Wolontariat to nie tylko praca, ale również możliwość poznawania ludzi i kultury kraju, do którego zdecydowaliśmy się pojechać. O mojej motywacji w wyborze Wazuki już pisałam. Głównym celem była herbata. Nie mogłam więc przepuścić okazji uczestniczenia w jednym z najważniejszych wydarzeń poświęconych herbacie. Szczęśliwie Osamu-san dał całej naszej trójce wolne i mogłyśmy wyruszyć na święto herbaty do Uji, niedaleko Kioto, gdzie w każdą trzecią niedzielę października w Uji odbywa się święto herbaty - Uji Cha Matsuri (宇治茶まつり) czy też Ocha Matsuri (お茶まつり).
Na miejsce dotarłyśmy zaraz po śniadaniu, a droga najpierw autobusem, a potem pociągiem zajęła nam jakaś godzinę. Nie miałyśmy specjalnego planu, ale na stacji zobaczyłyśmy tłumy ludzi, stosy ulotek i mapek, więc nie dało się zgubić. :) Przy samej stacji już można się było poczęstować różnymi rodzajami zielonych herbat. Jednak nam spieszno było na powstały w VII wieku most, gdzie miała odbyć się ceremonia czerpania wody z rzeki Uji.
Na miejscu przywitał nas niemały tum. Nie było sensu pchać się na most - znalazłyśmy całkiem dobre miejsce tuż obok. Byłyśmy dokładnie na czas - jak tylko usadowiłyśmy się na miejscach, kapłani shintō rozpoczęli ceremonię napełniania specjalnych pojemników wodą z rzeki.
Następnie procesja rusza przez całe miasto w kierunku Kōshōji (興聖寺). Wzbudza duże zainteresowanie i jest oblegana przez ludzi robiących zdjęcia i towarzyszących mnichom aż do świątyni.
Nie pozostało nam nic innego, jak także ruszyć w kierunku świątyni. Na miejscu wszystkie dobre miejsca były już oczywiście zajęte. Pozostało nam spróbować wystać w słońcu wśród reszty, która nie załapała się do środka. :) Po kilku minutach jednak poddałam się i jakoś udało mi się wślizgnąć do środka. Najpierw na werandę. Akurat trafiłam na moment, kiedy procesja dotarła na tereny świątynne.
Następnie przepraszając chyba z milion razy po japońsku na pierwszą część ceremonii udało mi się podejść całkiem blisko. Widziałam prominentnych gości oraz miejsce, gdzie miała odbyć się ceremonia herbaciana. Udało na się zobaczyć jedynie urywek z trwającej kilka godzin ceremonii - przygotowania, sprawdzanie i czyszczenie utensyliów oraz przygotowanie ceremonialnej matcha w specjalnych młynkach.
Festiwal jest świętem herbaty oraz uroczystością, podczas której wspomina się trzy wielkie persony herbacianego świata: Eisai, mnicha buddyjskiego, który przywiózł do Japonii pierwsze nasiona herbaty; Myōe Shonin, który zapoczątkował uprawianie herbaty w Uji oraz wielkiego mistrza ceremonii herbacianej - Sen no Rikyū. Celem jest także promocja japońskich herbat oraz szerzenie wiedzy na temat herbaty, jej uprawiania i podawania. Wśród wielu stoisk, gdzie możemy spróbować najlepszych herbat z całej Japonii są również i takie, na których zaopatrzyć się można w różnego rodzaju utensylia herbaciane. Moim celem było znalezienie dla siebie pierwszego prawdziwego ręcznie robionego w Japonii bambusowego pędzla chasen. Znalazłam, kupiłam i będę używać. :)
Wśród stoisk odnalazłyśmy również naszą znajomą z Wazuka Cha Cafe.
Miałyśmy okazję spróbować między innymi jednej z najlepszych sencha (drugie miejsce w ogólnokrajowym rankingu). Panowie zachwalali smak i aromat, mnie jednak osobiście ta herbata niezbyt przypadła do gustu. Wolę chyba jednak mniej szlachetne smaki. :)
W całym mieście można uczestniczyć w ceremoniach herbacianych, pokazach, prezentacjach. Uji żyje herbatą na co dzień, a podczas Uji Ocha Matsuri jest nią przesiąknięte do granic. Nie tylko podczas festiwalu, ale i na co dzień można kupić różne rodzaje ceramiki - od bardzo tradycyjnych i bardzooo drogich, po wariacje na temat. Mnie niezmiennie urzekają japońskie czajniczki - cel na kolejny wyjazd. Być może. :)
Był to bardzo udany dzień i na pewno chciałabym jeszcze kiedyś mieć okazję, aby uczestniczyć w Uji Ocha Matsuri. I może dotrwać nawet do końca świątynnej ceremonii herbacianej... :) Tak czy siak do Uji będę wracać jeszcze nie raz. I oby nie tylko we wspomnieniach. :)