wtorek, 19 lipca 2016

Jiutamai, pierwszy raz z klasycznym tańcem


Niedawno spełniło się jedno z moich małych marzeń. Od czasu do czasu tęsknym okiem spoglądałam na Warszawę, gdzie Hana Umeda prowadziła warsztaty klasycznego tańca japońskiego. Nigdy nie było mi po drodze i po cichu liczyłam, że kiedyś Hana przyjedzie do Wrocławia - jeśli nie na warsztaty, to chociaż ze swoim tańcem, abym mogła ją zobaczyć na żywo. I się spełniło. :)

W czerwcu miałam okazję dosłownie i w przenośni postawić pierwsze kroki w klasycznym tańcu japońskim jiutamai. Dzięki Fundacji Przyjaźni Polsko-Japońskiej NAMI. W poprzednim poście pisałam o cudownym wieczorze, podczas którego podziwiałam tancerki jiutamai. Tancerki, moje sensei, które jeszcze kilka dni wcześniej, małymi krokami wprowadzały mnie oraz pozostałe uczestniczki warsztatów w tajniki klasycznego tańca japońskiego. Tokijyo Hansaki zajmuje się tańcem jiutamai od wielu lat, propaguje te japońską sztukę na całym świecie, więc tym bardziej nie mogłam się doczekać pierwszej lekcji. 



Zanim w tany, trzeba się było ubrać. Dla uczestniczek przygotowane był yukaty, jednak kilka osób miało swoje własne. Na zajęcia pożyczyłam yukatę od M. Yukata śliczna, ale nie na mój rozmiar. :) Było trochę krótko, ale dzięki sensei jakoś się to wszystko dało tak poukładać, że wstydu nie było. Dużego. :) Ale już wiem, co sobie przywiozę z Japonii następnym razem... :) Sensei tańczyły w kimonach, prostych i delikatnych, szczególnie podobały mi się wyszywane pasy obi.



Zanim postawiłyśmy swoje pierwsze kroki w tańcu, krótka acz treściwa lekcja japońskiej etykiety - jak siadać, jak wstawać, jak się kłaniać. 


                                          tak                                                                    nie

Następnie nauka właściwej postawy, którą sensei Hanasaki zaprezentowała nad wyraz dobitnie, i chodzenia. Jiutamai tańczy się w skarpetkach tabi i oczywiście tradycyjnym stroju japońskim - czy będzie to yukata czy kimono, oba te stroje wymuszają pewną postawę, do której jednak trzeba się trochę przekonać. Również sposób stawiania kroków oraz przemieszczania się jest zupełnie inny od tego, jak poruszamy sie na co dzień. Po kilkunastu próbach i przejściu sali w te i wewte mniej więcej można było załapać o co chodzi. A ćwiczenie czyni mistrza. :)



Nauka tańca polegała głównie na powtarzaniu. Niektóre elementy czy gesty ćwiczyłyśmy po kilkanaście razy, a sensei służyła radą i pomagała nas "ustawiać". Patrząc z boku na taniec jiutamai można odnieść wrażenie, że nie wymaga on zbyt wiele wysiłku. I jak przy każdym tańcu i w tym wypadku nie jest to prawdą. Utrzymanie postawy, statycznych póz czy precyzja gestów to coś co ćwiczy sie latami i zapewne nigdy nie dochodzi się do perfekcji. Nie mam więc złudzeń, jak wyglądały moje pierwsze próby. :) 



Tokijyo Hansaki sensei, Shino Hanasaki sensei oraz Hana Umeda sensei, z tego miejsca
 どうもありがとうございます! :)


Niestety, mogłam wziąć udział jedynie w pierwszej części trzydniowych warsztatów, jednak nawet te kilka godzin uświadomiło mi, że to coś dla mnie. :) Przeogromnie się cieszę, że już w lipcu rozpoczyna się roczny cykl warsztatów, które prowadzić będzie Hana Umeda i na które serdecznie zapraszam. Ja już szykuję kimono. :) 

Więcej informacji tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz