet anime z jego działem. Jeden odcinek poniżej. Kilkuminutowe epizody opowiadają o kulinarnych przygodach Bootha i jego rodziny podczas podróżowania po Japonii. Prosta kreska i całkiem sporo ciekawych informacji dotyczących japońskiej kuchni sprawiły, że od razu obejrzałam kilka odcinków. W najnowszej książce Booth odnosi się do tej animacji, która niezmiernie go bawi - nie tylko tym, że niektóre sytuacje w ogóle nie miały miejsca, ale przede wszystkim, jak mi się wydaje, że nigdy nie nosił zielonej koszulki polo. :)
Istota ryżu. O duszy japońskiego jedzenia pozwoliła mi poznać kolejne tajniki japońskiej kuchni, dowiedzieć się o smakach, których spróbowanie jeszcze przede mną (uwielbiane przez autora uni są teraz na mojej liście) i przekonać mnie do zmiany moich podróżniczych planów (pod wpływem rozdziału o Matsue postanowiłam uciąć jeden dzień w Kioto, aby odwiedzić już jesienią to trzecie pod względem ważności miejsce na herbacianej mapie Japonii).
Booth w zabawny sposób i z dużym dystansem do siebie prowadzi nas przez świat japońskich smaków yuzu (japońskiej cytryny), makaronu soba, whisky czy sushi. Razem z nim i jego rodziną odwiedzamy holenderską wioskę Huis Ten Bosch (park tematyczny), winnice prefektury Yamanashi czy łowimy małże na jeziorze Shinji. Polecam szczególnie rozdział o ramenie, daniu, które na Zachodzie urosło
już niemal do rangi legendarnego i wokół, którego narosło mnóstwo
mitów. Jak w każdej dziedzinie, tak i w kuchni, pojawiają się i znikają co
rusz mniej lub bardziej dziwaczne mody - od jakiegoś czasu mam wrażenie,
że ramen, niestety, padł ofiarą ramenowego trendu, który czasami jest tak wypaczany i udziwniany, że cały jego ramenowy sens znika...
Mam nadzieje, ze Booth nie raz jeszcze postanowi Japonię odwiedzić i napisze kolejną książkę, bo jak zwykle bawiłam się świetnie czytając Istotę ryżu. O duszy japońskiego jedzenia. Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji, polecam również jego poprzednią książkę Sushi i cała reszta. Zgłodniałam. :)
(Cyt. za: Michael Booth, Istota ryżu. O duszy japońskiego jedzenia, Warszawa 2018, s.179.)